niedziela, 26 maja 2013

"Uwieść Alicję" 3

Następnego dnia obudziła mnie mama. 
-Aluś wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły! Jest już prawie siódma! 
Podniosłam się i przetarłam oczy. 
-Jak to już siódma?- zapytałam- przecież budzik jeszcze nie dzwonił... 
-No właśnie dzwonił. Obudził nas wszystkich tylko nie ciebie! 
-Poważnie? Czy sobie żartujesz? 
-Ubieraj się dziewczyno, ubieraj!- powiedziała mama- a i jeszcze jedno- zatrzymała się przy drzwiach. 
-Co?- zapytałam. 
-Ktoś czeka na ciebie na dole, więc... pośpiesz się- wyszła. Otworzyłam szeroko oczy. Ktoś na mnie czeka? Zdziwiłam się. Ciekawe kto to... Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je i podwinęłam roletę. Podeszłam do szafy. Pogoda nie była za ciekawa. Słońce nie świeciło i wiatr mocno wiał. Wyciągnęłam białe rurki i czarną bluzkę z uśmiechniętą buźką. Ubrałam się. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Umalowałam rzęsy i wyszłam z pokoju. 
-Dzień dobry- powiedział Filip także wychodząc ze swojego pokoju. 
-Cześć. Wiesz może kto czeka na dole za mną?- zapytałam, gdy szliśmy w kierunku schodów. 
-No wiem, że zadowolona to ty z tego powodu chyba nie będziesz... 
Hmm... Czyli to jest albo Patryk, albo Sylwia. On był moim przyjacielem, ale zdradził mnie... Niby był takim przyjacielem dobrym, a za plecami mnie obgadywał! Wyzywał od najgorszych! A Sylwia...? Sylwia to moja kuzynka, której nienawidzę. Jest chamska, wścibska, fałszywa, a przede wszystkim wygląda jak... nie powiem kto. Zeszliśmy po schodach. Wchodząc do salonu zobaczyłam Sylwię!
-Czy to są jakieś żarty?! Co ona tu robi?!- zdenerwowałam się. 
-Będzie chodzić z tobą do klasy dzisiaj i jutro, bo ciocia wyjechał- powiedziała mama. 
-Ze mną?! Ale mamo!!- oburzyłam się. 
-Proszę- poprosiła. 
Spuściłam głowę. No to ostatnie dni szkoły będą okropne! Eh.. Wyszłam stamtąd. Skoro ma być pod moją opieką to ja już jej pokażę! Zapamięta te dni do końca swojego życia! Założyłam conversy i zarzuciłam bluzę Marcina na siebie. Pachniała jego perfumami. Otwierając drzwi głównie krzyknęłam: 
-Sylwia! Dalej! Bo ja na ciebie czekać nie mam zamiaru! Cześć mamo! 
Wyszłam na podwórko. Filip wyszedł zaraz za mną. 
-Rozumiem, że będziesz dla niej bezlitosna?- zapytał. 
-Tak. Należy się jej. Niech nie myśli sobie, że jej wszystko wolno- odpowiedziałam pewnym głosem. 
-Czekajcie!- zawołała Sylwia wychodząc z domu. 
-Nie mamy czasu. Po co ci te szpilki? Nie mogłaś wziąć wygodnych butów? Będzie dużo chodzenia. 
Podniosła głowę do góry i poszła za mną i Filipem. Szliśmy w milczeniu. Na głównym skrzyżowaniu usłyszałam Adama: 
-Alka! Czekaj! 
Uśmiechnęłam się i odwróciłam. Biegł w moją stronę. Zatrzymał się przede mną. 
-Hej Filip- powiedział. Mój brat przywitał się z Ciastkiem. 
-Ekhem!- upomniała się Sylwia. 
-Ee..- zmieszał się Adam. Spojrzał dziwnie na nią- co to za jakaś laleczka?- wyszeptał. 
-To jest moja kuzynka Sylwia, niestety- odpowiedziałam głośno akcentując ostatnie słowo. 
-Cześć- powiedziała próbują zdobyć się na uśmiech. Odwrócił się twarzą do mnie- to dzisiaj po szkole od razu idziemy do Damiana na próbę, nie? 
Zapaliło się zielone światło i ruszyliśmy do szkoły. 
-Tak. Jutro wielki dzień! Ale też jutro się wszyscy rozstajemy... 
-Uśmiechnij się Alka! Po wakacjach się spotykamy! I wszystko wróci do normy! Damy radę! Będziemy przecież jakoś kontakt ze sobą utrzymywać, co nie? 
-No postaram się, ale nie obiecuję. W gospodarstwie będzie dużo pracy, poza tym wiesz, że wolny czas będę spędzać ze zwierzętami- powiedziałam. 
-Eh.. Jakoś to będzie. 
Przed nami znajdowała się szkoła. Weszliśmy na jej teren. Na boisku zobaczyliśmy resztę kapeli. Chłopcy siedzieli na ławce i zawzięcie o czymś rozmawiali. Filip podszedł do swoich kolegów. Ja z Adamem podeszliśmy do chłopaków. Sylwia szła za nami. 
-Siema!- zawołałam. 
-Alicja, hej!- odpowiedzieli z uśmiechami. 
-Oo... Moja bluza. Wczoraj zapomniałam ci ją oddać. Chcesz ją teraz?- zapytałam. 
-Spokojnie, nie zdejmuj jej, bo jeszcze nam tu zmarzniesz! Oddasz mi ją po próbie- uśmiechnął się. 
-Rozumiem, że jesteś jej chłopakiem?- wtrąciła się Sylwia. Zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je i powiedziałam: 
-Po pierwsze jak nie wiesz to się nie odzywaj. Po drugie nikt cię nie zna i raczej poznać nie chce. Po trzecie nie wtrącaj się do naszych rozmów! Rozumiesz czy mam przeliterować? 
-Wyluzuj, jeny! 
Chłopcy spojrzeli na nią dziwnie. 
-Dobra, chodźcie do klasy- powiedział Damian. 
Ruszyliśmy wszyscy do środka szkoły. Po kilku godzinach lekcyjnych mogliśmy już iść do domu. Byliśmy zwolnieni z dwóch ostatnich lekcji. 
-To co? Idziemy do mnie tą krótszą drogą?- Damian puścił do mnie oko. Uśmiechnęłam się złośliwie: 
-Tak... Właśnie tą drogą. 
Ruszyliśmy. Szliśmy główną ulicą. Za nami szła Sylwia. Ledwie nadążała w tych swoich szpilkach. Nagle skręciliśmy w małą uliczkę, która była dziurawa. Ze śmiechem przyglądaliśmy się mojej kuzynce jak zmaga się ze swoimi butami, by jej się nie połamały. Dotarliśmy do domu Kangura. Weszliśmy przez furtkę i poszliśmy od razu do garażu. Gdy weszliśmy do środka, czekał tam na nas obiad. Oczywiście był przygotowany tylko dla zespołu. Usiedliśmy przy stole. 
-Nic nie szkodzi. Nie jestem głodna- powiedziała Sylwia siadając na fotelu. Zdjęła buty i zaczęła masować sobie stopy. Gd zjedliśmy obiad rozmawialiśmy ze sobą jeszcze kilka minut. Ustalaliśmy jakie zaśpiewamy piosenki. Wypiliśmy kompot w swoich szklankach do końca i wstaliśmy. 
-To co na rozgrzewkę?- zapytał Kuba podchodząc do klawiszy. Przejechał po nich palcami. Był blondynem o zielonych, okrągłych oczach. Miał fajny uśmiech, taki pocieszający. Interesował się piłką nożną i był w tym bardzo dobry. Wierzę, że zajdzie w tym kierunku bardzo daleko. Miał na sobie jeansy i czerwoną bluzkę z motorem. 
-To dzisiaj zaczniemy od piosenki Nirvana 'Smells like teen spirit'. Co wy na to?- zaproponował Marcin. 
-Tak!- zawołałam wesoło. Lubiłam tą piosenkę. Jest taka mocna i można się przy niej rozbudzić. Weszłam na naszą małą scenę i chwyciłam mikrofon. Dałam znak chłopakom, że jestem gotowa. Damian zaczął grą na perkusji. Sylwia się nam przyglądała, jednak udawała, że jest jej to obojętne. Chłopcy zagrali, a ja zaśpiewałam piosenkę. W połowie zauważyłam, że moja kuzynka z zainteresowaniem nas słucha. Chyba jej się spodobało. Ale! Ale niech nie myśli, że w ten sposób zmieni się jakoś nasza relacja! Co to to nie! Skończyłam śpiewać. 
-To teraz Katy Perry 'E.T.'? -zapytał Marcin. 
-Jeszcze jedną piosenkę na rozgrzewkę? Nie lepiej przejść już do tych co zaśpiewamy jutro?- odezwał się Kangur. 
-Dobra, jak potrzebujesz jeszcze jednej piosenki to dalej! Potem zaczynamy śpiewać piosenki na jutro- powiedziałam. Chłopcy zaczęli grać. Po chwili już śpiewałam. Sylwia z coraz większą ciekawością patrzyła na nas. Po około 4 godzinach próby, przeplatanej śmiechem i rozmowami skończyliśmy. Gdy chcieliśmy zejść ze sceny rozległy się oklaski. Spojrzeliśmy wszyscy na moją kuzynkę. Uśmiechała się szeroko i biła brawo. 
-To było...! Zarąbiste!- zawołała- nie wiedziałam Alicjo, że masz taki talent! 
Wszyscy się uśmiechnęliśmy. Adam, Damian i Kuba podeszli do stołu. Ja usiadłam na sofie. Po chwili dołączył do mnie Wafel. Byłam już zmęczona. On to zauważył i przytulił mnie. Uśmiechnęłam się. Cudownie jest mieć takiego przyjaciela. 
-To oglądamy dzisiaj 'Fałszywą dwunastkę'?- zapytał Buba. 
-Albo możemy obejrzeć 'Szybcy i wściekli 6', 'Nie wszystko złoto co się świeci', albo 'Kac Vegas'- odezwał się Damian. 
-'Kac Vegas'!- zawołaliśmy wszyscy równo. 
-To chodźcie do domu, bo tu za chwile będzie zimno. 
Wstaliśmy i ruszyliśmy za gospodarzem. Weszliśmy do domu. Skierowaliśmy się do salonu. Byli tam rodzice i siostra Damiana 
-Dobry wieczór- przywitaliśmy się. 
-Cześć!- powiedziała jego mama- jak chcecie coś do picia, jedzenia to weźcie sobie coś z kuchni. 
-Dobrze mamo. My idziemy do mnie. Będziemy film oglądać. 
-Okej- uśmiechnęła się do nas. Sylwia była z nami. Trzymała się jednak na uboczu. Poszliśmy wszyscy do kuchni. Kuba znalazł w szafce ciastka i je wziął. Adam wziął sześć szklanek, a ja chwyciłam dwa soki. Marcin wyciągnął z lodówki kanapki uszykowane specjalnie dla nas, a Damian wziął ze sobą film, który leżał na stole w kuchni. Uśmiechnięci poszliśmy do pokoju Kangura. Sylwia otworzyła nam drzwi. Właściciel włączył telewizor i uruchomił film. Kuba położył ciastka na małym stoliku i zasłonił rolety. Adam położył obok szklanki i wziął ode mnie soki. Nalał każdemu po 3/4 szklanki. Marcin jedząc jedną z kanapek położył resztę. Chłopcy usiedli przed łóżkiem Damiana i oparli się o nie. Ja weszłam na nie i położyłam się na brzuchu. Sylwia usiadła kawałek od nas. Co jakiś czas oglądając film wybuchaliśmy śmiechem. Nagle zobaczyliśmy, że Wafel zasnął (udawał). 
-Masz jakieś pisaki?- wyszeptałam do Kangura. On wstał po cichu, podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady kilka. Zeszłam z łóżka, wzięłam pisaki od Damiana i podeszłam do najlepszego przyjaciela. gdy zaczęłam rysować mu coś na twarzy on chwycił mnie i zaczął łaskotać. Zaczęłam się śmiać. Błagałam, żeby przestał. On jedną ręką mnie łaskotał, a drugą otworzył zielony pisak i pomazał mi dłonie. Miałam na sobie jego bluzę, więc nie był w stanie pomazać mi całych rąk. Wyrwałam się mu i z czarnym, i niebieskim pisakiem rzuciłam się na niego. Popisałam mu większą część twarzy, a on mi na twarzy rysował jakieś rysunki. Reszta przyglądała się nam. Nie potrafili opanować śmiechu. Nagle do pokoju weszła mama Damiana. 
-Co tu się dzieje?- zapytała. Wszyscy się uspokoiliśmy. Spojrzałam z Waflem na mamę Kangura. Ta zaczęła się śmiać. Musieliśmy naprawdę zabawnie wyglądać cali popisani! 
-Idźcie to zmyć, bo chyba tak nie pójdziecie do domu? 
-Tak... już idziemy- powiedziałam. Gdy mama Damiana wyszła wszyscy na nowo zaczęliśmy się śmiać. 
-Dobra Alka chodźmy zmyć to- odezwał się Marcin. Chwycił mnie za rękę i pomógł wstać. Poszliśmy do zlewu, nad którym wisiało lustro. Gdy przejrzeliśmy się w nim wybuchnęliśmy śmiechem na nowo. 
-Wafel, zachowujemy się jak dzieci- stwierdziłam. 
-Przecież jesteśmy dziećmi! Trochę wyrośniętymi, ale jesteśmy!- zawołał. Uśmiechnęłam się. Zaczęliśmy zmywać z siebie nasze malunki. Gdy Marcin był już czysty, wziął wodę w dłonie i ochlapał mnie. 
-Nosz, Wafel!!- zawołałam. Miałam mokrą bluzkę. Po chwili jednak zaczęłam się z tego śmiać. Przyjaciel pomógł mi zmyć z twarzy ślady po pisakach. Wyszliśmy z łazienki z czystymi twarzami i rękoma. Wróciliśmy do pokoju Damiana. Obejrzeliśmy film do końca. Zagraliśmy potem razem z Sylwią w butelkę. Bawiliśmy się świetnie! Około 23 skończyliśmy. 
-Ej, ja muszę już iść. Zanim dojdę do domu to będzie północ- powiedziałam. 
-Odprowadzić cię?- zaproponował Kuba. 
-Nie, dzięki. Idę z Sylwią i połowę drogi z Adamem. 
Uśmiechnęłam się i gdy byliśmy gotowi do wyjścia zapytałam: 
-Ej, Marcin! Dać ci teraz tą bluzę? 
-A nie zmarzniesz? 
-Nie- uśmiechnęłam się. 
-No to możesz oddać- odpowiedział. Zdjęłam z siebie jego bluzę i mu ją dałam. Pożegnaliśmy się z Kangurem i jego rodzicami, i wyszliśmy. Przy furtce rozeszliśmy się w dwie strony: ja z Sylwią i Ciastkiem na prawo, a Wafel i Kuba na lewo. Noc była nawet ciepła. Księżyc świecił w pełni. Było jasno. Na skrzyżowaniu pożegnałam się z Adamem, który poszedł w lewo. Ja z kuzynką natomiast poszłam prosto. Szłyśmy chwilę w milczeniu. Nagle odezwała się ona: 
-Fajnie śpiewasz i super zespół tworzycie! Na dodatek jesteście takimi fantastycznymi przyjaciółmi! Jestem pod wrażeniem- mówiła podekscytowana. Uśmiechnęłam się. 
-Dzięki- powiedziałam. Dotarłyśmy do domu. Weszłyśmy do środka. Zawołałam: 
-Wróciłyśmy! 
Zdjęłam conversy i poszłam do salonu, w którym siedziała mama z tatą. Oglądali wspólnie zdjęcia i wspominali stare czasy. 
-Cześć córeczko- powiedziała mama- jak minął dzień? 
-Był super!- zawołałam- ja pójdę się wykąpać  idę spać. Dobranoc! 
-Dobranoc- odpowiedział mój tata. Sylwia spała w małym pokoju dla gości. Było tam jedno duże łóżko. Weszłam po schodach i poszłam do łazienki. Umyłam się i po około 15 minutach wyszłam ubrana w piżamę. Udałam się do swojego pokoju. Spuściłam roletę, nastawiłam budzik na godzinę 6 rano i położyłam się na łóżko. Jutro koncert i zakończenie roku. A to znaczy rozdanie świadectw, początek 2 miesięcy wolności i rozstanie z kapelą. Kolejne wakacje bez nich. Miałam nadzieję, że przyszłe spędzimy razem w piątkę. Przykryłam się kołdrą i od razu zasnęłam... 
___________________________________________________
By; Etti. ;3

niedziela, 19 maja 2013

"Uwieść Alicję" 2

Następnego dnia obudził mnie krzyk Filipa. Momentalnie otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku. Nikogo w pokoju nie było. Wstałam i się przeciągnęłam. Otarłam oczy i powolnymi krokami dotarłam do pokoju brata. Zapukałam i weszłam. 
-Wszystko okej?- zapytałam już od progu. 
-Nie jest okej. Ma strasznie wysoką temperaturę i boli go głowa oraz brzuch- odezwał się tata. 
-Ale.. to coś poważnego?- zaniepokoiłam się. 
-Nie.. będziesz musiała sama iść.. do szkoły.. trafisz siostrzyczko?- wyszeptał Filip. 
-Czy trafię? Też pytanie- udałam obrażoną- dobra ja pójdę się szykować do szkoły, a ty tu zdrowiej! 
-Do szkoły? O 4 w nocy?- zdziwiła się mama. 
-Ee.. to dopiero ta godzina? No to nie.. pójdę spać. Tylko Filip nie krzycz już- powiedziałam i zamknęłam drzwi od pokoju. Pojutrze jest zakończenie roku. Mam nadzieję, że się nie rozchoruję. Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do łóżka. Opadłam bezsilna na nie. Zasnęłam. O 6:30 zadzwonił budzik. Wstałam i wyłączyłam go. Podeszłam ziewając do okna. Podwinęłam rolety i otworzyłam okno. 
-Alicja!- usłyszałam. 
Zerknęłam przez okno i zobaczyłam Kubę, Damiana, Marcina i Adama. 
-A wy co tu robicie?- zapytałam wesoła a zarazem zdziwiona. 
-Zabieramy cię. Nie idziemy dzisiaj do szkoły- zawołał Kangur. 
-Wagary? W ostatnich dniach szkoły? No, nieźle... 
-Nie wagary! Kuba załatwił u dyrektora nam wolne dzisiaj. 
-A po co?- zdziwiłam się jeszcze bardziej. 
-Bo dzisiaj sobie zabieramy ciebie, okej? Nie pytaj o nic, bo nie odpowiemy. Załóż coś luźnego i chodź do nas!- powiedział Wafel. 
-No okej... Dajcie mi 10 minut!- zamknęłam okno. Ciekawe gdzie chcieli mnie zabrać? Oni to zawsze coś dziwnego wymyślą! Jeju.. z kim ja się zadaję? Założyłam krótkie zielone spodenki i do tego neonową, różową bluzkę. Na boso pobiegłam do pokoju brata. Otworzyłam drzwi i powiedziałam: 
-Mamuś, nie idę do szkoły. Chłopcy gdzieś mnie zabierają, wszystko jest załatwione. 
-Dobrze, a o której wrócisz? 
-Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że o normalnej godzinie. Pa!
Zostawiłam drzwi otwarte. Zbiegłam po schodach, a po drodze uczesałam swoje włosy w kitkę. Założyła vansy i wyszłam z domu. Moja kapela już czekała przed bramą. Zakluczyłam drzwi i podeszłam do nich. 
-Cześć! No to gdzie idziemy?- zapytałam. 
-Mówiłem, że masz nie pytać o to- powiedział Marcin. 
-No dobra... A chociaż powiecie czy to daleko? 
-Nie powiemy. 
-Okej. A pogadamy o czymś? Jak po wczorajszej próbie? 
-Adam zasnął na filmie- zaśmiał się Damian. 
-A my korzystając z okazji..- chłopcy zaczęli się śmiać. Adam również. 
-Co mu zrobiliście....?- zapytałam niepewnie. 
-Wysmarowali mnie bitą śmietaną w spreju- odpowiedział Ciastek. Zaczęłam się śmiać. 
-Dziękuję, ej, że musieliście zrobić to akurat jak mnie nie było!
 -Oj, przecież sama poszłaś sobie- odezwał się Kuba- no nie gniewaj się Aluś! 
Uśmiechnęłam się. Co za wariaci! Dotarliśmy na dworzec kolejowy. Zdziwiłam się. Gdzie oni chcieli mnie wywieźć? 
-Jedziemy gdzieś pociągiem? 
-Tak, niedaleko. Damian masz bilety?- zapytał Adam. 
-Ee... Poczekaj.. chyba.. mam!- zawołał wyciągając je z torby. Wsiedliśmy do pociągu i zajęliśmy miejsca. Przez chwilę milczeliśmy, ale Kangur rozkręcił rozmowę. Wszyscy się śmialiśmy. Starsza pani siedząca po drugiej stronie zwróciła nam uwagę, byśmy zachowywali się ciszej. Po około 40 minutach Adam zawołał: 
-O to tu! Panie i panowie, wysiadamy! Przygoda czeka! 
-Przygoda?- zdziwiłam się. 
-Chodź- podał mi rękę Wafel. Chwyciłam ją i poszam za nimi. Wyszliśmy z dworca. Nie poznałam tego miejsca. Chyba nigdy tu nie byłam. Nagle przy Wesołym Miasteczku chłopcy zatrzymali się. Nie mogłam w to uwierzyć! 
-Wesołe Miasteczko?!- zawołałam radośnie. 
-Tak! Zostało tak mało dni do wakacji i jeszcze ten występ, więc pomyśleliśmy, że możemy się odprężyć właśnie tutaj. Powinniśmy jak najwięcej czasu spędzić razem, bo nie będziemy widzieć się całe wakacje!-powiedział Ciastek. 
-Cudowny pomysł! To nie marnujmy czasu i chodźmy! Nie mogę się doczekać!- uśmiechnęłam się szeroko. Od zawsze chciałam wybrać się do Wesołego Miasteczka! Chłopcy nie wiedzieli o tym, ale spełnili moje marzenie! Ustawiliśmy się w kolejce po bilety. Na szczęście nie była bardzo długa. Damian kupił bilety, a my podeszliśmy do bramy. Adam spojrzał na mnie radośnie: 
-Co ty taka wesoła?- zapytał. 
Spojrzałam na niego i pozostałych. Uśmiechnęłam się szeroko i podbiegłam do nich przytulając wszystkich. 
-Spełniacie moje marzenie! Dziękuję! Jesteście cudowni!- zawołałam. 
-I my o tym nie wiedzieliśmy?! Jak mogłaś nam nie powiedzieć?- oburzył się Kuba. 
-Myślałam, że mnie wyśmiejecie, a potem o tym zapomniałam... No, ale starczy gadania! Zabawa czeka! Chodźcie!- pociągnęłam ich za sobą. Weseli i uśmiechnięci weszliśmy na teren Wesołego Miasteczka. 
-Macie jakąś mapę, coś?- zapytałam. 
-Nie... Gdzieś tu przy wejściu muszą być- odezwał się Damian. 
-A po co nam mapa?!- zawołał Marcin- bawmy się spontanicznie! Wchodzicie w to? 
-Jasne!- krzyknęliśmy wszyscy równo. 
-To tam jest pierwsze coś! Kolejka spora jest... 
-Oj, Adaś! Postoimy chwilę, przecież nie mamy omijać niczego, no nie?- puściłam do niego oko. 
-Racja- uśmiechnął się- kto ostatni ten zgniłe jajko! 
Wszyscy ruszyliśmy z miejsca szybko. Biegliśmy jak tacy nienormalni. Ludzie się na nas patrzyli zdziwieni. My jednak nie zwracaliśmy na to uwagi. 
-Ha! jesteście ostatni! Za karę musicie się pocałować!- zawołał Damian do mnie i Marcina. Zarumieniłam się. On chyba żartował! Wafel to tylko mój przyjaciel! 
-Ja mam ją pocałować?- zdziwił się Marcin- nigdy! Takiej zwariowanej dziewczyny to ja się boję...- zaśmiał się. 
-Ej, no!- oburzyłam się. 
-No przecież żartuję!- zawołał wesoło i podszedł do mnie- no to dalej. Karę trzeba wypełnić. 
Spojrzał mi w oczy. Myślałam, że będzie chciał pocałować mnie w usta, dlatego byłam przygotowana na to, by przesunąć głowę w bok. Niestety, on też tak chciał zrobić! Oboje odwróciliśmy twarze tak, że zamiast w policzek pocałowaliśmy się w usta. Odskoczyliśmy momentalnie od siebie. Przetarłam usta. Marcin zrobił to samo. 
-Idiota!- zawołałam śmiejąc się. Cała grupa zaczęła się śmiać. Przesuwaliśmy się w kolejce. Po chwili Kuba odezwał się próbując opanować śmiech: 
-Wiecie jak to śmiesznie wyglądało?! Hahahahaha. 
Spojrzałam na Marcina, a on na mnie. Zaczęliśmy się śmiać z siebie. Po kilku minutach mogliśmy wsiadać do jakiegoś koła. Usiedliśmy i chwyciliśmy się poręczy znajdującej się pośrodku. było tam sporo wody. Koło ruszyło. Na początku płynęliśmy obijając się z każdej strony. Nagle pojawił się ostry zjazd. Koło przyśpieszyło, a my zaczęliśmy krzyczeć. Gdy zjeżdżaliśmy woda na nas pryskała. Zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Z uśmiechami na twarzach dotrwaliśmy do końca. Wysiedliśmy cali mokrzy. 
-Alka! Widzę, że zostałaś Miss Mokrego Podkoszulka!- zażartował Marcin. 
-Bardzo śmieszne, wiesz! Spójrz lepiej na siebie!- zawołałam. 
-Nie kłóćcie się, dzieci- powiedział Adam- chodźmy dalej. 
Następną atrakcją była szybka kolejka. Tor był przerażający. Mnóstwo ostrych zakrętów i stromych zjazdów. 
-Na pewno chcecie tym jechać?- zapytałam z niepokojem. 
-Tak. A ty? Strach cię obleciał? 
-Może trochę.. Trochę bardzo.. 
-Nie martw się! Będzie fajnie, zobaczysz!- pocieszył mnie Buba. Uśmiechnęłam się. Kilka minut później wsiadaliśmy do jednego z wagonów. Kolejka ruszyła. Muszę przyznać, że bałam się. Przejażdżka była krótka, ale bardzo szybka. 
-To idziemy dalej- zarządził Damian. 
-Ruszyliśmy za nim. W ciągu dwóch godzin korzystaliśmy z zaledwie kilka na kilkadziesiąt atrakcji tutaj. No cóż... Kolejki były długie, ale za każdym razem opłacało się postać dłużej, bo niektóre rzeczy były naprawdę super! Po kilku godzinach zmęczeni usiedliśmy w jakiejś restauracji na terenie Wesołego Miasteczka. 
-Chcecie coś? Bo ja jestem głodny i to bardzo- powiedział Adam. 
-Ty ciągle jesz, więc... No, ale ciało ładne to ty masz!- przyznałam z zamkniętymi oczyma. 
-A skąd ty możesz to wiedzieć?- zdziwił się. 
-Na próbach jak zdejmujesz koszulkę, bo ci gorąco to patrzę sobie na twoją klatę. nie wolno?- spojrzałam na niego. 
-Nie no, wolno, wolno!- zawołał uśmiechnięty. 
-Nie myśl za dużo!- zaśmiałam się- idź zamów to jedzenie, a nie tu siedzisz. 
Ciastek wstał i podszedł do baru. Ja z Damianem, Marcinem i Kubą zostaliśmy na miejscu. Zamknęłam oczy. Tak bardzo chciało mi się spać. Około 18 wyszliśmy poza bramę Wesołego Miasteczka. 
-O 19 mamy pociąg do domu- powiedział Kangur. 
-Całą godzinę mamy czekać? Zmęczona jestem już i mi zimno- stwierdziłam pocierając swoimi rękoma o ramiona. 
-Chcesz bluzę?- zapytał Wafel. 
-Od ciebie?- zaśmiałam się- nie za dużo na dziś? 
Marcin uśmiechnął się: 
-Ale ja tylko bluzę chcę ci dać, byś nie zmarzła. 
-No, okej- powiedziałam trzęsąc się. Wzięłam jego bluzę i założyłam na siebie. Od razu zrobiło mi się cieplej. 
-Dziękuję- wyszeptałam. Ruszyliśmy na dworzec kolejowy. Były tam ławeczki, więc usiedliśmy tam. Obok mnie siedział Damian dlatego położyłam głowę na jego ramieniu. Nuciłam sobie piosenkę. Nagle podjechał nasz pociąg. 
-No wreszcie- ucieszył się Buba. Wsiedliśmy do jednego wagonu. Był on na szczęście cały pusty. Zajęliśmy miejsca blisko siebie. 
-Zmęczona jesteś?- zapytał Marcin patrząc jak ziewam. 
-tak- powiedziałam śpiącym głosem- dziękuję, że mnie tam zabraliście. 
-Nie ma za co. Sami chcieliśmy tam też pojechać- odezwał się Kuba. Uśmiechnęłam się Mam najcudowniejszych przyjaciół na świecie! Opierając się o fotel wyglądałam przez okno. Byłam w zupełnie innym świecie, niż oni. Chłopcy rozmawiali o czymś zawzięcie, ale nie słuchałam ich zbytnio. Pewnie gadali o dzisiejszym udanym dniu. Po około godzinie dojechaliśmy do naszego miasta. Wysiedliśmy razem i się przeciągnęliśmy. 
-No to co, Alka? Odprowadzić cię do domu?- zapytał Adam. 
-Nie musicie. Trafię- odpowiedziałam. 
-Może jednak cię odprowadzimy.. Nie wiadomo jakie typy o tej godzinie kręcą się po ulicach- odezwał się Kuba. Uśmiechnęłam się. Miło jest, gdy przyjaciele się o ciebie troszczą. 
-Dziękuję. Kocham was, po prostu. 
Chłopcy uśmiechnęli się i ruszyliśmy w kierunku wyjścia. Szliśmy w milczeniu. Po kilkunastu minutach widać było już mój dom. Grupa odprowadziła mnie aż do bramy. Stanęłam przy furtce, spojrzałam na nich i się uśmiechnęłam. 
-Dobranoc! Jutro widzimy się w szkole. Pa!- powiedziałam i weszłam na podwórko. 
-Pa!- zawołali wszyscy razem. Odwrócili się i ruszyli w kierunku swoich domów. Podeszłam do drzwi i je odkluczyłam. Weszłam do środka i zobaczyłam, że mamy gości. Zdjęłam bluzę.
-Zaraz, zaraz- stanęłam jak wryta- ja nie miałam bluzy. 
Spojrzałam na nią. Ah! Zapomniałam ją oddać Marcinowi! Powiesiłam ją na wieszaku uśmiechając się i wspominając dzisiejszy dzień. Zdjęłam buty i ruszyłam w kierunku salonu. 
-Dobry wieczór- powiedziałam wchodząc do środka.
-A oto Alicja. Nasza córka- przedstawiła mnie mama. 
-Witaj Alicjo- przywitała mnie jakaś pani. 
-Alka!- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Filipa. 
-Oo.. Wyzdrowiałeś już?- uśmiechnęłam się. 
-Tak. Chodź.. Przedstawię ci kogoś. 
-No okej. 
Poszłam za nim. Doszliśmy do jego pokoju. Otworzył drzwi i zobaczyłam jakąś dziewczynę. Ona wstała i uśmiechnęła się do mnie. 
-Cześć! Ty pewnie jesteś Alicja, tak? Filip właśnie mi o tobie opowiadał. Jestem Estera- przedstawiła się. 
-Estera to córka przyjaciół naszych rodziców- powiedział Filip. 
-Hej- uśmiechnęłam się- sorry, że tak zapytam wprost, ale ile masz lat?
-15- odpowiedziała. 
-Wybaczcie, ale ja chyba pójdę położyć się spać- ziewnęłam- bo jestem wykończona.
-To co ty robiłaś?- zapytał mój brat podejrzliwie. 
-Chłopcy do Wesołego Miasteczka mnie zabrali. Jestem tak zmęczona,  że.. lepiej nie gadać- uśmiechnęłam się. 
-To dobranoc- mrugnął do mnie. 
-Dobranoc- powiedziała Estera wesoło. 
-Dzięki, miło być poznać, cześć- odpowiedziałam i wyszłam stamtąd. udałam się do łazienki. Wykąpałam się i w piżamie poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i po kilku minutach zasnęłam ze zmęczenia. Nie mogłam doczekać się wakacji. Jeszcze tylko dwa dni.. Ah.. 
_____________________________________________________
Cześć! :D Oto macie jak mówiłam wesołą i dłuuugą część :) Przepraszam, że nie dodałam jej we wtorek, ale nie miałam czasu. :x Mam nadzieję, że się wam podobało ^^ Miłego dnia ;**
By; Etti. ;3

niedziela, 5 maja 2013

"Uwieść Alicję" 1

Skład zespołu:
Adam (Ciastek) i Marcin (Wafel)- gitara elektryczna, 
Damian (Kangur)- perkusja, 
Alicja (Alka) lat 14- piosenkarka, 
Kuba (Buba)- klawisze. 

A teraz zapraszam na opowiadanie. :D 

Był koniec czerwca. Za kilka dni miałam zagrać z kapelą kilka piosenek na zakończenie szkoły. Za godzinę rozpoczynała się próba zespołu. Musiałam się stawić, chociaż nie miałam na to ochoty. Po wczorajszym w-fie jestem cała obolała. Mam nadzieję, że muzyka podniesie mnie na duchu i doda energii. Założyłam krótkie niebieskie spodenki i zieloną bluzkę. Wsunęłam na nogi czarne vansy. Otwierałam właśnie drzwi, gdy mama zawołała: 
-Alicja! Nie zapomniałaś uczesać włosów? 
-Oj! Dzięki za przypomnienie, mamo! 
Podbiegłam szybko do lustra. Rozczesałam moje blond włosy do ramion i zawiązałam w kitkę. Uśmiechnęłam się do własnego odbicia w lustrze. Byłam dzisiaj taka nieogarnięta! 
-To ja lecę do chłopców! Wrócę wieczorem, pa!- zawołałam wychodząc z domu. Każda próba odbywała się u Damiana, który mieszkał 2 kilometry dalej ode mnie. Miał garaż i cały sprzęt dlatego wszyscy się tam zbieraliśmy. Wyruszyłam na piechotę.Lubiłam chodzić na spacery, nawet te samotne. Mogłam wtedy przemyśleć wszystko. Gdy stanęłam na skrzyżowaniu usłyszałam: 
-Alka! Czekaj, dziewczyno! 
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Adama. Momentalnie się uśmiechnęłam. Agam grał w kapeli na gitarze elektrycznej. Był w tym świetny! Miał błyszczące zielone oczy i zniewalający uśmiech. Na domiar wszystkiego był szatynem o wysportowanym ciele. Nic dziwnego, że miał fanki. 
-Spokojnie, Adam! Nie ucieknę ci!- zaśmiałam się. 
Podbiegł do mnie i ciężko oddychał. Wyrównał oddech i powiedział: 
Za tobą trudno nadążyć będąc na bieżąco, a co dopiero jak miałbym cię gonić! Masz w sobie temperament i to spory..! 
-Tak, tak oczywiście. Idziemy na próbę, czy znowu chcesz się spóźnić?
-To już tak późno?- zdziwił się. 
-Czas nie stoi w miejscu- uśmiechnęłam się. 
Zapaliło się zielone światło i razem z Adamem przeszłam na drugą stronę. Był bardzo dobrym koszykarzem. Podziwiłam go, bo grał jak zawodowiec, poważnie! Miał 1,85 metra. Jak na jego wiek (15) to dużo. Razem doszliśmy do domu Damiana. Stanęliśmy przed drzwiami. Nadusiłam na dzwonek, a Adam zapukał w drzwi. Po chwili otworzyła nam Gosia- młodsza siostra Damiana. Miała 10 lat. 
-Cześć! Damian, Kuba i Marcin są już w garażu.
-Dzięki, to my pójdziemy tam- odpowiedział Adam i puścił oko do Gośki. Ta się zawstydziła i pośpiesznie zamknęła drzwi. Spojrzałam na niego i pokiwałam głową. Czasem zadawałam sobie pytanie: Z kim ja się zadaję? Podeszliśmy do garażu. Było słychać już chłopaków. Weszliśmy do środka. 
-Aluś!- zawołał Marcin podbiegając do mnie.
Jest w moim wieku. Przyjaźnimy się od przedszkola. Wie o mnie chyba wszystko! Jest moim najlepszym przyjacielem. 
-Wafel!- zaśmiałam się. 
Tak nazwaliśmy Marcina. Do dziś nie wiem dlaczego, przecież on nigdy nie lubił wafli. W kapeli grał także na gitarze elektrycznej. 
-Cześć, chłopcy!- zawołałam do Damiana i Kuby. 
-Hej!- odpowiedzieli równo. 
-To bierzemy się za granie. Jaka piosenka na rozgrzewkę?- zapytałam. 
-Hmm... Może Rihanna "Stay"?- zaproponował Ciastek. 
Wszyscy pokiwaliśmy głowami. Zaczęła się próba. Trwała 2 i pół godziny. 
-To była chyba jedna z krótszych prób, no nie?- zapytałam opadając na kanapę. 
-Zgadzam się. A tak ogólnie Alka to coś cię gryzie? Stało się coś? Bo tak nieswojo wyglądasz- rzekł Kuba. Podniosłam się i usiadłam patrząc na nich wszystkich. 
-Nie. Nic mi nie jest. 
Chłopcy uśmiechnęli się. Przymknęłam oczy. Byłam już zmęczona. Mieliśmy oglądać jeszcze film, ale nie dałam rady. 
-Ej, przepraszam, ale nie mogę dziś oglądać z wami filmu. Źle się czuję i chyba pójdę do domu. Wybaczycie mi? 
-No nie wiem, nie wiem... Popełniasz wielką zbrodnię, wiesz?- zażartował Wafel. Posłałam mu złośliwe spojrzenie. 
-Jasne, idź i zdrowiej. A może odprowadzić cię? 
-Nie, Damian dzięki. Poradzę sobie. Trzymajcie się- pożegnałam się i wyszłam. Postanowiłam iść przez park. Była to krótsza droga, ale wieczorem nie była ona zbyt bezpieczna. Zaciągnęłam się powietrzem. Brakowało mi wakacji.. Brakowało mi babci.. Tego wspaniałego zapachu pól po deszczu! Dobrze, że za kilka dni będę mogła wyjechać już na wieś. Odliczałam godziny do spotkania z ukochaną babcią. Dotarłam do domu. Mieszkałam w jednorodzinnym drewnianym domku. Nie był on duży. Zbudowany został dla 5 osób, a nas jest 4: mama, tata, ja i mój starszy brat- Filip. Weszłam do środka. Zakluczyłam drzwi i udałam się do salonu. Na kanapie siedzieli rodzice i oglądali jakąś komedię. Uśmiechnęłam się. Nie chciałam im przeszkadzać, więc skierowałam się na schody prowadzące na górę. Z pokoju Filipa słychać było jak się z kimś kłóci. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Brat kłócił się ze swoją dziewczyną przez telefon. 
-Weź się zdecyduj, kobieto! I wtedy zadzwoń!- krzyknął do telefonu. Rozłączył się i rzucił nim o podłogę. 
-O co poszło?- zapytałam. 
Miałam z Filipem dobry kontakt. Rzadko się kłóciliśmy i można raczej powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.
-Kaja myśli, że jej nie kocham! Boże...- usiadł na łóżku. Współczułam mu. Kochał swoją dziewczynę z całego serca, a ona co chwilę go o coś oskarżała. Ale to była przesada. Że on niby jej nie kocha? 
-Ona nie jest ciebie warta, Filip. 
Spojrzał na mnie: 
-Nie znasz Kai dokładnie. Umie być cudowną dziewczyną, kochającą, miłą... 
-Nie broń jej- powiedziałam- przemyśl to. Ona na ciebie nie zasługuje. 
-Eh.. A jak tam próba? Miałaś być około 23, a jest 20. 
-Źle się poczułam. 
Uśmiechnął się i powiedział słodkim głosem: 
-To idź spać, bo nie wstaniesz rano i będę musiał cię za nogi ciągnąć do szkoły- zaśmiał się. 
-Bardzo śmieszne. Już idę, idę. Dobranoc- rzekłam i poszłam do siebie do pokoju. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam...
_____________________________________________________ 
Opowiadanie dedykuję mojej koleżance z klasy- Asi :D Lubi ona takie wesołe opowiadania, więc.. ^^ No to miłego dnia wam wszystkim życzę! ;* A i jest jeszcze jedna sprawa. Za tydzień w niedzielę nie będę mogła dodać następnej części, bo nie będzie mnie w Polsce. Dodam ją dopiero we wtorek. Zapewniam, że będzie wesoła. :D Pozdrawiam, 
Etti. ;3