niedziela, 14 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 8

Johny biegł korytarzem szukając jej. Ale nigdzie jej nie było. Nagle usłyszał odgłosy wymiotowania w łazience damskiej. 15-latek myśląc tylko o tym co się dzieje z Mery, wszedł bez namysłu do dziewczęcej toalety. Nikogo oprócz go i księżniczki nie było. 
-Mery? 
-Johny?- odezwał się cichy, bezsilny głos. Chłopak podbiegł do miejsca, z którego mówiła ona. Ujrzał ją siedzącą przy toalecie. Była bezsilna, oczy miała zapuchnięte. 
-Źle się czujesz, że zwymiotowałaś?- zapytał uruchamiając spłuczkę. Klęknął przy niej. Spojrzał jej głęboko w oczy. Był zaniepokojony. 
-Nie.. znaczy.. To nie pierwszy raz, gdy wymiotowałam.. W tym tygodniu to już chyba 10 raz.. Po prostu, jeśli coś zjem to muszę to zwrócić..- przerwała i odetchnęła- Powiedzmy, że nie umiem zatrzymać w żołądku tego co zjem... 
15-latek patrzył na nią coraz bardziej przerażony. Dopiero teraz zauważył, że ona bardzo schudła od kiedy zobaczył ją po raz pierwszy na lotnisku. Nie wiedział jak ma jej pomóc. Najrozsądniejszym wyjściem byłoby, gdyby powiedział jej mamie o tym, a ona poszłaby z nią do lekarza... Mery zamknęła oczy. Była zmęczona. Chłopak przybliżył się do niej i ją przytulił. Ona natomiast intensywnie myślała. Kiedy pierwszy raz zwróciła posiłek? Tak, pamięta. To było w dzień kiedy chciała wracać do Anglii, do domu... Po rozmowie z tatą dziewczyna wybiegła z pokoju do łazienki i zwymiotowała. Przed kłótnią z Oliwią zjadła kawałek chleba. Myślała, że to z nerwów, ale to zaczęło zdarzać się coraz częściej. Kilka razy odmówiła kolacji czy obiadu z obawy, że za chwilę to zwróci. Bała się. Nie wiedziała co z nią się dzieje. Czyżby była na coś chora? 
-Kochanie?- usłyszała. 
Z trudem podniosła powieki i spojrzała na Johnego. Wyglądał na naprawdę przerażonego. 
-Może pójdziemy do higienistki? 
-Nie!- zaprzeczyła- wróćmy do klasy. Proszę... 
15-latek westchnął z rezygnacją. Wiedział, że nie ma po co się kłócić z Mery, bo i tak przegra. Bowiem mimo wszystkich swoich zalet jej wadą było to, że jest strasznie uparta. Johny wstał i z łatwością pomógł z tym dziewczynie. Jednak ona nie miała siły stać sama, bo zakręciło jej się w głowie. Po chwili wyrwała się z objęć chłopaka i stanęła o własnych siłach. Chciała mu pokazać, że było to tylko chwilowe zakręcenie głowy. Dotarli pod salę. Ona od czasu do czasu chwytała Johnego za rękę: "bo chciała go mieć blisko" tak się tłumaczyła. Jednak tak naprawdę chwytała go, bo opadała z sił. Weszli jednak do klasy i zajęli swoje miejsca. 
-Gdzie byłaś?- zapytała panie od biologii. 
-Źle się poczułam. Ale teraz jest już lepiej- skłamała zdobywając się na uśmiech. Nikt więcej o nic nie pytał i nikt nie spoglądał na Mery. Na szczęście. Dziewczyna potrzebowała właśnie samotności, by żadna osoba nie patrzyła na nią. Nie zniosłaby tej presji. Lekcja się skończyła. 15-latka tylko piła wodę na przerwach. Wciąż było jej słabo, ale nie tak jak na początku. W końcu zakończyła się ostatnia lekcja. 
-Mery!- zawołał Johny podbiegając do niej- może lepiej by było, gdyby twoja mama dowiedziała się o tym, co? 
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem: 
-Chyba sobie żartujesz! Niczego nie może się dowiedzieć, koniec kropka!
-Ale skarbie.. To dla twojego dobra.. Proszę, pozwól sobie pomóc.. 
-To jest chwilowe. Widocznie coś zjadłam nieświeżego. 
Wyszli ze szkoły. Chłopak milczał dopóki nie znaleźli się sami. Szli chodnikiem. 
-Ja myślę, że to nie jest chwilowe, Mery. Zobacz jak schudłaś! 
-Słuchaj, jeśli masz zamiar coś zasugerować to... 
-Prawdopodobnie masz bulimię, dziewczyno!- wciął jej się w zdanie.. 
______________________________________________________
By; Etti. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz