-Mery Hoodie?
-Jestem- odezwała się nadal stojąc przy drzwiach- przepraszam za spóźnienie.
-Okej, poczekaj chwilę. Zaraz znajdziemy dla ciebie miejsce.
Johny usiadł obok swojego kolegi- Szymona. Pani skończyła sprawdzać obecność.
-Dobrze- powiedziała- w takim razie Tomek chodź do Szymona, a Johny idź tam- chłopcy przemieścili się- a ty Mery usiądź z Johnym.
15-latka posłusznie podeszła do ławki i usiadła. Wszyscy patrzyli się na nią. Śledzili każdy jej ruch, gest. Mery czuła się jak w więzieniu. Pierwsza lekcja minęła.
-Mam iść, czy poczekać za tobą?- zapytał Johny.
-Możesz iść. Poradzę sobie- powiedziała jakoś niezbyt przekonująco. Chłopak postanowił poczekać. Gdy spakowała się on chwycił ją za rękę:
-Jest straszny tłok. Chwyciłem cię, byś się nie zgubiła.
Szedł trzymając ją za rękę. Dotarli pod salę. 15-latek podszedł z nią (nadal trzymając ją) do kolegów i koleżanek.
-To jest Mery. Moja sąsiadka- powiedział.
-Hej Mery!- odezwała się Klaudia jako pierwsza. Podeszła do niej i podała jej rękę. Mery również chciała to zrobić, lecz akurat Johny trzymał ją mocno i chyba nie miał zamiaru puścić. Próbowała wyślizgnąć swoją dłoń z jego, ale nic z tego. Za mocno trzymał.
-Johny... Mógłbyś?- spojrzała na ich splecione dłonie.
Chłopak speszył się i puścił ją, a ona przywitała Klaudię. Zadzwonił dzwonek i rozeszli się do klas.
Kilka godzin później zakończyły się lekcje.
-To cześć! Do poniedziałku!- zawołała Mery w kierunku Klaudii i podbiegła do Johnego- idziemy?
-Jasne- odpowiedział.
Ruszyli razem. Chłopak zaprowadził ją nad jezioro. Szli dookoła w milczeniu. Nagle on się zatrzymał.
-Coś się stało?- zapytała zdziwiona 15-latka.
Johny podszedł do niej, chwycił ją za ręce i powiedział:
-Mery... Ja.. Ja się w tobie zakochałem! Wiem, że to chore, bo ledwo się znamy, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia..- czekał na jej reakcję, ale nic nie powiedziała, ani nie zrobiła. Stali tak naprzeciwko siebie.On w pełni świadomy uczuć do niej, ona zdziwiona.
-To chyba nie ma sensu...- wyszeptał i puścił ją.
-Johny! To ma sens!- rzuciła się mu na szyję i go pocałowała- Kocham cię!
Chłopak rozpromieniał. Teraz czuł, że żyje,a ona była szczęśliwa, że wreszcie wyszły na jaw ich uczucia do siebie. Oliwia tymczasem obserwowała ich i zrobiła im pare zdjęć. Wysłała je do Oli- byłej dziewczyny Johnego. Po chwili zadzwonił jej telefon:
-Halo?
*Oliwia? Skąd to masz?*
-Hmm.. Właśnie są nad jeziorem i się przytulają..
*Co to za dziewucha?*
-Jest w waszym wieku. Moja przyrodnia siostra. Wczoraj przyjechała i już zabiera największe ciacho! Może by tak...- przerwała.
*No co?! Mów!*
-Może by tak wziąć i ją zdołować? Wszyscy myślą, że nadal jesteś z Johnym i gdybyś zrobiła jej aferę.. Ona by zostawiła go w spokoju.
*Jesteś młoda, ale głową umiesz ruszyć. Cóż... Johny nie chce mnie, to nie będzie miał i jej. Ha. Ha. Ha.*
Oliwia rozłączyła się.
-*No siostro... Szybciej trafisz tam skąd przyjechałaś, niż planowałaś!* pomyślała.
15-latka wróciła do domu wesoła. Już, gdy otworzyła drzwi mama krzyknęła z kuchni:
-Jesteś głodna, Mery?!
-Nie, dziękuję!- dziewczyna udała się do swojego pokoju. Położyła się n łóżku i z natłoku wrażeń zasnęła. Obudziła się wcześnie rano w sobotę. Wstała, poszła się umyć i założyła świeże ciuchy. Gdy podwijała roletę ktoś zastukał w okno. Mery wystraszyła się i momentalnie odskoczyła od okna. Zobaczyła Johnego. Podeszła i otworzyła je:
-Nie śpisz?- zapytała zdziwiona.
-Nie, no co ty! Czekam tu od godziny i myślałem, że już się nie obudzisz!
-Bez przesady...
-Mery! Kocham cię!
-Ej, ciszej- uśmiechnęła się.
-Nie będę mówił cicho o tym co do ciebie czuję!
-Wszyscy jeszcze śpią- powiedziała.
-Nie... My nie śpimy- rzekł chłopak.
-My to wyjątek!
-Skoro jesteśmy wyjątkiem to chodź- podał jej rękę.
-Oszalałeś? Co powie mama jak zobaczy, że mnie nie ma?
-Zadzwoni do ciebie. No chodź!- nalegał- proszę!
-No dobrze. Poczekaj, buty założę- dziewczyna oddaliła się w głąb pokoju i wróciła po chwili.
-Podaj mi rękę- powiedział wesoły. Mery podała mu ją. Wspięła się i miała wyjść już przy pomocy 15-latka, ale on puścił jej rękę. Ona poślizgnęła się i miała już upaść, ale chłopak złapał ją.
-Johny!- burknęła.
-No co? Wyglądałaś tak niewinnie bez mojej pomocy- powiedział wesoło.
-Zabiję..- nie zdążyła dokończyć, bo Johny ją pocałował. Dziewczyna przymknęła okno i uciekła wraz ze swoim ukochanym..
____________________________________________________
By; Etti. ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz