niedziela, 29 grudnia 2013

"W oczach wilka" #4

-Co wiesz?- wystraszyła się.
-Wiem kto może wiedzieć jak mogę dostać się na swoją planetę!
-Kto?- zdziwiła się.
-Taka starsza pani! Ona zawsze wydawała się być inna, niż wszyscy. Ona też musi być czarodziejką!
 -Ale Ben powiedział, że wszyscy są na wojnie oprócz ciebie.
-Ale czarodziejki powyżej 70 lat nie mają obowiązku brać udziału w różnych bitwach i tym podobnych- uśmiechnęłam się- a więc już mamy plan na dzisiaj. Musimy ją znaleźć.
-To ty nie wiesz gdzie ona mieszka?
-Nie. Spotkałam ją pare razy na mieście i poczułam taką dziwną więź. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jestem czarodziejką.
-Ale naprawdę nie znasz chociaż okolicy, w której mieszka?
-Naprawdę nie wiem! Za każdym razem mijałam ją w innej części miasta.
-Jesteś wariatką, wiesz?
-Wiem- zaśmiałam się- ale ja muszę ją znaleźć.
-No oczywiście. Na mnie możesz liczyć zawsze.
-Wiem, wiem.
Dokończyłyśmy kakao i poszłyśmy się ubrać.
-To gdzie zaczniemy szukać?- zapytała Kasia zapinając kurtkę.
-Hmm... Najpierw pójdziemy na targ. Może tam ją znajdziemy- wyszłyśmy z domu.
Zakluczyłam drzwi i klucz schowałam do kieszeni. Poszłyśmy na przystanek.
-A może poprosimy o pomoc również inne wilki?- zaproponowała przyjaciółka.
-Dobry pomysł... Ale o tej godzinie to tylko Dominik będzie wolny. Reszta poluje i w ogóle.
-Rozumiem. Ale to zawsze jedna osoba więcej.
-Zadzwonię do niego. Powinien być teraz człowiekiem- wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam.
Chwilę później się rozłączyłam.
-Pomoże nam. Będzie czekał za nami przy północnym wejściu na targ- uśmiechnęłam się.
-No to fajnie. Zobaczysz, że wszystko w końcu się uda.
-Musi się udać. Inaczej przestanę istnieć- powiedziałam.
-Co?!
-Nieważne. Gadam bzdury.
Podjechał autobus. Wsiadłyśmy do środka. Kilka minut później dojechałyśmy niedaleko umówionego miejsca. Dominik już na nas czekał.
-Cześć- powiedział podchodząc do nas.
-Hej- uściskałam go- przepraszam, że tak nagle zadzwoniłam, ale to ważne.
-Spokojnie. I tak nie miałem co robić- uśmiechnął się- a więc po co mnie wezwałaś?
Wyjaśniłam Dominikowi moje podejrzenia. Gdy skończyłam tłumaczyć, mieliśmy rozejść się i szukać nieznajomej kobiety. Jednak w pewnym momencie zauważyłam ją niedaleko targu.
-Tam jest!- zawołałam i zaczęłam biec.
Dominik i Kasia ruszyli biegiem za mną. Udało mi się dogonić starszą panią zanim zniknęła za zakrętem.
-Przepraszam panią!
Kobieta zatrzymała się. Odwróciła się i na mój widok pojawił się na jej twarzy uśmiech. W między czasie moi przyjaciele dogonili mnie.
-Muszę z panią porozmawiać.
-Nie musisz, kochanie. Wiem o co chodzi- mówiła uśmiechnięta- chodźcie za mną.
Ruszyła przed siebie. Zdziwiłam się. Wiedziała o co mi chodzi? Ktoś ją uprzedził, że będę jej szukać? O co tutaj chodzi? A może to było jej zadanie? Spotkanie mnie? Szłam za nieznajomą z Dominikiem i Kasia.
-Ona jest jakaś dziwna- wyszeptała moja przyjaciółka.
-Ona to słyszy- zaśmiałam się.
Kasia zaczerwieniła się.
-Dominik, a Patryk już wrócił?- zapytałam.
-Nie... Ale powinien już być albo będzie jutro.
-Okej..
Zbliżaliśmy się do okolicy, w której nikt nie mieszka. Bynajmniej tak twierdziłam. Pomyliłam się. Mieszkała tam ta starsza pani oraz kilkoro innych ludzi. Otworzyła drzwi od małego drewnianego domu.
-Proszę, wejdźcie. Czujcie się jak u siebie- powiedziała po czym zniknęła w kuchni.
Usiedliśmy w salonie na sofie. Po chwili do pokoju weszła pani z herbatą. Usiadła naprzeciwko nas w fotelu.
-A więc, Lidio...
-Skąd zna pani moje imię?- zapytałam wystraszona.
-Jestem taka jak ty- uśmiechnęła się.
-Pani... Jest czarodziejką?
-Oh, nie przedstawiłam się. Mów mi Lila.
-Dobrze.. Więc jesteś czarodziejką?
-Tak. Jestem wodną czarodziejką. Niedawno skończyłam 70 lat i moje miejsce zajęła moja wnuczka, Sara- nagle spoważniała- od kilku miesięcy nie mam od niej wieści o przebiegu wojny. Spodziewam się najgorszego. Brakuje tam tylko ciebie, Lidio. Powinnaś już dawno zająć miejsce swojej poprzedniczki.
-Ale ja dopiero niedawno dowiedziałam się, że jestem czarodziejką...
-Tak, wiem. Ben nie chciał doprowadzić do tego, żebyś odkryła swoją moc przed poznaniem, że jesteś wilkiem. Dlatego tak długo to trwało.
-Dlaczego nie chciał?- zdziwiłam się.
-Jeśli najpierw dowiedziałabyś się, że jesteś czarodziejką musiałabyś opuścić tą planetę i udać się na wojnę. Bez przygotowania. Ale Ben dopilnował, żebyś najpierw odkryła w sobie wilka. W ten sposób nauczyłaś się sporo rzeczy jak na tak krótki czas. I jeszcze jedno... Gdybyś najpierw nie odkryła, że jesteś wilkiem nigdy nie mogłabyś wrócić na Ziemię.
-Dlaczego? Proszę, powiedz.
-Tego sama nie wiem. Takie są reguły- uśmiechnęła się.
-Proszę pani..
-Lila.
-A tak... Lilo, jak Lidia ma dostać się na tamtą planetę?- zapytał Dominik.
-Mam u siebie przejście w bezpieczne miejsce na planecie. Każda starsza czarodziejka takie otrzymuje. Mogę ci użyczyć tego przejścia, Lidio. Następnym razem już sama będziesz w stanie stworzyć przejście. Szczególnie, że jesteś Księżniczką Wilków- Lila chwyciła się za głowę.
-Wszystko w porządku?- zdenerwowałam się.
-Tak. Tylko jestem już trochę zmęczona.
-To my już pójdziemy- wstaliśmy- bardzo mi pomogłaś, dziękuje. A z przejścia będę mogła skorzystać w najbliższych dniach?
-Oczywiście- odprowadziła nas do drzwi- trzymajcie się dzieci.
Wyszliśmy z domu. Po drodze Dominik pożegnał się i pobiegł do lasu. Kilka minut później dotarłam z Kasią na przystanek autobusowy.
-Martwi cię coś?-zapytała Kasia.
-Trochę... Zastanawiam się co z Patrykiem. Czy już wrócił?
-Lidka, jeżeli wróci to się dowiesz o tym. Chodź, bo autobus podjechał.
Wsiadłyśmy do środka. W tym samym czasie w innej części kraju Patryk jest w umówionym miejscu. Nikogo jeszcze nie było. Nagle zza drzew wyszła biała wilczyca. Patryk pochyla swój łeb.
*Ben cię przysłał?*
*Tak, proszę pani*
*To jest Sam. Zabierz go do Bena* powiedziała i nagle zza krzaków wyłonił się wilk. Nie był on zwyczajny. Był wyjątkowy. Miał inną sierść niż pozostałe wilki. Nie był cały biały, brązowy ani czarny. Nie był nawet taki jak pozostałe pospolite wilki. Miał lśniącą, kremową sierść z białymi i czarnymi fragmentami. Był to młody wilk.
*Idźcie już* rozkazała biała wilczyca po czym zniknęła za drzewami. Patryk z Samem ruszyli do domu, do bezpiecznego miasta Rosewill. 
___________________________________________________ 
by; Etti. ;3

niedziela, 22 grudnia 2013

"W oczach wilka" #3

 Ciągnął innego wilka.
*Kto to?* zapytałam.
*On nie jest tutejszy.* oznajmił najstarszy wilk.
*A domyślasz sie skąd może być?*
*Prawdopodobnie z tego samego rejonu co Patryk. Południowy-wschód.*
Chwilę później doszła reszta wilków. Przemieniłam wszystkich w ludzi. Kamil podszedł do mnie.
-Hej- pocałował mnie.
Uśmiechnęłam się. Podeszłam do obcego zwierzęcia. Ben wszedł do domu. Kasia przybliżyła się do mnie.
-Ej!- zawołała- ja go znam! Znam te oczy..
Uklęknęła przy nim. Pogłaskała go.
-To.. To.. To jest Filip- powiedziała ze łzami w oczach.
-Jesteś pewna?- zdziwiłam się.
-Tak! W końcu zakochałam się w jego oczach.. Wszędzie je rozpoznam.
-Musimy poczekać, aż sie obudzi. Patryk, tak w ogóle to pamiętasz coś z tego jak cię wilk ugryzł?- zapytałam.
-Dużo nie pamiętam.. Ale wiem, że była to biała wilczyca ze srebrnymi oczyma. Stało się to, gdy przechodziłem obok lasu. Nagle wyskoczyła i mnie ugryzła. Ja uciekłem.. Ale tego widoku nie da sie zapomnieć. Jej futro było jasne jak świeży śnieg, tak bardzo białe.
-Budzi sie!- zawołała Kasia.
Filip otworzył oczy.
*Spokojnie, nie bój się. Jesteś w dobrych rękach.* powiedziałam.
*Mam wiadomość.. Informację od białej wilczycy.. Dla Bena.. Jest tu taki?* obcy wilk był osłabiony.
-Zawołajcie Bena!
Chwilę później nasz opiekun przybył.
-O co chodzi?
-On ma informacje dla ciebie.
*Jestem tutaj, bo pewna biała wilczyca ze srebrnymi oczyma mnie ugryzła i kazała cię znaleźć.*
Ben zdziwił się. Starał się ukryć zdenerwowanie.
*Wiadomość brzmi tak: "Ben, kochany.. Ja żyję. My żyjemy. Tutaj jest niebezpiecznie. Co chwile są polowania, a ostatnio ogłoszono konkurs na najpiękniejsze futro od wilka.. Wszyscy na mnie polują. Sam jest w niebezpieczeństwie. Musisz go stąd zabrać, proszę. To przecież twój syn. Nie przybiegłam osobiście do ciebie, bo wtedy myśliwi zaczęliby polować na was. A nie chcę tego. Posłuchaj. Oni nie spoczną dopóki mnie któryś nie zabije. Gdy będę wiedziała, że Sam będzie bezpieczny pozwolę się zabić. Żeby przestali polować na innych. Tylko proszę.. Przyślij kogoś po naszego syna. Kogoś komu można zaufać. Komu ja zaufam. A i przepraszam, ze ugryzłam Filipa, ale nie było osób, które umierały. A ta wiadomość nie mogła czekać. Poza tym doszły mnie słuchy, że odnaleźliście Księżniczkę Wilków. Pamiętaj, że musisz jej powiedzieć o.. no wiesz. A w sprawie Sama to będę czekać w miejscu gdzie się poznaliśmy. Za 4 dni. Czyli pewnie jak to słyszysz to minęły już 2 dni, bo tyle trwa przebycie tej całej drogi. Kocham cię.*
Nastała cisza. Nikt nie był w stanie się odezwać. Ben był myślami gdzieś indziej.
-Ty masz syna?- zapytałam.
-Tak. Długa historia...
Cały czas wydawał się być nieobecny.
-A co miałeś mi powiedzieć?
Ben spojrzał na mnie.
-Nie wiem od czego zacząć... Istnieje jeszcze jeden świat. Specjalnie dla czarodziejek. Od kilku miesięcy toczy się tam wojna miedzy dobrem a złem. Brakuje tam tylko ciebie. Jesteś ostatnią czarodziejką na Ziemi, która nie bierze udziału w wojnie. Bez ciebie dobro przegra. Musisz jak najszybciej udać się na swoją planetę i pomóc przyjaciołom. Gdy wygracie będziesz mogła wybrać czy chcesz żyć już zawsze tam, czy tutaj. Oczywiście swoją moc zatrzymasz. Będziesz musiała pomyśleć gdzie będziesz bardziej potrzebna.
Nie mogłam w to uwierzyć! Czyli to prawda, ze są inne magiczne istoty! Jednak nie spodziewałam się, że trwa wojna..
-A jak mam dotrzeć tam?
-Nie wiem. To musisz sama odkryć. Ja miałem przekazać ci tylko to- odwrócił się do Patryka- Patryk, ty pobiegniesz po Sama, dobrze?
-Ja?- zdziwił się- Ale gdzie?
-Pamiętasz gdzie zostałeś ugryziony?
-Tak, w miejscu wypadku.
-Tam niedaleko jest las. Tam spotkasz białą wilczycę i mojego syna. Ruszaj już.
Patryk pobiegł. Byłam oszołomiona wieścią o wojnie na mojej planecie. Byłam przekonana, że gdy uda mi się pomóc innym czarodziejom i czarodziejkom to wrócę tutaj, na Ziemię. Byłam tego pewna. Ale w życiu nie można być niczego pewnym...
-Robi się późno, wracajmy już- powiedziałam patrząc na Kasię.
Ona pokiwała głowa. Ben postanowił, że Filip zostanie tutaj tak długo dopóki nie znajdę zaklęcia, aby przestał być wilkiem. Kolejne ciężkie zadanie. Dominik odprowadził mnie i moją przyjaciółkę na przystanek. Chwilę później podjechał autobus. Wsiadłyśmy do niego. Było już po 20, więc pojazd był prawie pusty. Usiadłyśmy na tyłach.
-Zamierzasz udać się tam na wojnę?
-A co mogę innego zrobić?- spojrzałam na nią- Ben powiedział, że tylko w ten sposób dobro wygra. Poza tym poznam inne osoby podobne do mnie... Może nawet dowiem się jak wymazać wszystkim z pamięci śmierć Patryka.
-Ty chcesz to zrobić? Po co? Dlaczego?
-Brakuje mi go... Mogłabym go jakoś wskrzesić... Bylibyśmy szczęśliwi. Ale...chodzi o to, że w księdze nic nie ma podobnego do tego czego potrzebuje.
-A co jeśli nie istnieje takie zaklęcie?
Zapadła cisza. Nie odpowiedziałam jej na to pytanie, bo sama sobie je zadawalam. W tle było słychać tylko dźwięk silnika i otwieranych drzwi w autobusie. Gdy pojazd podjeżdżał na przystanek wstałam i podeszłam do drzwi. Kasia wzięła swoją walizkę i dołączyła do mnie. Wyszłyśmy z niego.
-Jestem wykończona- oznajmiłam.
-Nie przejmuj się, ja też- uśmiechnęła się.
Doszłyśmy do mojego domu. Przywitałam się z mamą. Poszłam się wykąpać, a Kasia po mnie. Potem zjadłyśmy po kanapce. Godzinę później obie już spałyśmy. W nocy Patryk biegł jak szalony, by zdążyć na wyznaczone miejsce spotkania z białą wilczyca i jej synem. Czuł się zagubiony. Tak dawno nie przebywał w swoim rodzinnym mieście. Do spotkania zostało mu jeszcze kilka godzin. Z ciekawości jak żyje jego rodzina, udał się do nich. Z daleka wypatrywał kogoś w oknach. Nagle jedno sie otworzyło. Wyjrzała przez nie jego siostra. Do Patryka wróciły wspomnienia. Nagle w oknie pojawił się też mały chłopczyk. Patryk kochał swoje rodzeństwo, wróciło do niego uczucie. Wytężył słuch i usłyszał rozmowę swojej rodziny.
-Daria, a czy Patryk jest szczęśliwy dzisiaj?- zapytał chłopiec.
-Tak, kochany. Nasz brat jest teraz tam w niebie z aniołkami, wiesz?- wydobyła z siebie uśmiech.
-A czy jest tam z babcią i dziadkiem?- dopytywał mały.
-Tak. Babcia z dziadkiem opiekują sie nim. I wiesz co? Oni teraz patrzą na nas- łzy pojawiły się w jej oczach.
-Są źli, że jeszcze nie śpimy?
-Chyba tak, Bartusiu. To co? Chodź, położę cię do łóżeczka- otarła łzy i zamknęła okno.
*Gdybyście wiedzieli.. Wiedzieli, że żyję.. Że jestem tutaj z wami.. Na ziemi.. Gdybyście tylko wiedzieli..* myślał Patryk.
Po chwili uciekł w głąb lasu. Ranek w Rosewill był słoneczny, pełen nadziei. Obudziłam się i po cichu podeszłam do okna. Promienie słoneczne przebijały sie przez roletę. Podwinęłam ją do góry i mój pokój nabrał jaskrawych kolorów. Kasia nadal spała. Wyszłam z pokoju i udałam sie do łazienki. Ubrałam się i ogarnęłam. Kilka minut później poszłam do kuchni. Było dziwnie cicho i pusto jak na tą porę dnia. Na lodówce była przyczepiona kartka. Wzięłam ją i otworzyłam: "Tata z twoimi braćmi pojechał po samochód. Ja pojechałam do sklepu zrobić zakupy. Śniadanie macie w lodówce, a do picia możecie zrobić sobie kakao. Wrócę około południa. Całusy, mama."
Uśmiechnęłam się. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kanapki na talerzu. Przygotowałam też kakao. Poszłam do pokoju obudzić Kasię, ale ona już nie spała.
-Cześć, chodź na śniadanie- powiedziałam.
-Okej, tylko się ogarnę- uśmiechnęła się.
Usiadłam w kuchni i czekałam na nią. Zastanawiałam się jak dostanę się na inną planetę. Teoretycznie było to możliwe. Jednak w praktyce nie miałam pojęcia jak brzmi zaklęcie otwierające portal do tamtego świata, czy cokolwiek innego. Nie wiedziałam w jaki sposób można się tam dostać! Może muszę pomyśleć o tym miejscu i pojawi się przejście? Nie, to zbyt banalne... W między czasie moja przyjaciółka dołączyła do mnie i zjadłyśmy śniadanie.
-Idziemy dzisiaj gdzieś?- zapytała.
-Chyba nie... Chociaż musiałabym dowiedzieć się czy Patryk wrócił... Sama nie wiem.
Kasia wyczuła, że jestem zagubiona. Wiedziała, że wtedy wolę myśleć w milczeniu. W ciszy siedziałyśmy przy stole. Nagle odezwałam się:

-Wiem! 
__________________________________________________ 
Zbliża się Boże Narodzenie, więc chcę Wam życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT! :) Dużo prezentów, radości, zdrowia a także udanego Sylwestra :) No i przede wszystkim, żeby w końcu spadł śnieg! :D 
By; Etti. ;3

niedziela, 15 grudnia 2013

"W oczach wilka" #2

Kilka dni później nadeszło polowanie... Z samego rana wybiegłam z domu i udałam się do lasu. Ujrzałam wilki.
*Jesteś gotowa?*
*Tak, jestem..chyba..* powiedziałam w myślach.
*Uda ci się, zobaczysz!* odezwał się Patryk.
*Nadchodzą!* zawołał Dominik.
Przemieniłam się w wilka i czekałam na środku pustej przestrzeni. Reszta pochowała się.
*Lidia! Przemieniaj się w czarodziejkę! Już!* krzyknął Ben. 
W tej chwili zmieniłam się. Stado zwabiło tutaj wszystkich myśliwych. Skupiłam się i stworzyłam kulę. Wskazywałam palcem na myśliwego i przenosiłam go do wewnątrz kuli.
*To wszyscy. Możesz zaczynać* odezwał się Dominik.
Zamknęłam oczy i dzięki mojej mocy zaczęłam wpajać im, że wilki nie są groźne, żeby się nie bali. Nagle usłyszałam za sobą strzał. Myśliwi przyjęli do wiadomości, że są bezpieczni.
*Nie, Lidia!* zawołał Patryk i ruszył w moją stronę.
Obronił mnie przed postrzeleniem. Przyjął to na siebie.
-Patryk!!- zawołałam, a łzy zaczęły mi lecieć.
Uniosłam dłoń na ostatniego myśliwego i zrobiłam to co z resztą. Gdy skończyłam przemieniłam Patryka w człowieka i uzdrowiłam go. Otworzył oczy.
-Co się stało?- zapytał.
 -Och!- przytuliłam go- uratowałeś mnie..
Odwzajemnił to.
-Chciałabym, żebyś mógł być człowiekiem.. Możesz być przy mnie.. Mogę przedstawić cię moim rodzicom!
-Kochanie.. Wszyscy myślą, że nie żyję.
-A gdybym wymazała wszystkim to z pamięci i wmówiła, że po prostu uciekłeś z domu?- zapytałam.
-Nie wiem, czy tak można.. Ben?
*Jeśli jej się uda to czemu nie? Patryk, jesteś najmłodszym z nas, który nie żyje jako człowiek. Gdybyś trzymał się blisko niej, byłoby okej.* powiedział Ben.
 -Więc?
-Możesz spróbować- powiedział całując mnie w policzek.
-Okej! Spróbuję, ale za kilka dni.. Teraz muszę wracać już do domu. Kocham cię- pocałowałam go.
*Trzymajcie się kochani!* powiedziałam w myślach i pobiegłam na przystanek.
Ledwo zdążyłam na autobus. Wsiadłam do niego i gdy dotarłam do domu zawołałam wchodząc:
-Udało się! Mamo, tato udało mi się!
Rodzice podbiegli do mnie i widząc, że nic mi nie jest odetchnęli z ulgą. Mama przytuliła mnie.
-Och, córeczko.. Martwiliśmy się..
-Ale udało mi się! Uratowałam wilki!- uśmiechnęłam się i przytuliłam rodziców.
Zjadłam kolację i położyłam się spać. Zanim zasnęłam zsunęłam roletę. Wtedy moje oczy zmieniły się na złote i błysnęły. Gdy zamknęłam oczy przybrały one naturalny kolor- niebieski.. Zasnęłam. Następnego dnia rano włączyłam komputer i zalogowałam się na facebooku. Rozmawiałam także z moją koleżanką z internetu- Zuzią przez Skypa. Dostałam wiadomość na facebooku. Przeczytałam ją i zaczęłam płakać.
-To niemożliwe! Ona nie może nie żyć!- zawołałam.
-Co się stało?- zapytała Zuzia.
 -Moja przyjaciółka, ona nie żyje!- wkurzyłam się i moje oczy zrobiły się złote- to oni ją zabili.. Już mnie popamiętają...
-Wszystko okej?- zapytała.
-Lidia, my jedziemy do dziadka. Wrócimy późno, zakluczysz drzwi?- powiedziała mama wchodząc do pokoju.
-Jasne- zwróciłam się do Zuzi- poczekaj.
Poszłam za mamą. Gdy wszyscy wyszli zakluczyłam drzwi. Teraz mogłam się zemścić na mordercach mojej przyjaciółki.
-Zuza, nie mów nikomu o tym co teraz zobaczysz, proszę. A i nie wystrasz się- uniosłam ręce do góry. Po chwili przez okno wskoczyły dwa wilki.
-Patryk!- zawołałam przytulając jednego z nich.
*Posłuchajcie. Dominik ty pójdziesz ze mną, a ty Patryk zostaniesz tutaj w razie czego, okej?*
*Okej, ale przemienisz mnie czy jak?* zapytał.
Skierowałam rękę na Patryka. Powoli zacisnęłam ją w pięść i znów wyprostowałam. Przemienił się w człowieka. Podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Zuzia to jest Patryk- powiedziałam, a on pomachał do kamerki. 
-Ten Patryk?- zapytała.
-Tak, ten, ten. Jestem tym Patrykiem, który stracił ją przez własną głupotę i odzyskał jakimś dziwnym, ale szczęśliwym trafem- odpowiedział.
*Dominik, chodź ze mną* powiedziałam.
 Przemieniłam się w czarodziejkę.
-Wow!- krzyknęła Zuza.
-Co wy wszyscy reagujecie tak reagujecie na mój wygląd? Eh..
Skupiłam się i stworzyłam przejście do miejsca gdzie znajdują się 2 z 3 morderców Kasi.
-Lidia, czekaj! A co ze mną? To jest na drugim końcu Polski, ja się w wilka przemienię przecież- zawołał Patryk.
-No tak! Poczekaj- wzięłam poduszkę, przytuliłam ją i podałam ukochanemu- teraz się nie przemienisz przez jakieś 10 minut. Mam nadzieję, że zdążymy. W razie czego daj znać- zniknęłam razem z Dominikiem.
Nagle pojawiliśmy się w pokoju, w którym siedziało dwóch chłopaków.
-Cześć Michale. Cześć Pawle- powiedziałam wskazując ręką na nich.
Wyobraziłam sobie rzucające się wilki na kogoś. Oboje upadli.
-Kim ty jesteś?!- zawołał jeden z nich.
-Ja tu jestem od zadawania pytań. Zabiliście Kasię, prawda?
-Oczywiście- mówił patrząc na mnie złośliwie.
Zauważyłam, że drugi nagrywa mnie. Skierowałam rękę na jego telefon i go rozwaliłam.
-Więc, mówicie, że wy ją zabiliście.. Czemu co? Co wam to dało?
-Jeny, nikomu nie będzie jej brak!- krzyknął Michał- zraniła mnie i Damiana też!
-Ty ją zraniłeś. Hm.. Miałeś dziewczynę, która zachorowała na raka.. Gdy się o tym dowiedziałeś to zostawiłeś Kasię i zacząłeś knuć przeciwko niej bez powodu!- powiedziałam.
-Co ty możesz o tym wiedzieć- rzucił Paweł.
Wskazałam rękoma na nich. Uniosłam ich do góry. Przymierzałam się do tego, żeby ich spalić, lecz Dominik rzucił się na mnie. Chłopcy spadli.
*Nie zabijaj ich!! Należysz do dobrych czarodziejek, a nie do złych!* zrzuciłam go z siebie.
*Okej, ale i tak mnie popamiętają* wstałam.
Skierowałam ponownie dłonie na nich i uniosłam ich do góry. Gdy zaciskałam ręce, Michała i Pawła ściskał lód. Nagle wyprostowałam dłonie i lód stopił się, a oni spadli na podłogę.
-Gdy jeszcze raz komuś coś zrobicie to skończycie jak ten manekin- wskazałam na manekina, który zaczął płonąć, a na końcu zlikwidowałam popiół- nic po was nie zostanie.
*Mamy 4 minuty! I Patryk się zmieni* powiedział Dominik.
-Ciao- zniknęliśmy im z oczu.
Przenieśliśmy się do pokoju, w którym był Damian.
-Cześć Damianie.. Nie ładnie postąpiłeś zabijając dziewczynę, której ponoć oddałeś serce- zrobiłam z nim to samo co z poprzednimi chłopakami.
Na końcu pokazałam mu co się z nim stanie, jeśli komuś jeszcze wyrządzi krzywdę. Po tym zniknęłam i pojawiłam się u siebie w domu.
-Udało się! Akurat w ostatnich sekundach zdążyliście wrócić- zawołał Patryk podbiegając do mnie.
Zmieniłam się w normalną dziewczynę, a Patryk przytulił mnie.
*Musimy iść* powiedział Dominik.
-Nie! Jeszcze jedno... Muszę przywrócić Kasię do życia. Mam jedną taką szansę... Dar uzdrowienia... Czarna magia..- przemieniłam Dominika w człowieka.
-Zastanów się czy chcesz Patryka, czy ją przemienić.
-Jej już nie ma.. W żadnym wcieleniu.. A ja ją potrzebuję! Była mi bliska, bardzo. A Patryk- spojrzałam na niego- jesteś przy mnie..jako wilk albo człowiek. Ale jesteś, ona nie... Przepraszam, ale.. Ja chcę ją do życia przywrócić.. Poza tym ona nie żyje tylko kilka godzin, ty kilka miesięcy..- zerknęłam do książki magii.
 Patryk pokiwał głową uśmiechając się.
-Serio tego chcesz?- zapytał Dominik.
-Tak. Można powiedzieć, że po prostu zasnęła tak, że wyglądało to jakby umarła. 
-No dobra. To do dzieła- uśmiechnął się.
-Patryk, możesz już wracać- podeszłam do niego i go pocałowałam- pa.
On zniknął w oddali.
 -Będziesz musiał odwrócić uwagę jej rodziców, bo pewnie siedzą przy jej grobie- powiedziałam przeglądając księgę magii.
-Ale jak?
-Wymyślisz coś- uśmiechnęłam się podchodząc do niego- gotowy?
-Nie- odpowiedział.
-To ruszamy- przenieśliśmy się na cmentarz.
W oddali ujrzeliśmy grób Kasi i jej rodziców.
*No.. Pokaż co potrafisz* powiedziałam.
Dominik podszedł do nich.
-Em.. Dzień dobry.
-Zależy dla kogo... Kim jesteś?- zapytała mama Kasi.
-Ja.. Ja byłem przyjacielem państwa córki.. Poznaliśmy się.. Przez internet- mówił- bardzo przykro mi, że ona już.. Że jej już nie ma..
*Nie pozwól im się odwrócić* podeszłam do miejsca gdzie została pochowana moja przyjaciółka. Odkopałam kawałek, by było widać trumnę.
*To do dzieła* przemieniłam się w czarodziejkę.
Zamknęłam oczy i wystawiłam dłonie. Pomyślałam o darze uzdrawiania. Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam buteleczkę z czarną substancją.
*Ugh.. Ochyda* odezwał się Dominik.
*Nie pozwól im się odwrócić!!* krzyknęłam.
Zaczął na nawo coś opowiadać. Otworzyłam buteleczkę. Dzięki magii uniosłam to w górę po czym dłonie skierowałam na trumnę. Zamknęłam oczy i skupiłam się na tym, aby dar trafił do Kasi.
*Chyba się udało..* powiedziałam otwierając oczy.
 Nagle usłyszeliśmy pukanie z wewnątrz trumny. Przemieniłam się w normalną dziewczynę. Rodzice przyjaciółki podbiegli i zaczęli odkopywać trumnę. Pomogłam im. Na końcu Dominik otworzył ją siłą.
-Jeny! Myślałam, że się uduszę!- zawołała Kasia siadając.
-Skarbie! Ty żyjesz!- przytuliła ją mama.
-Lidia! Hej!- Kasia uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
 -Cześć- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Mamo, tato..nawet nie wyobrażacie sobie co oni ze mną zrobili!
-Opowiesz później.. Tu nie jesteś bezpieczna, kochanie- powiedziała jej mama.
-Mogłaby przyjechać do mnie- odezwałam się nieśmiało.
-Twoi rodzice by pozwolili?
-Tak, pewnie! Tylko ja muszę już wracać.. Kasia mogłaby autokarem jutro przyjechać. Odebrałabym ją z dworca i w ogóle. Bilet do Rosewill. Do widzenia- powiedziałam.
Wyszłam z cmentarza. Dominik podszedł do mnie.
*Wracamy?*
*Wracamy* rzekłam i przeniosłam nas do mojego domu.
-Dzięki za wszystko dzisiaj. Widzimy się jutro. Przyjdę z Kasią.
-Ale ona nie wie kim jesteś!- zawołał Dominik. 
-Nie byłabym tego taka pewna.. Ona domyśliła się, że ja jestem jakąś czarodziejką.. Jest inteligentna- odpowiedziałam.
-Zrobisz jak zechcesz.. Ja muszę lecieć. Trzymaj się- chłopak zniknął za drzewami.
Następnego dnia obudził mnie sms od Kasi. Za trzy godziny będzie na dworcu. Ubrałam się. Otworzyłam Księgę Magii. Chciałam znaleźć sposób, aby wymazać ludziom z pamięci, że Patryk nie żyje i wmówić, że po prostu uciekł. A co najważniejsze jak go przemienić w normalnego człowieka.
-Tutaj nic nie ma!- zawołałam z rezygnacją.
W księdze nie było nic związanego z tym czego szukałam. Usiadłam na lóżku.
-Skoro jestem czarodziejką.. To na pewno nie jedyną.. Wiec musi istnieć jakiś świat dla nas.. Muszą istnieć inne magiczne istoty..
Powoli dochodziła godzina przyjazdu Kasi. Wyszłam z pokoju, pożegnałam się z mamą i poszłam na przystanek. Chwilę później podjechał autobus. Po wejściu do środka nadal męczyło mnie pytanie: Czy istnieją inne czarodziejki? Jakiś czas później dotarłam na dworzec. Autokary zaczęły się zjeżdżać, jednak w żadnym z nich nie było Kasi. Stanęłam przy jednym z podjazdów. Jako ostatni przyjechał autokar, w którym znajdowała się moja przyjaciółka.
-Hej!- zawołała podchodząc do mnie.
-No hej- przytuliłam ją.
-Poczekaj, odbiorę od kierowcy bagaż i będziemy mogły ruszać dalej- odeszła kawałek ode mnie.
Po chwili wróciła z bagażem.
-To najpierw pójdziemy do lasu- oznajmiłam.
-Po co?- ruszyłyśmy- ty naprawdę nie jesteś zwykłą dziewczyną.
-Tak, wiedziałam, że się domyślisz- uśmiechnęłam się.
-A kim jesteś tak dokładnie?
-Czarodziejką. Księżniczką Wilków- powiedziałam z fascynacją.
-Mam się ciebie bać?- spojrzała uśmiechnięta.
-Nie, a i chciałam ci powiedzieć, że Damian, Michał i Paweł już nic ci nie zrobią.
-No to super! Wolę jednak nie wiedzieć co z nimi zrobiłaś.
Zaśmiałyśmy się. W połowie drogi do domu Bena usłyszałyśmy szelest. Dochodził on z krzaków. Kasia zatrzymała się.
-Co to za dźwięk?
-Prawdopodobnie któryś z wilków pilnuje terytorium. Zbliżamy się do celu. Chodź.
Ruszyłyśmy dalej. Chwilę później z krzaków wyskoczył wilk. Uśmiechnęłam się, podczas gdy moja przyjaciółka była przestraszona. To był Dominik.
*Ona już wie?* zapytał.
*Tak. Nikomu nie powie, możecie jej zaufać.*
*No to chodźmy.*
Przemieniłam go w człowieka.
-Cześć. Ty jesteś Kasia?- podszedł do niej wesoły.
-Tak, a ty to...?
-Dominik.
-Dobra, chodźmy już. Mam ważne pytanie do Bena- powiedziałam.
Kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Było tam tylko kilka wilków. Przemieniłam ich.
-Gdzie jest reszta?
-Poszli na polowanie- odpowiedziała jedna z dziewczyn.
Nagle ujrzeliśmy Bena w oddali. Nie był sam.
____________________________________________________ 
By; Etti. ;3