niedziela, 28 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 10 - Happy End

Oboje udali się do pokoju księżniczki. Dziewczyna podwinęła rolety do góry, a Johny usiadł na łóżku. 
-Wiesz.. Nigdy nie myślałam, że tutaj.. w tej okolicy doznam tylu uczuć- powiedziała wyglądając przez okno. Chłopak podszedł do niej: 
-A jakie uczucia masz na myśli?- objął ją w pasie. 
-Miłość, przyjaźń... złość i radość- uśmiechnęła się. 
Johny odwrócił ją przodem do siebie: 
-A ja nie wyobrażałem sobie, że teoretycznie nie wychodząc z domu poznam ciebie. Miłość i sens mojego życia- patrzył jej prosto w oczy- kocham cię i zawsze tak będzie... 
-No, mam nadzieję!- zaśmiała się. 
On się uśmiechnął i pocałował ukochaną. Tak bardzo był wdzięczny Bogu, że ją ma. 
-To gdzie mam spać? 
-Na materacu- odparła- tylko.. musisz sobie go nadmuchać... 
-Dam radę- powiedział z nuta niepewności w głosie. 
-Żartuję przecież. Gdzieś jest tu pompka, którą możemy napompować ten materac. 
Uśmiechnęła się do niego. Tak bardzo go kochała. Stali tak patrząc sobie w oczy. W końcu Mery odezwała się: 
-To tam przy oknie leży pompka. Ja pójdę zrobić nam kolację. 
Chłopak pokiwał głową. Podniósł pompkę i wziął materac. Zaczął pompować. Nadal nie mógł uwierzyć, że jego dziewczyna okazała się być księżniczką! Niby fajnie. Będą mieć wszystko. Uświadomił sobie, że Mery dobrze zrobiła nic mu nie mówiąc o tym. Zakochał się w niej myśląc, że jest zwykłą, normalną dziewczyną. A teraz kiedy jest gotowy poświęcić dla niej życie dowiaduje się, że ona jest księżniczką. Następczynią tronu Anglii... Bał się reakcji jej ojca. Ja go potraktuje? Takiego zwykłego chłopaka, który nic oprócz miłości i bezpieczeństwa nie jest w stanie zapewnić Mery. A co jeśli powie, ze nie mogą być razem? Co wtedy? Chłopak skończył pompować materac. Położył go na podłodze i usiadł na nim. Był nawet wygodny. W tym momencie do pokoju weszła Mery. Jak zawsze uśmiechnięta. Tak miło na sercu mu się zrobiło. Czuł, że to ta jedyna. 
-Kanapki i kakao gotowe- zawołała wesoło. 
-Łoho, takie pyszności! Rozpieszczasz mnie, skarbie- wstał pośpiesznie i podszedł do niej. Oboje uśmiechnęli się, gdy spojrzeli sobie w oczy. Mery położyła tacę z jedzeniem na biurku. Usiadła na fotelu, a Johny zajął miejsce naprzeciwko dziewczyny.  
-Wiesz, że jesteś śliczna? Muszę się przyznać, że dopiero teraz to zauważyłem... W sensie, że zawsze mi to umykało, bo ważniejszy jest charakter- powiedział. 
-Ty za to jesteś nieziemsko przystojny- odpowiedziała. 
Zaczęli jeść kolację. Tymczasem w pobliżu Ronald siedział w swym namiocie. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał: 
-Witam królu. Stało się coś, że król dzwoni? 
-*Ronaldzie miałeś ją pilnować! Ja się dowiaduję, że ona jest chora!* 
-Ale królu... Ona jest zdrowa jak ryba! Naprawdę tak wygląda! 
-*Dzwoniła jej matka i powiedziała, że jest chora.* 
-Mam ją zabrać? 
-*Nie. Czekaj na lotnisku. Przylecę do Polski osobiście po nią. Zabiorę ją stamtąd.* 
-Królu.. Księżniczka znalazła swoją miłość, tak sądzę. 
-*Zobaczymy... Dobranoc Ronaldzie.* 
-Kłaniam się- rozłączył się. 
Zakochana para zjadła kolację. 
-Połóżmy się spać. Jutro będzie ciężki dzień..-westchnęła dziewczyna. 
-Dobrze. To połóż się, a ja odniosę naczynia. Poradzę sobie- uśmiechnął się. 
-Kocham cię- szepnęła. Była już w piżamie, więc położyła się na łóżku. Od razu zasnęła. Po kilku minutach do pokoju wszedł Johny. Uśmiechnął się widząc, że Mery już śpi. Wyglądała tak uroczo. Podszedł do niej i przykrył ją kołdrą. Przez chwilę stał przy jej łóżku i patrzył na nią. Wciąż nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna jak ona się w nim zakochała. Był przy niej szczęśliwy. Tylko przy niej... Nigdy będąc z innymi nie czuł tak wielkiego uczucia, przywiązania... To musi być ta jedyna na zawsze! Był gotowy poświęcić swoje życie dla niej. Tak bardzo ją kochał... Johny położył się na materacu. Tak jak jego ukochana od razu zasnął. Jutro czeka ich wizyta z królem Anglii. Chłopak obawiał się czy ojciec Mery go zaakceptuje. Takiego... Nieudacznika? Dziewczyna za to bała się co powie jej tata na to, że ma bulimię. Czy będzie krzyczeć? I czy pozwoli jej być z Johnym. Dla niego była w stanie zrezygnować z korony... Nadszedł poranek. Mery obudziła się o 6 rano. Po cichu wstała, zabrała ubranie i poszła się przebrać do łazienki. Założyła na siebie zieloną bluzkę z krótkim rękawem, czarne rurki i półbuty. Wróciła do pokoju. Złożyła swoja piżamę i schowała do walizki. Dziewczyna była już spakowana. Wzięła szczotkę i uczesała się. Zostawiła rozpuszczone włosy. Odwróciła się i zauważyła, że Johny już nie śpi. 
-Cześć śpiochu. Obudziłam cię? 
-Dzień dobry.. Nie, nie śpię już od dobrej godziny- odpowiedział przyglądając się jej- pięknie wglądasz. 
-Teraz zebrało ci się na komplementy?- zaśmiała się. 
-Tak jakoś wyszło- przeciągnął się. 
-Idź się ubrać. Tata przyjedzie za chwilę... 
-Tak wcześnie?!- wstał pośpiesznie i zaczął się ubierać. Założył niebieską koszulkę i czarne spodnie. Poprawił włosy i powiedział: 
-Okej, jestem gotowy. 
Dziewczyna spojrzała na niego i zaczęła się śmiać. 
-Co?- zapytał zdziwiony. Spojrzał w lustro- jeju... Jak ja założyłem tę bluzkę... Wyglądam jak bałwan. 
Mery nie mogła przestać się śmiać. Zwijała się ze śmiechu na łóżku. Johny założył poprawnie bluzkę i podszedł do ukochanej. Zaczął ją łaskotać. 
-Nie! Przestań! Proszę- dziewczyna ni potrafiła przestać się śmiać. Nagle do pokoju weszła jej mama i tata... 
-Mery? 
Księżniczka na głos ojca od razu spoważniała i zeskoczyła z łóżka. Poprawiła ubranie i włosy. 
-Tatuś... 
-Dzień dobry- powiedział Johny. 
-Kim jesteś?- zapytał król. 
-Ja... ja jestem chłopakiem Mery. Mam na imię Johny. 
Król uśmiechnął się. Na twarzy dziewczyny i chłopaka malowało się zdziwienie. Nagle mama i tata dziewczyny zaczęli się śmiać. Mery spojrzała na Johnego, a ten przybliżył się do niej. 
-No już, już... skarbie! No chodź się przytulić!- zawołał król. Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła do taty. 
-Myślałam, że jesteś zły na mnie! Tak oschle mówiłeś... 
-Córcia!- spojrzał na nią- jak ja mogę być zły na ciebie? No chyba, że za tą bulimię.. Ale to da się wyleczyć. Mery, jestem szczęśliwy, że cię widzę i, że znalazłaś chłopaka! Ale wiesz, że musimy wracać? Nie mogę na długo zostawić kraju bez opieki. 
-A... czy Johny też może jechać?- zapytała. 
-On ma tu rodzinę, przecież... 
-Niech król wybaczy, że przerywam, ale nie mam tu rodziny. Mama i tata zginęli w wypadku kilka lat temu...- odezwał się 15-latek. 
-No to lecisz z nami- zawołał wesoło władca Anglii. 
-Naprawdę?- nie dowierzał Johny. 
-Kochasz moją córkę? 
-Kocham i nie przestanę. 
-Za co ją kochasz? 
-Za to jaka jest. Za jej nieśmiałość, odwagę, skromność, słodkość, miłość... Za jej oczy, usta... 
-No to od dzisiaj mieszkasz u nas- powiedział uśmiechnięty tata Mery. Dziewczyna podbiegła do ukochanego i przytuliła go. 
-Chodźcie na śniadanie- powiedziała uśmiechnięta mama Mery. 
Wszyscy udali się do przedpokoju. Śniadanie było już zrobione. 
-Gdy zjemy musimy wyruszać- rzekł król- Johny chcesz jeszcze wstąpić do swojego domu po coś? 
-Jeśli mógłbym...
-Dobrze. No to smacznego życzę. 
Wszyscy jednocześnie odpowiedzieli: dziękuję. 
Zaczęli jeść. Gdy skończyli pogadali chwilę. 
-To my musimy już iść. Jak już mówiłem, nie mogę zostawić państwa na dłużej, przepraszam- powiedział król. 
-To ja szybko skoczę po parę rzeczy do domu- odezwał się Johny. Pocałował Mery i pobiegł do swojego domu. Po kilku minutach podjechała limuzyna po króla. Pożegnał się z byłą żoną i wsiadł do pojazdu. Ronald wziął walizkę księżniczki i spakował do bagażnika. Mery pożegnała się z mamą. Nagle przed bramą pojawił się Johny z małą torbą. Miał w niej swoje ulubione ubrania i kilka przydatnych rzeczy. 
-Jestem!-zawołał. Podszedł do mamy Mery, podziękował za wszystko i pożegnał się. Księżniczka chwyciła go za rękę i razem wsiedli do limuzyny. Chłopakowi serce biło jak szalone. Nigdy nie jechał czymś takim! Dotarli na lotnisko. Wsiedli do prywatnego samolotu i odlecieli do Anglii weseli. 

Happy End :D 
____________________________________________________ 
Hej :D To już ostatnia część opowiadania "Miłość i kłamstwa". Długa jest, ale mam nadzieję, że wam się podoba. : ) Zapraszam was na kolejne opowiadanie, które pojawi się za tydzień. : ) Powinno się wam spodobać :D Trzymajcie się. ;*
By; Etti. ;3

niedziela, 21 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 9

Chwycił ją za rękę i zatrzymał. 15-latka spojrzała na niego. Stali tak przez chwilę. 
-Albo ty powiesz swojej mamie, albo ja to zrobię. 
-Nie... Nie zrobisz tego!Nie możesz! Johny!- rozpłakała się. 
-Albo razem powiemy...
-A mówisz, że to ja jestem uparta...-otarła łzy- dobrze, powiemy razem...
Chłopak uśmiechnął się. Udali się na przystanek pełen ludzi. Właśnie podjechał ich autobus. Wsiedli i zajęli miejsca na tyłach pojazdu. Johny przytulił ją. Postanowił, że zapyta się jej o chodzenie, gdy wysiądą. Milczeli przez kilka minut. Żadne z nich się nie odzywało. Mery była lekko przestraszona. Nie wiedziała jak zareaguje mama na wiadomość, że ma bulimię. Miała nadzieję, że nie odeśle jej do Anglii... Podjechali właśnie na swój przystanek. Wysiedli. Johny zebrał w sobie odwagę i złapał ją za rękę przyciągając do siebie. 
-Mery, kochanie... Czy... Chciałabyś zostać.. Moją dziewczyną? Kocham cię i nie zostawię, obiecuję! Chcę być z tobą na wieki..
-Tak, chcę być twoją dziewczyną!- rzuciła się mu na szyję uśmiechnięta. Chłopak przytulił ją mocno i wyszeptał do jej ucha słodkim głosem: 
-Kocham cię, pamiętaj o tym.. 
Odsunęli się od siebie. 
-To chodźmy. Musimy jak najszybciej powiedzieć twojej mamie o naszych przypuszczeniach..
Złapał dziewczynę za rękę i poszli do jej domu. Gdy stanęli przed drzwiami on powiedział do niej szeptem: 
-Jestem przy tobie. 
Otworzyli drzwi. 
-Cześć mamo!- zawołała Mery. 
-Dzień dobry!- powiedział chłopak. 
Mama pojawiła się przed nimi. Przywitała ich i zaprosiła do pokoju. 
-Mamo, musimy ci coś powiedzieć...- zaczęła Mery. 
-Co takiego? 
-Może lepiej niech pani usiądzie..
Kobieta przeraziła się. Zajęła miejsce na sofie. Rozlokowała się wygodnie i była gotowa na rozmowę. 
-Ty mów...- wyszeptała księżniczka. 
-No więc, proszę pani... Podejrzewamy, że Mery ma bulimię... 
-Co?!- zawołała mama dziewczyny. 
-Powiedziała mi, że wymiotowała w tym tygodniu już 10 razy! Przyłapałem ją też w szkole na tym. Wybiegła z klasy. 
-Przecież... Mery... Musimy poinformować twojego tatę!
-Nie! Mamo, proszę nie! Nie chcę na razie wracać tam... Proszę!- rozpłakała się 15-latka. 
-Ale to dla twojego dobra...
-No brawo! Mówiłam, że wrócisz tam skąd przybyłaś, księżniczko Anglii!- zawołała złośliwie Oliwia klaszcząc w dłonie. Weszła do pokoju. 
-Ee... Chwila... Księżniczko Anglii? Czemu tak do niej powiedziałaś?- zapytał chłopak. 
-Oh! To ona ci nie powiedziała? No cóż... Panna Mery jest następczynią tronu Anglii. Jej ojciec jest królem. Ale na prawdę nic ci nie powiedziała?- udała zdziwioną. Tak na prawdę Oliwia chciała zezłościć Mery. 
-Oliwia daruj sobie- burknęła Mery. 
-To prawda?- zapytał Johny- jesteś księżniczką? 
-Tak... Ale nie zrozum mnie źle, ja chciałam ci powiedzieć... Ale jakbym powiedziała to udawałbyś, że mnie kochasz.. Ja.. Przepraszam- dziewczyna rozpłakała się znowu. 
-Nie ufasz mi?- mówił coraz cichszym głosem chłopak. 
-Ufam! Oczywiście, że ufam! 
-Ale mi nie powiedziałaś... 
-Przepraszam! Bałam się tego jak zareagujesz! 
-Jeśli cały czas będziesz się bać, to jak ty chcesz przeżyć! 
-Przepraszam... Na prawdę... Wybacz mi.. 
Oliwia patrzyła triumfalnie na to. Myślał, że między nimi to koniec. Mama dziewczyn w między czasie wyszła stamtąd i udała się do sypialni, by zadzwonić do ojca Mery i poinformować go o tym co z nią się dzieje. Natomiast w pokoju Johny powiedział: 
-Oliwia... Jeśli myślałaś, że jak ty mi to powiesz to z nią zerwę, to się mylisz... Okłamała mnie, prawda, ale... Ja ją kocham.. Mogłaby mieszkać nawet pod mostem.. I tak bym ją kochał! Za charakter.. Mery jest cudowna.. 
-Ale ona cię okłamała!!!- krzyknęła Oliwia. 
-A ty niszczysz jej życie!- odpowiedział Johny. 
13-latka wybiegła zła z pokoju. 
-Czyli..
-Tak, kochanie. Wybaczam ci- chłopak przytulił swoją ukochaną. 
Mery uśmiechnęła się. Miała wielkie szczęście, że go ma, że to on JĄ pokochał! To musi być miłość na zawsze... Nagle w drzwiach pojawiła się mama 15-latki. 
-Zadzwoniłam do twojego ojca.. On musi o tym wiedzieć. Powiedział, że przyjedzie po ciebie.. Jutro rano.. 
-A co ze mną i Johnym! Przecież my się kochamy!-zawołała dziewczyna. 
-O tym porozmawiasz z tatą.. Może zgodzi się zabrać też Johnego? 
-Al on ma tu rodzinę... 
-Tak na prawdę to nie mam..- wtrącił chłopak- mieszkam z ciocią i wujem.. Moi rodzice zginęli, gdy miałem 9 lat.. 
-Przykro mi.. Nie wiedziałam..- wyszeptała Mery. 
-Nic się nie stało, kochanie. Żyję tylko dla ciebie- znów ją przytulił. 
-Johny, to może zostaniesz u nas na noc, co ty na to?- zaproponowała mama. 
-Bardzo chętnie, jeśli mogę.. 
-Jasne, że możesz!- uśmiechnęła się Mery. 
______________________________________________________
Przepraszam, że tak późno dodałam tę część, ale muszę się przyznać, że zapomniałam... Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;* Miłych snów. : )
By; Etti. ;3

niedziela, 14 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 8

Johny biegł korytarzem szukając jej. Ale nigdzie jej nie było. Nagle usłyszał odgłosy wymiotowania w łazience damskiej. 15-latek myśląc tylko o tym co się dzieje z Mery, wszedł bez namysłu do dziewczęcej toalety. Nikogo oprócz go i księżniczki nie było. 
-Mery? 
-Johny?- odezwał się cichy, bezsilny głos. Chłopak podbiegł do miejsca, z którego mówiła ona. Ujrzał ją siedzącą przy toalecie. Była bezsilna, oczy miała zapuchnięte. 
-Źle się czujesz, że zwymiotowałaś?- zapytał uruchamiając spłuczkę. Klęknął przy niej. Spojrzał jej głęboko w oczy. Był zaniepokojony. 
-Nie.. znaczy.. To nie pierwszy raz, gdy wymiotowałam.. W tym tygodniu to już chyba 10 raz.. Po prostu, jeśli coś zjem to muszę to zwrócić..- przerwała i odetchnęła- Powiedzmy, że nie umiem zatrzymać w żołądku tego co zjem... 
15-latek patrzył na nią coraz bardziej przerażony. Dopiero teraz zauważył, że ona bardzo schudła od kiedy zobaczył ją po raz pierwszy na lotnisku. Nie wiedział jak ma jej pomóc. Najrozsądniejszym wyjściem byłoby, gdyby powiedział jej mamie o tym, a ona poszłaby z nią do lekarza... Mery zamknęła oczy. Była zmęczona. Chłopak przybliżył się do niej i ją przytulił. Ona natomiast intensywnie myślała. Kiedy pierwszy raz zwróciła posiłek? Tak, pamięta. To było w dzień kiedy chciała wracać do Anglii, do domu... Po rozmowie z tatą dziewczyna wybiegła z pokoju do łazienki i zwymiotowała. Przed kłótnią z Oliwią zjadła kawałek chleba. Myślała, że to z nerwów, ale to zaczęło zdarzać się coraz częściej. Kilka razy odmówiła kolacji czy obiadu z obawy, że za chwilę to zwróci. Bała się. Nie wiedziała co z nią się dzieje. Czyżby była na coś chora? 
-Kochanie?- usłyszała. 
Z trudem podniosła powieki i spojrzała na Johnego. Wyglądał na naprawdę przerażonego. 
-Może pójdziemy do higienistki? 
-Nie!- zaprzeczyła- wróćmy do klasy. Proszę... 
15-latek westchnął z rezygnacją. Wiedział, że nie ma po co się kłócić z Mery, bo i tak przegra. Bowiem mimo wszystkich swoich zalet jej wadą było to, że jest strasznie uparta. Johny wstał i z łatwością pomógł z tym dziewczynie. Jednak ona nie miała siły stać sama, bo zakręciło jej się w głowie. Po chwili wyrwała się z objęć chłopaka i stanęła o własnych siłach. Chciała mu pokazać, że było to tylko chwilowe zakręcenie głowy. Dotarli pod salę. Ona od czasu do czasu chwytała Johnego za rękę: "bo chciała go mieć blisko" tak się tłumaczyła. Jednak tak naprawdę chwytała go, bo opadała z sił. Weszli jednak do klasy i zajęli swoje miejsca. 
-Gdzie byłaś?- zapytała panie od biologii. 
-Źle się poczułam. Ale teraz jest już lepiej- skłamała zdobywając się na uśmiech. Nikt więcej o nic nie pytał i nikt nie spoglądał na Mery. Na szczęście. Dziewczyna potrzebowała właśnie samotności, by żadna osoba nie patrzyła na nią. Nie zniosłaby tej presji. Lekcja się skończyła. 15-latka tylko piła wodę na przerwach. Wciąż było jej słabo, ale nie tak jak na początku. W końcu zakończyła się ostatnia lekcja. 
-Mery!- zawołał Johny podbiegając do niej- może lepiej by było, gdyby twoja mama dowiedziała się o tym, co? 
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem: 
-Chyba sobie żartujesz! Niczego nie może się dowiedzieć, koniec kropka!
-Ale skarbie.. To dla twojego dobra.. Proszę, pozwól sobie pomóc.. 
-To jest chwilowe. Widocznie coś zjadłam nieświeżego. 
Wyszli ze szkoły. Chłopak milczał dopóki nie znaleźli się sami. Szli chodnikiem. 
-Ja myślę, że to nie jest chwilowe, Mery. Zobacz jak schudłaś! 
-Słuchaj, jeśli masz zamiar coś zasugerować to... 
-Prawdopodobnie masz bulimię, dziewczyno!- wciął jej się w zdanie.. 
______________________________________________________
By; Etti. ;3

niedziela, 7 kwietnia 2013

"Miłość i kłamstwa" 7

Ola podeszła i zaczęła krzyczeć na Mery: 
-To ty! Johny wszystko mi powiedział! To, że za nim ciągle łazisz! Że narzucasz się mu! Zostaw go w spokoju! To mój chłopak! Jestem jego dziewczyną, więc trzymaj się z dala od niego! 
Wtem do 15-latki podeszła Klaudia i chwyciła ją. Pociągnęła ją za sobą do środka szkoły. Stanęły przed klasą. Mery zaczęła płakać. 
-Dlaczego byłam tak głupia! 
-Ej, ale było widać, że Johny się w tobie zakochał. Nie opuszczał cię wzrokiem. Te spojrzenia, gesty, ruchy skierowane do ciebie- powiedziała Klaudia. 
-Jest niezłym aktorem- burknęła Mery. 
Przyjaciółka przytuliła zapłakaną 15-latkę. W tym czasie do szkoły wszedł zdenerwowany Johny. Gdy zauważyła Mery całą zapłakaną zaniepokoił się, ale jednocześnie odetchnął widząc że nic jej się nie stało. 
-Mery!- zawołał podbiegając do niej. 
Klaudia momentalnie zatrzymała go i rzekła: 
-Odwal się od niej! Ona cię nienawidzi! 
Chłopak zmieszał się. Nie wiedział o co chodzi. Zapytał: 
-Ale... Co ja takiego zrobiłem?! 
-Widziałam cię z jakąś dziewczyną w twoim pokoju! Chciałam, byśmy poszli razem do szkoły wcześniej, ale jak zobaczyłam ciebie z nią...- rozpłakała się. 
-Widziałaś Olę u mnie. Zrozum ona wtargnęła do mojego pokoju! Zaczęła coś tam gadać. W końcu wywaliłem ją z domu. 
Nastała chwila milczenia. Johny wyczekiwał spojrzenia Mery, ale ona miała zamknięte oczy. Po chwili ledwie słyszalnym głosem powiedziała: 
-W takim razie dlaczego nakrzyczała na mnie, a wszyscy patrzyli się na mnie jakbym kogoś zabiła? 
Chłopak zrobił krok w jej kierunku. 
-Bo oni nie wiedzą, że z nią zerwałem. Ale jeśli będzie ci lżej... 
Zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wchodzić do szkoły. Nagle wśród hałasu rozległ się głos Johnego: 
-Ej, ludzie! Posłuchajcie mnie!- wszyscy zamilknęli- dziękuję. Chcę wam powiedzieć, że nie jestem z Olą już od kilku miesięcy! Dlatego zostawcie Mery w spokoju, ona nic nie zrobiła- spojrzał na nią- po prostu ma w sobie to coś.. Jest inna niż wszystkie dlatego się w niej zakochałem... 
Wszyscy patrzyli zdziwienia to na Johnego, to na Mery.. Nikt się nie odzywał i nie ruszał. Po chwili zadzwonił drugi dzwonek, który przerwał tę ciszę. Uczniowie zaczęli wchodzić do sal na lekcje. Na samym końcu zjawiła się nauczycielka biologi, z którą mieli lekcje Johny, Klaudia, Mery i pozostali koledzy z ich klasy. Chłopak podszedł do księżniczki i chwycił ją za rękę. Weszli do sali. Usiedli w ostatniej ławce pod ścianą. Wszyscy rozpakowali książki i przywitali się. Pani zaczęła sprawdzać obecność, a Johny korzystając z okazji złapał dłoń Mery pod stołem. 15-latka zarumieniła się. Nie wiedziała, że przyjeżdżając do Polski pozna swoją prawdziwą miłość! Bo on był jej... Do końca życia, prawda? Tylko czy on będzie chciał z nią być wciąż, jeśli powie mu, że jest księżniczką? A może lepiej jeszcze się wstrzymać? Rozmyślania dziewczyny przerwała nauczycielka wyczytująca jej nazwisko: 
-Hoodie?- zapytała- Mery? 
Zmieszana nastolatka zawołała dziwnym głosem: 
-Jestem! 
Nagle źle się poczuła. Zakręciło jej się w głowie. Puściła rękę Johnego i oparła głowę na swych dłoniach. W pewnym momencie nie wytrzymała, wstała z krzesła i wybiegła z sali. Wszyscy patrzyli na nią zdziwieni, gdy otwierała drzwi. Chłopak nie zastanawiając się długo wybiegł z klasy za swoją ukochaną..
_____________________________________________________ 

By: Etti. ;3