niedziela, 13 kwietnia 2014

"W oczach wilka" #10

-Co się teraz ze mną stało?- wybełkotałam sama nie dowierzając w to co się przed chwilą stało.
-Ja.. ja nie mam pojęcia- odpowiedział.
No proszę. A jednak Sam nie wie wszystkiego, juhu!
-I co teraz?- zapytałam patrząc w jego oczy.
-Musimy odnaleźć główne pole bitwy, dołączyć do niej i pokonać władcę Zła.
-Nie brzmi zachęcająco...- wymamrotałam.
-Mówiłaś coś?- powiedział, uśmiechając się zadziornie.
-Nie, nie. Chodźmy- podałam mu rękę, by pomóc mu wstać.
Chwycił mnie za nią i próbował się podnieść, ale w ostatniej chwili uśmiechnął się i pociągnął mnie do siebie. Upadłam na niego. Było trochę...niezręcznie. Przecież leżę na obcym chłopaku. Sam zapatrzył się w moje oczy i odruchowo przybliżał się, by mnie pocałować.
-Co ty robisz?- zawołałam podnosząc się szybko.
-Wybacz- wstał i ruszył w kierunku wyjścia z jaskini.
Tylko tyle potrafi powiedzieć?! Pobiegłam za nim. Gdy wyszliśmy z jaskini zdołałam powiedzieć tylko:
-Wow.
To co zobaczyłam.. To miejsce było całkiem inne zanim wchodziłam do jaskini! Było jedną, wielką nicością. A teraz?! Zielona trawa, po której przyjemnie się chodziło. Spadająca woda z wodospadu. Wszędzie kwiaty o przeróżnych barwach! Bujne, zielone drzewa. To był istny raj dla oczu. Nigdy nie widziałam równie pięknego widoku. Mogłabym zostać tu już na zawsze.
-Musimy iść, jeśli chcesz, żeby to co widzisz żyło- Sam przerwał mój zachwyt.
-Jeśli chcę, żeby to żyło? A co to ma wspólnego z pokonaniem Zła?
-Zauważ, że nie ma słońca... a bez niego rośliny zwiędną.
Faktycznie. Niebo było pokryte głęboką czernią. Czarne chmury, żadnego światła przedzierającego się przez nie. Kompletna ciemność. Straciłam rachubę czasu. Nie wiedziałam czy jest noc, czy dzień. Wzniosłam się na skrzydłach do góry i razem z Samem polecieliśmy szukać przywódcy Zła. Nie trudno było się domyślić, że znajduje się on w ciemnym wirze łączącym ziemię i niebo. Wściekli i pełni chęci do walki, ruszyliśmy w tym kierunku.
W tym samym czasie w Rosewill...
-Może przejdziemy się do lasu?- zaproponował chłopak.
-Ee.. No nie wiem.
-Kasia, no dalej. Chyba nie boisz się lasu? Jest środek dnia, nic nam się nie stanie!- przekonywał ją Filip.
-No... okej. Tylko poczekaj moment, muszę wysłać sms-a do kogoś- "Dominik, idę z Filipem do lasu. Niech żaden wilk nie pokazuje się. Kasia"- okej, wysłałam. Możemy iść.
Chłopak chwycił ją za rękę i ruszyli razem w kierunku lasu. Kilkanaście minut później, gdy byli już w głębi lasu, Filip zatrzymał się.
-Co się stało?- spanikowała Kasia.
-Ja.. mam takie wrażenie, że znam to miejsce.. i to nawet bardzo dobrze- zaczął się rozglądać.
-Ale to niemożliwe! Przecież nie byłeś tutaj nigdy!- zawołała moja przyjaciółka.
-Nie byłbym tego taki pewien..
Filip podszedł do jednego z drzew, dotknął go i nagle szybko się odsunął.
-Filip!- podbiegła do niego.
-Czy ja byłem wilkiem? I Lidia zabiła wilka we mnie?- zapytał patrząc jej w oczy.
-Co ty wygadujesz...
-Dobrze wiesz o co mi chodzi... Potem sprawiła, żebym zapomniał o wszystkim...
-Jak ty...?
-Czyli to prawda?!
-Oczywiście, że nie! Masz bardzo bujną wyobraźnię. Wracajmy już- powiedziała i chwyciła go za rękę.
-Nie. To nie mogło mi się wydawać. Wyraźnie widziałem. Miałem przed sobą obraz tego co się stało. Możesz przestać kłamać?
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz! Chodźmy!- mówiła zdenerwowana.
-No dobrze.
Ruszyli ścieżką w kierunku wyjścia z lasu.
W Atlantis leciałam blisko Sama.
-Dlaczego chciałeś mnie pocałować?- zapytałam, przerywając ciszę panującą między nami.
-Możesz do tego nie wracać?
"Możesz do tego nie wracać?" co to ma znaczyć! Jeszcze jakim on tonem to powiedział. O, nie. Teraz to musi mi powiedzieć wszystko. Wszystko co wie.
-A gdzie wtedy zapodziała się twoja uczciwość? Uczciwość wobec Patryka?- nie poddawałam się.
-Uważasz, że on jest taki idealny?!- zatrzymał się przede mną- Otóż nie jest! Zdradził cię, wiesz?! Z nową wilczycą, która przyłączyła się do naszej watahy. I co? Nadal uważasz, że on jest jakiś święty?!- chwilę patrzył w moje oczy i poleciał dalej.
-Nie wierzę! Nie wierzę ci! Jak możesz tak o nim mówić?! On nie zrobiłby mi tego!- krzyczałam.
Sam tylko pokiwał głową. Co on sobie myślał?! Że może zdobędzie mnie mówiąc mi te kłamstwa? Jaki żałosny typek! Wściekła leciałam za nim. Nagle łzy zaczęły płynąć mi po policzku. A co jeśli to co on mówi jest prawdą? Nie mogłam teraz o tym myśleć. Ważniejsze było ocalenie Atlantis, a nie jakieś przyziemne sprawy... Otarłam łzy i starałam się lecieć równo z Samem.
W Rosewill, Kasia odprowadziła Filipa do hotelu. Gdy była sama na przystanku, zadzwoniła do Dominika.
*Halo?*
-Dominik, słuchaj.. Pamiętasz jak Lidia zabijała wilka w Filipie?
*Pamiętam*
-Potem wymazała mu pamięć... Czy on jest w stanie tę pamięć odzyskać?
*Raczej nie. Dlaczego pytasz?*
-Bo on ją chyba odzyskał...
*Co? Nie rozumiem. Jak?*
-Byłam z nim w tym lesie. Nagle zatrzymał się i zaczął mówić, że poznaje to miejsce. Dotknął drzewa i przypomniał sobie. Przypomniał sobie ten fragment, gdy ona zabijała w nim wilka.
*Przecież to teoretycznie niemożliwe! Jak mógł sobie to przypomnieć?!*
-No właśnie nie wiem... Musimy jakoś zapobiec jego spotkaniu z jakimkolwiek wilkiem.
*To nie będzie takie łatwe... My nie wyniesiemy się z lasu*
-Będę starać się, by nie wchodził do lasu, ale to też łatwe nie będzie.
*Musimy wytrzymać do powrotu Lidii. W tym tylko ona może pomóc*
-No właśnie... zostaje pytanie: kiedy ona wróci?
*Dokładnie... Jak na razie nie mamy żadnych wieści od Sama. Być może miałaś rację, że on jest z Lidią teraz*
-O Sama nie ma co się martwić. On sobie poradzi. Martwmy się o Filipa... Ben musi dowiedzieć się o tym, że mu wróciła pamięć, którą mu Lidia wymazała.
*Dobrze, powiem mu*

-Okej. Czekam na wiadomość. A teraz muszę kończyć, autobus jedzie. Trzymaj się- Kasia rozłączyła się i wsiadła do pojazdu.
____________________________________________________ 
By; Etti. ;3

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"W oczach wilka" #9

Wieczorem w parku w Rosewill Kasia spotkała się z Dominikiem.
-Cześć, Lidia dawała jakieś znaki życia, cokolwiek?- zapytał.
-Cześć. Dlaczego mnie się pytasz? Nie wiem nic- odpowiedziała.
Chłopak westchnął i nie odzywał się. A to wydało się Kasi dziwne, przecież odkąd go zna on zawsze najwięcej mówi.
-Coś się stało?
-Hę? Nie, nie. Nic się nie stało- przerwał- a właściwie stało i to dużo.
-No to opowiadaj- powiedziała Kasia i razem usiedli na ławce w parku.
-Lidia kocha Patryka, co nie?
-No tak...
-Patryk niby ją też, ale...od dzisiaj jest z Blair- wyszeptał.
-Co?!- krzyknęła dziewczyna.
-Potarli się nosami,a to u nas oznacza, że są...
-Oficjalnie razem...- dokończyła- Ale dlaczego on to zrobił?
-Nie mam pojęcia. Tłumaczy się cały czas, że to Blair potarła swoim nosem o jego, ale on na to pozwolił!
-Jak Lidia wróci i się dowie to nie będzie chciała go znać.
-No właśnie. Powiedziałem mu, że ja kryć go nie będę.
-A Sam się znalazł?
-Nie, nie ma go nigdzie. Ben się strasznie martwi, że kłusownicy go dopadli... Ale przecież u nas nie ma kłusowników.
-A może... Jest z Lidią?- rzekła Kasia.
-Co? To niemożliwe. Po co miałby być z nią, przecież on jest typowym wilkiem, jak jego matka.
-Tego nie wiemy, Dominik.
-Sugerujesz, że... On też jest czarodziejem?- spojrzał na nią.
-Tak myślę...-nastała cisza- wszystko okaże się jak Lidia wróci.
W Atlantis stałam z Samem przed drzwiami zamkowymi.
-Idziemy?- zapytałam.
-Musimy- odpowiedział.
Otworzyłam ostrożnie drzwi. Wychyliłam się i nie widząc zagrożenia wyszłam na zewnątrz.
-Uważaj!- zawołał Sam rzucając się na mnie.
Chwyciłam mocno torbę z kamieniem, a on zabił potwora, który chciał mnie zaatakować. Wstał i pomógł mi z tym.
-Musisz bardziej uważać- powiedział.
Spojrzałam na niego zła. Już druga osoba mi to mówi! A ja przecież uważam! Gr.
-Chodźmy zanim nas wytropią.
Nie mogliśmy lecieć, bo z łatwością by nas zobaczyli. Musieliśmy iść na pieszo. Spieszyliśmy się, ale mieliśmy przed sobą kilka kilometrów drogi. Szliśmy w milczeniu, które nagle przerwałam:
-Jak wychodziliśmy z archiwum, powiedziałeś, że nie wszystko się uda. Co miałeś na myśli?
Spojrzał na mnie, uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
-Wiem, że wiesz. Powiedz mi, proszę.
-Nie mogę. Nie mogę powiedzieć ci, bo się wściekniesz i nasza misja pójdzie na marne.
Bo się wścieknę?! To co on chce mi powiedzieć?! Że co się nie uda? Jak ja nie lubię czekać! Dalszą drogę milczeliśmy. Sam był bardzo skupiony. Wyglądał bardzo dojrzale. Spojrzenie miał zimne i pełne powagi. Jego ruchy były stanowcze i pewne siebie. Czułam się przy nim gorsza. Wiedziałam, że muszę się jeszcze sporo nauczyć, żeby mu dorównać. W niecałą godzinę dotarliśmy na miejsce. Nie sprawiało miłego wrażenia. Zero zieleni, żadnej żywej istoty. Tylko ruiny. Ruiny, kamienie, piasek. Ogółem jedna, wielka nicość.
-Na obrazku pokazana była pokryta zielenią jaskinia. Tam powinniśmy odłożyć magiczny kamień, ale... Tu nie ma żadnej jaskini- odezwałam się.
-Jak to nie ma? A tam?- Sam wskazał palcem otwór niedaleko wyschniętego wodospadu.
-Okej...sprawdźmy to- ruszyłam w kierunku wskazanym przez chłopaka.
Stanęliśmy przed wejściem. Trochę bałam się wejść do środka. Kto wie co tam znajdziemy? Nagle usłyszeliśmy za sobą krzyk czarodzieja. Odwróciliśmy się. To był nasz wróg.
-Biegnij i odłóż kamień, ja się nim zajmę!- zawołał Sam wznosząc się.
Bez zastanowienia wbiegłam do jaskini. Biegłam przed siebie, aż trafiłam na źródło wody. Prawie wyschnięte. Muszę odłożyć ten kamień. Ale gdzie? Gdzie jest jego miejsce? Przecież nie położę go byle gdzie. Nagle nad źródłem zauważyłam wgłębienie. Kształt był taki sam, jaki miał kamień. Podleciałam do góry. Wyjęłam z torby magiczny kamień i włożyłam go do wgłębienia. Nagle snop jasnego światła oślepił mnie i spadłam na dół. Wprost do źródła, które momentalnie zapełniło się wodą. Próbowałam wypłynąć na wierzch, ale mokre skrzydła uniemożliwiały mi to. Zaczęłam się topić. Nagle usłyszałam wołanie Sama.
-Lidia?! Lidia! Gdzie jesteś?!

Ujrzał bąbelki na wodzie. Podbiegł do źródła. A ja nagle poczułam jak jakaś magiczna, silna moc wypycha mnie na powierzchnię. Sam przeraził się widząc jak unoszę się. Nagle błysnęło ode mnie jasne światło. Syn Bena zasłonił rękoma oczy. Gdy je otworzył, stałam przed nim. Wyglądałam inaczej. Miałam na sobie kremowe spodenki i krótką, kremową bluzkę. Moje włosy były związane w dwa, długie warkocze. Skrzydła były mocniejsze, mogłam z nimi poruszać się w wodzie. Mój naszyjnik z wilkiem świecił. A ja czułam przypływ nowych sił. Sam patrzył na mnie z podziwem. Nie był w stanie wydobyć z siebie słowa. 
____________________________________________________ 
Cześć! Wybaczcie, że ponad miesiąc nic nie dodawałam, ale miałam dużo nauki i nie byłam w stanie nic napisać. Następna część będzie w niedzielę i obiecuję, że będzie dłuższa niż ta :) 
By; Etti. ;3