sobota, 30 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 6

Pobiegli do owej kawiarenki, w której byli dwa dni wcześniej. Weszli oboje. Mery usiadła przy oknie. Johny w tym czasie zamawiał śniadanie dla nich obojga. Po chwili wrócił z pełnym zestawem: różnorodne kanapki i dwie gorące czekolady. To co uwielbiała. 
-Mniam! Wyglądają pysznie!- powiedziała z zachwytem. 
-To nie wszystko. Smakują o niebo lepiej, niż wyglądają!- zawołał. 
-Zobaczymy...- wzięła jedną kanapkę i ugryzła kawałek- na prawdę dobre! 
Johny uśmiechnął się. Gdy ona właśnie odgryzała kawałek kanapki, Johny ugryzł z drugiej strony. 
-Co ty robisz?- zapytała. 
-Jem- odpowiedział i pocałował ją. 
Po około godzinie chłopak odezwał się:
-Pójdziemy się przejść?
-Z przyjemnością- uśmiechnęła się do niego. 
Johny poszedł zapłacić i razem z Mery wyszedł z kawiarenki. Szli bardzo wolno zerkając na siebie. Nagle rozległ się dźwięk telefonu dziewczyny. Zerknęła na wyświetlacz: 
-Mama- powiedziała- poczekaj, odbiorę. 
*Mery! Gdzie ty jesteś?*
-Mamo... Spokojnie... Jestem z Johnym... 
*No ładnie! Nie zamierzałaś mi powiedzieć, że wychodzisz? Oj, Mery!* 
-Niedługo wrócę.. Już idę w kierunku domu. 
*To niech Johny też przyjdzie. A tak w ogóle, on wie, że jesteś księżniczką?* 
-Nie zmieniaj tematu, proszę. I nie, nie powiedziałam. Za chwilę będziemy w domu- rozłączyła się. 
-O czymś nie wiem?- zapytał Johny. 
-Nie. Wiesz wszystko co powinieneś- odpowiedziała. Chwyciła go za rękę- chodźmy. 
Oboje szli szybkim krokiem do domu Mery. Wchodząc zdjęli buty i weszli do przedpokoju, w którym siedziała mama dziewczyn i Oliwia. 
-Oo... Witamy szanowną księżniczkę, która ucieka z domu- powiedziała Oliwia. 
Mery spojrzała złośliwym wzrokiem na nią. 
-Proszę pani... Bo to moja wina. Ja ją namówiłem, żeby poszła ze mną na śniadanie- przyznał się Johny. 
Mama nie odezwała się, tylko delikatnie uśmiechnęła. Oliwia zaczęła mówić: 
-Wiesz Johny... Jestem pewna, że Mery ci czegoś o sobie nie powiedziała. 
Nie dokończyła jednak, gdyż mama spojrzała na nią zła. Chłopak po kilku minutach rozmowy przeprosił i pożegnał się, bo musiał już iść. Wszyscy rozeszli się do pokoi- mama do kuchni, 13-latka do siebie, tylko księżniczka stała w miejscu. Po chwili jednak Mery poszła do pokoju Oliwi. Zapukała. 
-Czego?- burknęła Oliwia. 
-Za co mnie tak nienawidzisz, co? Co ja ci takiego zrobiłam?- zapytała spokojnie 15-latka. 
-Bo myślisz, że odzyskasz mamę! Mylisz się!! To, że jesteś księżniczką nie znaczy, że możesz mieć wszystko! Nie odbierzesz mi mamy... I w ogóle pożałujesz, że tu przyjechałaś- warknęła i zatrzasnęła drzwi przed twarzą Mery. 
Dziewczyna wycofała się i poszła do swojego pokoju. Spędziła w nim resztę dnia. W poniedziałek wstała o wiele wcześniej. Ubrała się po cichu. Założyła neonowo-zielone spodnie i białą bluzką z flagą Anglii. Wsunęła półbuty na nogi, zabrała plecak i wyszła z domu zostawiając kartkę dla mamy. Poszła pod dom Johnego. Chciała zapukać w jego okno, bo roleta była podwinięta i wszystko było widać. No właśnie, wszystko... Zauważyła jakąś dziewczynę siedzącą na łóżku obok chłopaka. Mery rozpłakała się i uciekła stamtąd. Rozpacz i złość na przemian rozdzierały jej serce. 
-*Jak mogłam być tak głupia?!Że nie zauważyłam tego, że on się mną po prostu bawił!!* 
15-latka biegła przed siebie co sił w nogach. Dobiegła na przystanek. W tym momencie podjechał autobus. Dziewczyna wsiadła. Gdy autobus zatrzymał się na przystanku, gdzie ostatnio wysiadała z Johnym wybiegła z niego. Stanęła na chodniku, złapała oddech i poszła do szkoły. Będąc przed szkołą spotkała dziewczynę, którą widziała kilkanaście minut wcześniej u chłopaka..
____________________________________________________ 

Dzień dobry! :) Wyjątkowo dodałam dzisiaj część opowiadania, ponieważ jutro są święta i nie za bardzo mogłabym napisać tę część. Następna jednak będzie już normalnie w niedzielę- 7.04. :) Wszystkim życzę udanych Świąt Wielkanocnych! ;*
By; Etti. ;3

niedziela, 24 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 5

Nauczycielka sprawdzała obecność: 
-Mery Hoodie? 
-Jestem- odezwała się nadal stojąc przy drzwiach- przepraszam za spóźnienie. 
-Okej, poczekaj chwilę. Zaraz znajdziemy dla ciebie miejsce. 
Johny usiadł obok swojego kolegi- Szymona. Pani skończyła sprawdzać obecność. 
-Dobrze- powiedziała- w takim razie Tomek chodź do Szymona, a Johny idź tam- chłopcy przemieścili się- a ty Mery usiądź z Johnym. 
15-latka posłusznie podeszła do ławki i usiadła. Wszyscy patrzyli się na nią. Śledzili każdy jej ruch, gest. Mery czuła się jak w więzieniu. Pierwsza lekcja minęła. 
-Mam iść, czy poczekać za tobą?- zapytał Johny. 
-Możesz iść. Poradzę sobie- powiedziała jakoś niezbyt przekonująco. Chłopak postanowił poczekać. Gdy spakowała się on chwycił ją za rękę: 
-Jest straszny tłok. Chwyciłem cię, byś się nie zgubiła. 
Szedł trzymając ją za rękę. Dotarli pod salę. 15-latek podszedł z nią (nadal trzymając ją) do kolegów i koleżanek. 
-To jest Mery. Moja sąsiadka- powiedział. 
-Hej Mery!- odezwała się Klaudia jako pierwsza. Podeszła do niej i podała jej rękę. Mery również chciała to zrobić, lecz akurat Johny trzymał ją mocno i chyba nie miał zamiaru puścić. Próbowała wyślizgnąć swoją dłoń z jego, ale nic z tego. Za mocno trzymał. 
-Johny... Mógłbyś?- spojrzała na ich splecione dłonie. 
Chłopak speszył się i puścił ją, a ona przywitała Klaudię. Zadzwonił dzwonek i rozeszli się do klas. 
Kilka godzin później zakończyły się lekcje. 
-To cześć! Do poniedziałku!- zawołała Mery w kierunku Klaudii i podbiegła do Johnego- idziemy? 
-Jasne- odpowiedział. 
Ruszyli razem. Chłopak zaprowadził ją nad jezioro. Szli dookoła w milczeniu. Nagle on się zatrzymał. 
-Coś się stało?- zapytała zdziwiona 15-latka. 
Johny podszedł do niej, chwycił ją za ręce i powiedział: 
-Mery... Ja.. Ja się w tobie zakochałem! Wiem, że to chore, bo ledwo się znamy, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia..- czekał na jej reakcję, ale nic nie powiedziała, ani nie zrobiła. Stali tak naprzeciwko siebie.On w pełni świadomy uczuć do niej, ona zdziwiona. 
-To chyba nie ma sensu...- wyszeptał i puścił ją. 
-Johny! To ma sens!- rzuciła się mu na szyję i go pocałowała- Kocham cię! 
Chłopak rozpromieniał. Teraz czuł, że żyje,a ona była szczęśliwa, że wreszcie wyszły na jaw ich uczucia do siebie. Oliwia tymczasem obserwowała ich i zrobiła im pare zdjęć. Wysłała je do Oli- byłej dziewczyny Johnego. Po chwili zadzwonił jej telefon: 
-Halo? 
*Oliwia? Skąd to masz?* 
-Hmm.. Właśnie są nad jeziorem i się przytulają.. 
*Co to za dziewucha?* 
-Jest w waszym wieku. Moja przyrodnia siostra. Wczoraj przyjechała i już zabiera największe ciacho! Może by tak...- przerwała. 
*No co?! Mów!* 
-Może by tak wziąć i ją zdołować? Wszyscy myślą, że nadal jesteś z Johnym i gdybyś zrobiła jej aferę.. Ona by zostawiła go w spokoju. 
*Jesteś młoda, ale głową umiesz ruszyć. Cóż... Johny nie chce mnie, to nie będzie miał i jej. Ha. Ha. Ha.* 
Oliwia rozłączyła się. 
-*No siostro... Szybciej trafisz tam skąd przyjechałaś, niż planowałaś!* pomyślała. 
15-latka wróciła do domu wesoła. Już, gdy otworzyła drzwi mama krzyknęła z kuchni: 
-Jesteś głodna, Mery?! 
-Nie, dziękuję!- dziewczyna udała się do swojego pokoju. Położyła się n łóżku i z natłoku wrażeń zasnęła. Obudziła się wcześnie rano w sobotę. Wstała, poszła się umyć i założyła świeże ciuchy. Gdy podwijała roletę ktoś zastukał w okno. Mery wystraszyła się i momentalnie odskoczyła od okna. Zobaczyła Johnego. Podeszła i otworzyła je: 
-Nie śpisz?- zapytała zdziwiona. 
-Nie, no co ty! Czekam tu od godziny i myślałem, że już się nie obudzisz! 
-Bez przesady... 
-Mery! Kocham cię! 
-Ej, ciszej- uśmiechnęła się. 
-Nie będę mówił cicho o tym co do ciebie czuję!
-Wszyscy jeszcze śpią- powiedziała. 
-Nie... My nie śpimy- rzekł chłopak. 
-My to wyjątek! 
-Skoro jesteśmy wyjątkiem to chodź- podał jej rękę. 
-Oszalałeś? Co powie mama jak zobaczy, że mnie nie ma? 
-Zadzwoni do ciebie. No chodź!- nalegał- proszę! 
-No dobrze. Poczekaj, buty założę- dziewczyna oddaliła się w głąb pokoju i wróciła po chwili. 
-Podaj mi rękę- powiedział wesoły. Mery podała mu ją. Wspięła się i miała wyjść już przy pomocy 15-latka, ale on puścił jej rękę. Ona poślizgnęła się i miała już upaść, ale chłopak złapał ją. 
-Johny!- burknęła. 
-No co? Wyglądałaś tak niewinnie bez mojej pomocy- powiedział wesoło. 
-Zabiję..- nie zdążyła dokończyć, bo Johny ją pocałował. Dziewczyna przymknęła okno i uciekła wraz ze swoim ukochanym.. 

____________________________________________________ 
By; Etti. ;3

niedziela, 17 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 4

Stali tak w uścisku dopóki ludzie nie zaczęli się schodzić na przystanek. Wszystko to z ukrycia obserwował Ronald wysłany przez król, by chronić Mery w razie czego. 
-Przepraszam? Co pan robi?- usłyszał za sobą. 
-Ee.. Upuściłem gdzieś tutaj mój zegarek- zdjął go szybko, by ta pani nie zauważyła- O! Już znalazłem! 
Pani przyglądała się mu podejrzanie przez chwilę jak się oddalał. W końcu jednak wróciła do swojego domu. W autobusie nie starczyło miejsc siedzących dla nich obojga, więc Johny stanął obok Mery, która usiadła. Nie odzywali się do siebie. Ona była wpatrzona w samochody przejeżdżające obok, a on w nią. Oboje czuli się ze sobą dobrze. Gdy rozmawiali o mało ważnych rzeczach lub gdy po prostu milczeli patrząc na siebie. Mery czuła jego wzrok na sobie, jednak nie chciała przerywać tego, by na nią patrzył, dlatego nie odwróciła się. 
-Wysiadamy- powiedział Johny. 
Chwycił ją za rękę i ciągnął przez tłumy ludzi wysiadających i wsiadających. 
-Ale tłok!- podsumowała 15-latka. 
Chłopak pokiwał tylko głową. Przez chwilę szli w milczeniu, aż w końcu odezwał się on: 
-Mery... Jutro sobota... Więc może zechciałabyś pójść ze mną dzisiaj po szkole na spacer? Oczywiście, jeśli chcesz... Bo kończymy o 11... 
-Starczy- zawołała wesoło dziewczyna- z przyjemnością pójdę. 
15-latek próbował udawać obojętnego, ale niezbyt mu to wychodziło. Jego oczy zdradzały go. Od czasu do czasu zerkał na towarzyszkę. Ona zauważyła to i spytała: 
-Czemu mi się tak przyglądasz, co? 
-Ja? Przecież ja na ciebie nie patrzę! - zaprzeczył. 
-Akurat!- szturchnęła go lekko. 
-Ej!- spojrzał na nią. 
-I widzisz! Patrzysz się na mnie!- rzekła zadowolona zwycięstwem. 
-Eh. No dobra. Patrzę i co? 
-Nic...- uśmiechnęła się. 
Resztę drogi przemilczeli, ale z uśmiechem na twarzach. Czuli się ze sobą bardzo dobrze. Znali się krótko. Zaledwie kilka dni, ale oboje czuli, że to nie będzie zwykła znajomość.. Gdy byli przy szkole usłyszeli: 
-Johny! Czekaj! 
-Tylko nie ona..- powiedział zawiedziony odwracając się. 
W ich kierunku szła długonoga blondynka. Miała zielone oczy i zapewne tony tapety na twarzy. 
-*Czy Johny takie lubi? Te laleczki?* myślała Mery. 
Blondynka miała na sobie króciutką sukienkę i buty na obcasie. Zbliżając się burknęła: 
-A ty brzydalico co tu robisz? Spadaj od Johnego! 
-Sali, zostaw ją- odpowiedział na zaczepkę. Ona jednak udawała, że go nie słyszy i mówiła dalej: 
-Johny jest mój, czaisz? On nie lubi takich jak ty, a jeśli się z tobą zadaje to znaczy, że lituje się nad tobą.. No, bo spójrz jak ty wyglądasz..- załamała ręce. 
-Skończ- warknął Johny. 
Mery zwilgotniały oczy. Pobiegła z powrotem, w przeciwnym kierunku niż szkoła. 
-Zobacz co narobiłaś!- burknął i krzyknął- Mery! Czekaj! 
Odepchnął Sali, która się oburzyła i pobiegł za Mery. Dziewczyna biegła. Nie miała zamiaru się zatrzymać. Johny biegła za nią wołając: 
-Mery! Zaczekaj! No, proszę cię! Mery!! 
Ale ona nie reagowała na to. Chłopak przyśpieszył i dogonił ją. Chwycił za rękę i gwałtownie zatrzymał. Odetchnął. 
-Mery.. Nie przejmuj się nią. Ona tak od pierwszej klasy gimnazjum chce ze mną być! Ale ona nie jest w moim typie!- spojrzał na nią- i nie zadaję się z tobą z litości. Tylko dlatego, że cię lubię..- przerwał- jesteś inna niż wszystkie. Jesteś wyjątkowa- otarł jej łzy swoim rękawem- już dobrze? Nie płacz, proszę. 
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. 
-Chodźmy do szkoły, bo się spóźnimy- powiedział. 
Oboje szybkim krokiem szli do szkoły. Wbiegli do niej i poszli pod klasę. Uspokoili się i Johny otworzył drzwi od sali. 
-Chodź- szepnął chwytając ją za rękę. 
_____________________________________________________ 


By; Etti. ;3

niedziela, 10 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 3

Gdy szedł otarł nos, z którego leciała mu krew. Mery podbiegła do niego. 
-Jezu! Co on ci zrobił?! Wszystko w porządku? Trzymaj chusteczkę!- podała mu ją. 
-Dzięki. Nie przejmuj się mną. Ze mną wszystko okej- zapewnił ją.
Dziewczyna uśmiechnęła się smutno. On musiał to zauważyć, bo podszedł do niej bliżej, podniósł jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy. Miał zamiar ją pocałować, ale ona jakby wyczuwając to odsunęła się od niego i pośpiesznie powiedziała:
-Ojej! Która to już godzina! Muszę już iść! Dzięki za dzisiaj- oddaliła się w kierunku swojego domu. Pozostawiła 15-latka na środku chodnika. Chłopak stał jak wryty w ziemię. Po chwili ocknął się jakby ze snu i przebiegł na drugą stronę ulicy. Szedł zamyślony kopiąc kamyk z rękoma w kieszeniach. Tymczasem zdyszana dziewczyna dotarła do domu.
-*Może powinnam wrócić? Nie..*- myślała. 

Uspokoiła się i weszła do domu. Po cichu udała się do swojego pokoju, w którym znalazła Oliwię.
-Co ty tu robisz?! Zostaw to!- podeszła do niej i zabrała laptopa.
-Spokojnie- powiedziała 13-latka, jakby nic się nie stało. Wstała i wyszła.
-Co za bezczelna dziewczyna!- warknęła Mery.
Otworzyła laptopa, by zobaczyć co przeglądała Oliwia. Włączone były jej zdjęcia.. Mery wkurzyła się. Wyłączyła laptop, odłożyła go i poszła do pokoju Oliwi.
-Co ty sobie myślisz?!- krzyknęła wchodząc do jej pokoju. 

-Puka się! Nie widzisz co tam jest napisane?!- warknęła równie zła Oliwia.
-Nie zbliżaj się do moich rzeczy! Jeszcze raz zobaczę, że jesteś w moim pokoju i będzie po tobie!- 15-latka miała zamiar już iść, gdy jej przyrodnia siostra powiedziała: 

-To, że jesteś księżniczką Anglii, nie znaczy, że możesz się rządzić! To mój dom! I moja mama, a nie twoja! O ile mnie fakty nie mylą to zostawiła cię jak miałaś rok! Więc się wynoś stąd!
Mery wyszła trzaskając drzwiami z jej pokoju. Po drodze spotkała mamę, która słyszała całą tą kłótnię. Zatrzymała się, spojrzała na mamę i rzekła:
-Oliwia ma rację- poszła do swojego pokoju.
Zakluczyła się i zaczęła płakać. Wzięła laptop i włączyła Skype'a. Połączyła się z ojcem. Na ekranie pojawił się król Anglii.
-Córcia!- zawołał wesoły, ale po chwili spochmurniał- Coś się stało, słońce? 

-Tu jest okropnie! Mama ma inną córkę i męża! A ta córka Oliwia jest koszmarna- przerwała- Tato.. Zabierz mnie stąd.. 
-Skarbie, spróbuj nawiązać kontakt z mamą. A tą całą Oliwię możesz olewać, przecież. Zrobisz to dla mnie?
-Tak, tato.
-Muszę kończyć. Za chwilę mam spotkanie z projektantem krajobrazów. Jak wrócisz będzie czekać na ciebie niespodzianka. Trzymaj się. Kocham cię córeczko- rozłączył się.
Mery zamknęła laptopa i poszła się wykąpać. Ubrała piżamę i położyła się do łóżka spać. Rano obudziła ją mama:
-Mery... Pora wstawać do szkoły. Za pół godziny jedziemy.
Dziewczyna przebudziła się. Uśmiechnęła się do mamy, a gdy ta wyszła wstała i ubrała się. Założyła czarne legginsy, długą białą tunikę na ramkach i czarne półbuty. Włosy rozczesała i pozostawiła rozpuszczone. Mascarą przejechała po rzęsach, pomadką po ustach i była gotowa. Uśmiechnęła się do lustra znajdującego się w pokoju. Wyszła stamtąd. 

-Mery, ktoś puka! Mogłabyś otworzyć?- zawołała mama z kuchni.
Dziewczyna podeszła do drzwi i je otworzyła. 

-Johny!- zawołała zdziwiona. 
-Idziesz do szkoły?- zapytał- ze mną?
-Ee.. Nie wiem czy mogę..- w tym momencie podeszła tam mama Mery i Oliwi. 

-Cześć, Johny. Możesz iść z nim, jeśli chcesz Mery- powiedziała. 
15-latka uśmiechnęła się, zabrała plecak i drugie śniadanie. Przy wyjściu przytuliła mamę. Ruszyła wraz z Johnym na przystanek. Szli w milczeniu, aż w końcu on się odezwał: 
-Jeśli chodzi o wczoraj... 
-Nie. To nieważne- przerwała mu patrząc na niego. Chłopak zaczął od początku: 
-Jeśli chodzi o wczoraj to przepraszam. Nie powinienem był nawet próbować. 
Mery spojrzała na niego. Uśmiechnęła się. Na przystanku nikogo oprócz nich nie było. 
-Powiedz coś, Mery... 
15-latka stanęła naprzeciwko niego i spojrzała mu prosto w oczy. Chwyciła jego dłonie. Nie wytrzymała i przytuliła go. Czuła się przy nim taka bezpieczna, niewinna, szczęśliwa. Nareszcie szczęśliwa.. 
____________________________________________________
Wszystkiego najlepszego wszyscy mężczyźni. :D Dziś Wasze święto. :)
 I wszystkiego najlepszego dziewczyny. :D Wiem, że trochę spóźnione życzenia, ale najważniejsze, że są :D

By; Etti. ;3

niedziela, 3 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 2

-Cześć. Ty pewnie jesteś Mery, tak?- zapytał ciemnowłosy mężczyzna otwierając drzwi.
W tym czasie podeszła do niego mama Mery i go pocałowała. 

-Chciałam ci powiedzieć- zaczęła mówiąc do Mery- to jest mój nowy mąż, Tomek. 
-Dzień dobry...
-Oliwia! Chodź się przywitać!- krzyknął Tomek. 
Do drzwi podeszła 13-letnia dziewczyna. Miała blond włosy i niebieskie oczy. 
-Cześć- powiedziała patrząc złośliwie na Mery. 
15-latka tylko pokiwała głową. 
-Chodź pokażę ci Twój pokój- zaproponowała mama. 
-Okej- dziewczyna uśmiechnęła się. Miała ona w sobie takie coś, że gdy uśmiechnęła się nikt z otaczających ją osób nie mógł tego też nie zrobić. Uśmiechał się od razu. Mery poszła za mamą. 
-To tu- powiedziała mama otwierając drzwi- może być? 
-Mamo- spojrzała na nią- nie jestem już teraz tą co byłam. Będzie pasować mi wszystko. 
Mama uśmiechnęła się: 
-Jak będziesz czegoś potrzebować, mów. 
-Mogę wyjść? Na spacer?- zapytała, gdy jej mama wychodziła z pokoju. 
-Oczywiście. 
Dziewczyna uśmiechnęła się. Została sama w pokoju. 
-*To jutro do nowej szkoły, klasy.. Ciekawe jak mnie tam przyjmą? A teraz na spacer!* 
Mery wyszła z domu. Założyła słuchawki na uszy i włączyła swoje ulubione piosenki. Gdy szła ulicą zaczepił ją jakiś facet: 
-Ej, słodziutka.. 
Mery spojrzała na niego pytająco. Facet objął ją i próbował pocałować. 15-latka zaczęła się szarpać. W tym momencie Johny uderzył natrętnego faceta, chwycił dziewczynę za rękę i ciągnął za sobą. Po kilku minutach biegu zatrzymali się. 
-Musisz uważać na takich typków. Pełno ich chodzi po ulicach- powiedział chłopak łapiąc oddech. 
-Dziękuję- szepnęła- do której klasy chodzisz? 
-Do 3h. Ma do nas dojść jakaś dziewczyna. Mery Hoodie. To ty? 
-Tak, ja- zawołała wesoło dziewczyna. 
Chłopak uśmiechnął się: 
-Wydajesz się bardzo miłą i wesołą osobą. 
15-latka zarumieniła się. Po chwili odpowiedziała: 
-Ty też wydajesz się być fajny. 
Nastała chwila ciszy. Oboje patrzyli na siebie, ale nie w oczy. Nie mieli odwagi. Nagle Johny odezwał się: 
-Zapraszam cię na coś do picia?- wyprostował się i zapytał niepewnym głosem. 
-Skorzystam- odpowiedziała wesoło. 
Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął do niej rękę. 15-latka podała mu swoją dłoń. Chłopak spojrzał na nią jak na jakąś świętą. 
-Coś się stało?- zapytała.
-Twoje oczy... Masz takie od urodzenia czy to soczewki? 
-Dlaczego pytasz? 
-Bo jedna osoba na świecie ma tylko takie oczy. Księżniczka Anglii. 
-To są soczewki. Tak na prawdę mam niebieskie oczy! Tak, niebieskie!- powiedziała niespokojna. 
-Okej, okej. Nie krzycz. 
-Przepraszam. 
-Nic się nie stało- zanucił wesoły- chodźmy do tego baru zanim się ściemni. Dziewczyna zaśmiała się i posłusznie poszła z nim przy boku. 
-*Ona jest jakaś dziwna... Jakby miał jakąś tajemnicę... A te oczy.. Wyglądają na prawdziwe. Muszę dowiedzieć się co ukrywa! A tak ogólnie fajna i ładna z niej dziewczyna- zerknął na nią- jak na razie jest świetną kumpelą.* myślał Johny. 
-To tutaj- powiedział zatrzymując się przed małą kawiarenką- pani przodem- wykonał ruch zapraszający. 
-Dziękuję- Mery ukłoniła się i weszła do środka. 
Oboje byli uśmiechnięci. 
-Dzień dobry. Poproszę dwa koktajle truskawkowe-powiedział przy ladzie. Zwrócił się do dziewczyny-Lubisz truskawki, prawda? 
-Uwielbiam- podsumowała podchodząc do niego. 
-Proszę chwilę poczekać- powiedziała pani za ladą. 
Mery miała wielką ochotę chwycić Johnego za rękę. Ale pomyślała, że to on musi zrobić ten pierwszy krok. Czuła, że się chyba zakochała w nim. W nim! A przecież prawie go nie zna! Ale wydaje się taki miły i troskliwy... Wtem do kawiarenki wszedł jakiś przystojny chłopak. Za nim szła grupa ludzi. Jakaś para zwolniła im stolik. 
-Kelner!- zawołał jeden z nich. 
-Kto to?- wyszeptała mery. 
W tym czasie chłopak odebrał koktajle- dziękuję- rzekł. Podał 15-latce koktajl i pociągnął ją do wyjścia. Dziewczyna zmieszała się. Dlaczego wychodzili? 
-Ej, ty! Czemu zabierasz tą śliczną pannę? Jak ci na imię? 
-Nie odpowiadaj!- syknął do niej Johny. 
Jednak ona nie posłuchała go i odezwała się: 
-Mery, a co? 
Chłopak szturchnął ją delikatnie, a ona spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. 
-Może przysiądziesz się do nas, Mery?- powiedział ten przystojniak. 
Dziewczyna zrozumiała, że to nie wyjdzie jej na dobre.. Dlatego odpowiedziała: 
-Ee.. Ja właśnie wychodziłam. Muszę wracać do domu- wymamrotała. 
-Przysiądź się- warknął. 
-Nie rozkazuj jej!- krzyknął Johny. 
15-latka spojrzała nieco zdziwiona na niego. Dlaczego staje w jej obronie, skoro go nie posłuchała? 
-Jak śmiesz mówić mi komu mam rozkazywać, a komu nie?! Mam ochotę to ona usiądzie ze mną!- krzyknął. 
Johny pokazał palcami, żeby Mery uciekała. Żeby wyszła na zewnątrz i tam poczekała na niego. Teraz posłuchała go i wybiegła z kawiarni. Schowała się w parku naprzeciwko. Tymczasem w środku Johny bił się z chłopakiem, który próbował zaciągnąć do siebie Mery. Tę walkę przerwał właściciel budynku. Johny wyszedł stamtąd. 
_____________________________________________________ 

By: Etti. ;3