niedziela, 28 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 10 - Happy End

Oboje udali się do pokoju księżniczki. Dziewczyna podwinęła rolety do góry, a Johny usiadł na łóżku. 
-Wiesz.. Nigdy nie myślałam, że tutaj.. w tej okolicy doznam tylu uczuć- powiedziała wyglądając przez okno. Chłopak podszedł do niej: 
-A jakie uczucia masz na myśli?- objął ją w pasie. 
-Miłość, przyjaźń... złość i radość- uśmiechnęła się. 
Johny odwrócił ją przodem do siebie: 
-A ja nie wyobrażałem sobie, że teoretycznie nie wychodząc z domu poznam ciebie. Miłość i sens mojego życia- patrzył jej prosto w oczy- kocham cię i zawsze tak będzie... 
-No, mam nadzieję!- zaśmiała się. 
On się uśmiechnął i pocałował ukochaną. Tak bardzo był wdzięczny Bogu, że ją ma. 
-To gdzie mam spać? 
-Na materacu- odparła- tylko.. musisz sobie go nadmuchać... 
-Dam radę- powiedział z nuta niepewności w głosie. 
-Żartuję przecież. Gdzieś jest tu pompka, którą możemy napompować ten materac. 
Uśmiechnęła się do niego. Tak bardzo go kochała. Stali tak patrząc sobie w oczy. W końcu Mery odezwała się: 
-To tam przy oknie leży pompka. Ja pójdę zrobić nam kolację. 
Chłopak pokiwał głową. Podniósł pompkę i wziął materac. Zaczął pompować. Nadal nie mógł uwierzyć, że jego dziewczyna okazała się być księżniczką! Niby fajnie. Będą mieć wszystko. Uświadomił sobie, że Mery dobrze zrobiła nic mu nie mówiąc o tym. Zakochał się w niej myśląc, że jest zwykłą, normalną dziewczyną. A teraz kiedy jest gotowy poświęcić dla niej życie dowiaduje się, że ona jest księżniczką. Następczynią tronu Anglii... Bał się reakcji jej ojca. Ja go potraktuje? Takiego zwykłego chłopaka, który nic oprócz miłości i bezpieczeństwa nie jest w stanie zapewnić Mery. A co jeśli powie, ze nie mogą być razem? Co wtedy? Chłopak skończył pompować materac. Położył go na podłodze i usiadł na nim. Był nawet wygodny. W tym momencie do pokoju weszła Mery. Jak zawsze uśmiechnięta. Tak miło na sercu mu się zrobiło. Czuł, że to ta jedyna. 
-Kanapki i kakao gotowe- zawołała wesoło. 
-Łoho, takie pyszności! Rozpieszczasz mnie, skarbie- wstał pośpiesznie i podszedł do niej. Oboje uśmiechnęli się, gdy spojrzeli sobie w oczy. Mery położyła tacę z jedzeniem na biurku. Usiadła na fotelu, a Johny zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny.  
-Wiesz, że jesteś śliczna? Muszę się przyznać, że dopiero teraz to zauważyłem... W sensie, że zawsze mi to umykało, bo ważniejszy jest charakter- powiedział. 
-Ty za to jesteś nieziemsko przystojny- odpowiedziała. 
Zaczęli jeść kolację. Tymczasem w pobliżu Ronald siedział w swym namiocie. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał: 
-Witam królu. Stało się coś, że król dzwoni? 
-*Ronaldzie miałeś ją pilnować! Ja się dowiaduję, że ona jest chora!* 
-Ale królu... Ona jest zdrowa jak ryba! Naprawdę tak wygląda! 
-*Dzwoniła jej matka i powiedziała, że jest chora.* 
-Mam ją zabrać? 
-*Nie. Czekaj na lotnisku. Przylecę do Polski osobiście po nią. Zabiorę ją stamtąd.* 
-Królu.. Księżniczka znalazła swoją miłość, tak sądzę. 
-*Zobaczymy... Dobranoc Ronaldzie.* 
-Kłaniam się- rozłączył się. 
Zakochana para zjadła kolację. 
-Połóżmy się spać. Jutro będzie ciężki dzień..-westchnęła dziewczyna. 
-Dobrze. To połóż się, a ja odniosę naczynia. Poradzę sobie- uśmiechnął się. 
-Kocham cię- szepnęła. Była już w piżamie, więc położyła się na łóżku. Od razu zasnęła. Po kilku minutach do pokoju wszedł Johny. Uśmiechnął się widząc, że Mery już śpi. Wyglądała tak uroczo. Podszedł do niej i przykrył ją kołdrą. Przez chwilę stał przy jej łóżku i patrzył na nią. Wciąż nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna jak ona się w nim zakochała. Był przy niej szczęśliwy. Tylko przy niej... Nigdy będąc z innymi nie czuł tak wielkiego uczucia, przywiązania... To musi być ta jedyna na zawsze! Był gotowy poświęcić swoje życie dla niej. Tak bardzo ją kochał... Johny położył się na materacu. Tak jak jego ukochana od razu zasnął. Jutro czeka ich wizyta z królem Anglii. Chłopak obawiał się czy ojciec Mery go zaakceptuje. Takiego... Nieudacznika? Dziewczyna za to bała się co powie jej tata na to, że ma bulimię. Czy będzie krzyczeć? I czy pozwoli jej być z Johnym. Dla niego była w stanie zrezygnować z korony... Nadszedł poranek. Mery obudziła się o 6 rano. Po cichu wstała, zabrała ubranie i poszła się przebrać do łazienki. Założyła na siebie zieloną bluzkę z krótkim rękawem, czarne rurki i półbuty. Wróciła do pokoju. Złożyła swoja piżamę i schowała do walizki. Dziewczyna była już spakowana. Wzięła szczotkę i uczesała się. Zostawiła rozpuszczone włosy. Odwróciła się i zauważyła, że Johny już nie śpi. 
-Cześć śpiochu. Obudziłam cię? 
-Dzień dobry.. Nie, nie śpię już od dobrej godziny- odpowiedział przyglądając się jej- pięknie wglądasz. 
-Teraz zebrało ci się na komplementy?- zaśmiała się. 
-Tak jakoś wyszło- przeciągnął się. 
-Idź się ubrać. Tata przyjedzie za chwilę... 
-Tak wcześnie?!- wstał pośpiesznie i zaczął się ubierać. Założył niebieską koszulkę i czarne spodnie. Poprawił włosy i powiedział: 
-Okej, jestem gotowy. 
Dziewczyna spojrzała na niego i zaczęła się śmiać. 
-Co?- zapytał zdziwiony. Spojrzał w lustro- jeju... Jak ja założyłem tę bluzkę... Wyglądam jak bałwan. 
Mery nie mogła przestać się śmiać. Zwijała się ze śmiechu na łóżku. Johny założył poprawnie bluzkę i podszedł do ukochanej. Zaczął ją łaskotać. 
-Nie! Przestań! Proszę- dziewczyna ni potrafiła przestać się śmiać. Nagle do pokoju weszła jej mama i tata... 
-Mery? 
Księżniczka na głos ojca od razu spoważniała i zeskoczyła z łóżka. Poprawiła ubranie i włosy. 
-Tatuś... 
-Dzień dobry- powiedział Johny. 
-Kim jesteś?- zapytał król. 
-Ja... ja jestem chłopakiem Mery. Mam na imię Johny. 
Król uśmiechnął się. Na twarzy dziewczyny i chłopaka malowało się zdziwienie. Nagle mama i tata dziewczyny zaczęli się śmiać. Mery spojrzała na Johnego, a ten przybliżył się do niej. 
-No już, już... skarbie! No chodź się przytulić!- zawołał król. Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła do taty. 
-Myślałam, że jesteś zły na mnie! Tak oschle mówiłeś... 
-Córcia!- spojrzał na nią- jak ja mogę być zły na ciebie? No chyba, że za tą bulimię.. Ale to da się wyleczyć. Mery, jestem szczęśliwy, że cię widzę i, że znalazłaś chłopaka! Ale wiesz, że musimy wracać? Nie mogę na długo zostawić kraju bez opieki. 
-A... czy Johny też może jechać?- zapytała. 
-On ma tu rodzinę, przecież... 
-Niech król wybaczy, że przerywam, ale nie mam tu rodziny. Mama i tata zginęli w wypadku kilka lat temu...- odezwał się 15-latek. 
-No to lecisz z nami- zawołał wesoło władca Anglii. 
-Naprawdę?- nie dowierzał Johny. 
-Kochasz moją córkę? 
-Kocham i nie przestanę. 
-Za co ją kochasz? 
-Za to jaka jest. Za jej nieśmiałość, odwagę, skromność, słodkość, miłość... Za jej oczy, usta... 
-No to od dzisiaj mieszkasz u nas- powiedział uśmiechnięty tata Mery. Dziewczyna podbiegła do ukochanego i przytuliła go. 
-Chodźcie na śniadanie- powiedziała uśmiechnięta mama Mery. 
Wszyscy udali się do przedpokoju. Śniadanie było już zrobione. 
-Gdy zjemy musimy wyruszać- rzekł król- Johny chcesz jeszcze wstąpić do swojego domu po coś? 
-Jeśli mógłbym...
-Dobrze. No to smacznego życzę. 
Wszyscy jednocześnie odpowiedzieli: dziękuję. 
Zaczęli jeść. Gdy skończyli pogadali chwilę. 
-To my musimy już iść. Jak już mówiłem, nie mogę zostawić państwa na dłużej, przepraszam- powiedział król. 
-To ja szybko skoczę po parę rzeczy do domu- odezwał się Johny. Pocałował Mery i pobiegł do swojego domu. Po kilku minutach podjechała limuzyna po króla. Pożegnał się z byłą żoną i wsiadł do pojazdu. Ronald wziął walizkę księżniczki i spakował do bagażnika. Mery pożegnała się z mamą. Nagle przed bramą pojawił się Johny z małą torbą. Miał w niej swoje ulubione ubrania i kilka przydatnych rzeczy. 
-Jestem!-zawołał. Podszedł do mamy Mery, podziękował za wszystko i pożegnał się. Księżniczka chwyciła go za rękę i razem wsiedli do limuzyny. Chłopakowi serce biło jak szalone. Nigdy nie jechał czymś takim! Dotarli na lotnisko. Wsiedli do prywatnego samolotu i odlecieli do Anglii weseli. 

Happy End :D 
____________________________________________________ 
Hej :D To już ostatnia część opowiadania "Miłość i kłamstwa". Długa jest, ale mam nadzieję, że wam się podoba. : ) Zapraszam was na kolejne opowiadanie, które pojawi się za tydzień. : ) Powinno się wam spodobać :D Trzymajcie się. ;*
By; Etti. ;3

1 komentarz: