-Co się teraz ze mną stało?- wybełkotałam
sama nie dowierzając w to co się przed chwilą stało.
-Ja.. ja nie mam pojęcia- odpowiedział.
No proszę. A jednak Sam nie wie
wszystkiego, juhu!
-I co teraz?- zapytałam patrząc w jego
oczy.
-Musimy odnaleźć główne pole bitwy,
dołączyć do niej i pokonać władcę Zła.
-Nie brzmi zachęcająco...- wymamrotałam.
-Mówiłaś coś?- powiedział, uśmiechając się zadziornie.
-Nie, nie. Chodźmy- podałam mu rękę, by
pomóc mu wstać.
Chwycił mnie za nią i próbował się podnieść, ale w ostatniej chwili uśmiechnął się i pociągnął mnie do siebie.
Upadłam na niego. Było trochę...niezręcznie. Przecież leżę na obcym chłopaku.
Sam zapatrzył się w moje oczy i odruchowo przybliżał się, by mnie pocałować.
-Co ty robisz?- zawołałam podnosząc się szybko.
-Wybacz- wstał i ruszył w kierunku wyjścia
z jaskini.
Tylko tyle potrafi powiedzieć?! Pobiegłam
za nim. Gdy wyszliśmy z jaskini zdołałam powiedzieć tylko:
-Wow.
To co zobaczyłam.. To miejsce było całkiem
inne zanim wchodziłam do jaskini! Było jedną, wielką nicością. A teraz?!
Zielona trawa, po której przyjemnie się chodziło. Spadająca woda z wodospadu.
Wszędzie kwiaty o przeróżnych barwach! Bujne, zielone drzewa. To był istny raj
dla oczu. Nigdy nie widziałam równie pięknego widoku. Mogłabym zostać tu już na
zawsze.
-Musimy iść, jeśli chcesz, żeby to co
widzisz żyło- Sam przerwał mój zachwyt.
-Jeśli chcę, żeby to żyło? A co to ma
wspólnego z pokonaniem Zła?
-Zauważ, że nie ma słońca... a bez niego
rośliny zwiędną.
Faktycznie. Niebo było pokryte głęboką czernią. Czarne chmury, żadnego światła przedzierającego się przez nie.
Kompletna ciemność. Straciłam rachubę czasu. Nie wiedziałam czy jest noc, czy
dzień. Wzniosłam się na skrzydłach do góry i razem z Samem polecieliśmy szukać przywódcy Zła. Nie trudno było się domyślić, że znajduje się on w ciemnym wirze łączącym ziemię i niebo. Wściekli i pełni chęci do walki, ruszyliśmy w tym
kierunku.
W tym samym czasie w Rosewill...
-Może przejdziemy się do lasu?-
zaproponował chłopak.
-Ee.. No nie wiem.
-Kasia, no dalej. Chyba nie boisz się lasu?
Jest środek dnia, nic nam się nie stanie!- przekonywał ją Filip.
-No... okej. Tylko poczekaj moment, muszę wysłać sms-a do kogoś- "Dominik, idę z Filipem do lasu. Niech żaden wilk
nie pokazuje się. Kasia"- okej, wysłałam. Możemy iść.
Chłopak chwycił ją za rękę i ruszyli razem
w kierunku lasu. Kilkanaście minut później, gdy byli już w głębi lasu, Filip
zatrzymał się.
-Co się stało?- spanikowała Kasia.
-Ja.. mam takie wrażenie, że znam to
miejsce.. i to nawet bardzo dobrze- zaczął się rozglądać.
-Ale to niemożliwe! Przecież nie byłeś tutaj nigdy!- zawołała moja przyjaciółka.
-Nie byłbym tego taki pewien..
Filip podszedł do jednego z drzew, dotknął go i nagle szybko się odsunął.
-Filip!- podbiegła do niego.
-Czy ja byłem wilkiem? I Lidia zabiła
wilka we mnie?- zapytał patrząc jej w oczy.
-Co ty wygadujesz...
-Dobrze wiesz o co mi chodzi... Potem
sprawiła, żebym zapomniał o wszystkim...
-Jak ty...?
-Czyli to prawda?!
-Oczywiście, że nie! Masz bardzo bujną wyobraźnię. Wracajmy już- powiedziała i chwyciła go za rękę.
-Nie. To nie mogło mi się wydawać. Wyraźnie
widziałem. Miałem przed sobą obraz tego co się stało. Możesz przestać kłamać?
-Nie mam pojęcia o czym ty mówisz!
Chodźmy!- mówiła zdenerwowana.
-No dobrze.
Ruszyli ścieżką w kierunku wyjścia z lasu.
W Atlantis leciałam blisko Sama.
-Dlaczego chciałeś mnie pocałować?-
zapytałam, przerywając ciszę panującą między nami.
-Możesz do tego nie wracać?
"Możesz do tego nie wracać?" co
to ma znaczyć! Jeszcze jakim on tonem to powiedział. O, nie. Teraz to musi mi
powiedzieć wszystko. Wszystko co wie.
-A gdzie wtedy zapodziała się twoja
uczciwość? Uczciwość wobec Patryka?- nie poddawałam się.
-Uważasz, że on jest taki idealny?!-
zatrzymał się przede mną- Otóż nie jest! Zdradził cię, wiesz?! Z nową wilczycą,
która przyłączyła się do naszej watahy. I co? Nadal uważasz, że on jest jakiś święty?!- chwilę patrzył w moje oczy i poleciał dalej.
-Nie wierzę! Nie wierzę ci! Jak możesz tak
o nim mówić?! On nie zrobiłby mi tego!- krzyczałam.
Sam tylko pokiwał głową. Co on sobie
myślał?! Że może zdobędzie mnie mówiąc mi te kłamstwa? Jaki żałosny typek!
Wściekła leciałam za nim. Nagle łzy zaczęły płynąć mi po policzku. A co jeśli
to co on mówi jest prawdą? Nie mogłam teraz o tym myśleć. Ważniejsze było
ocalenie Atlantis, a nie jakieś przyziemne sprawy... Otarłam łzy i starałam się lecieć równo z Samem.
W Rosewill, Kasia odprowadziła Filipa do
hotelu. Gdy była sama na przystanku, zadzwoniła do Dominika.
*Halo?*
-Dominik, słuchaj.. Pamiętasz jak Lidia zabijała wilka w Filipie?
*Pamiętam*
-Potem wymazała mu pamięć... Czy on jest w
stanie tę pamięć odzyskać?
*Raczej nie. Dlaczego pytasz?*
-Bo on ją chyba odzyskał...
*Co? Nie rozumiem. Jak?*
-Byłam z nim w tym lesie. Nagle zatrzymał się i zaczął mówić, że poznaje to miejsce. Dotknął drzewa i przypomniał sobie.
Przypomniał sobie ten fragment, gdy ona zabijała w nim wilka.
*Przecież to teoretycznie niemożliwe! Jak
mógł sobie to przypomnieć?!*
-No właśnie nie wiem... Musimy jakoś zapobiec jego spotkaniu z jakimkolwiek wilkiem.
*To nie będzie takie łatwe... My nie
wyniesiemy się z lasu*
-Będę starać się, by nie wchodził do lasu,
ale to też łatwe nie będzie.
*Musimy wytrzymać do powrotu Lidii. W tym
tylko ona może pomóc*
-No właśnie... zostaje pytanie: kiedy ona
wróci?
*Dokładnie... Jak na razie nie mamy żadnych
wieści od Sama. Być może miałaś rację, że on jest z Lidią teraz*
-O Sama nie ma co się martwić. On sobie
poradzi. Martwmy się o Filipa... Ben musi dowiedzieć się o tym, że mu wróciła
pamięć, którą mu Lidia wymazała.
*Dobrze, powiem mu*
-Okej. Czekam na wiadomość. A teraz muszę kończyć, autobus jedzie. Trzymaj się- Kasia rozłączyła się i wsiadła do pojazdu.
____________________________________________________
____________________________________________________
By; Etti. ;3