niedziela, 24 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 5

Nauczycielka sprawdzała obecność: 
-Mery Hoodie? 
-Jestem- odezwała się nadal stojąc przy drzwiach- przepraszam za spóźnienie. 
-Okej, poczekaj chwilę. Zaraz znajdziemy dla ciebie miejsce. 
Johny usiadł obok swojego kolegi- Szymona. Pani skończyła sprawdzać obecność. 
-Dobrze- powiedziała- w takim razie Tomek chodź do Szymona, a Johny idź tam- chłopcy przemieścili się- a ty Mery usiądź z Johnym. 
15-latka posłusznie podeszła do ławki i usiadła. Wszyscy patrzyli się na nią. Śledzili każdy jej ruch, gest. Mery czuła się jak w więzieniu. Pierwsza lekcja minęła. 
-Mam iść, czy poczekać za tobą?- zapytał Johny. 
-Możesz iść. Poradzę sobie- powiedziała jakoś niezbyt przekonująco. Chłopak postanowił poczekać. Gdy spakowała się on chwycił ją za rękę: 
-Jest straszny tłok. Chwyciłem cię, byś się nie zgubiła. 
Szedł trzymając ją za rękę. Dotarli pod salę. 15-latek podszedł z nią (nadal trzymając ją) do kolegów i koleżanek. 
-To jest Mery. Moja sąsiadka- powiedział. 
-Hej Mery!- odezwała się Klaudia jako pierwsza. Podeszła do niej i podała jej rękę. Mery również chciała to zrobić, lecz akurat Johny trzymał ją mocno i chyba nie miał zamiaru puścić. Próbowała wyślizgnąć swoją dłoń z jego, ale nic z tego. Za mocno trzymał. 
-Johny... Mógłbyś?- spojrzała na ich splecione dłonie. 
Chłopak speszył się i puścił ją, a ona przywitała Klaudię. Zadzwonił dzwonek i rozeszli się do klas. 
Kilka godzin później zakończyły się lekcje. 
-To cześć! Do poniedziałku!- zawołała Mery w kierunku Klaudii i podbiegła do Johnego- idziemy? 
-Jasne- odpowiedział. 
Ruszyli razem. Chłopak zaprowadził ją nad jezioro. Szli dookoła w milczeniu. Nagle on się zatrzymał. 
-Coś się stało?- zapytała zdziwiona 15-latka. 
Johny podszedł do niej, chwycił ją za ręce i powiedział: 
-Mery... Ja.. Ja się w tobie zakochałem! Wiem, że to chore, bo ledwo się znamy, ale to była miłość od pierwszego wejrzenia..- czekał na jej reakcję, ale nic nie powiedziała, ani nie zrobiła. Stali tak naprzeciwko siebie.On w pełni świadomy uczuć do niej, ona zdziwiona. 
-To chyba nie ma sensu...- wyszeptał i puścił ją. 
-Johny! To ma sens!- rzuciła się mu na szyję i go pocałowała- Kocham cię! 
Chłopak rozpromieniał. Teraz czuł, że żyje,a ona była szczęśliwa, że wreszcie wyszły na jaw ich uczucia do siebie. Oliwia tymczasem obserwowała ich i zrobiła im pare zdjęć. Wysłała je do Oli- byłej dziewczyny Johnego. Po chwili zadzwonił jej telefon: 
-Halo? 
*Oliwia? Skąd to masz?* 
-Hmm.. Właśnie są nad jeziorem i się przytulają.. 
*Co to za dziewucha?* 
-Jest w waszym wieku. Moja przyrodnia siostra. Wczoraj przyjechała i już zabiera największe ciacho! Może by tak...- przerwała. 
*No co?! Mów!* 
-Może by tak wziąć i ją zdołować? Wszyscy myślą, że nadal jesteś z Johnym i gdybyś zrobiła jej aferę.. Ona by zostawiła go w spokoju. 
*Jesteś młoda, ale głową umiesz ruszyć. Cóż... Johny nie chce mnie, to nie będzie miał i jej. Ha. Ha. Ha.* 
Oliwia rozłączyła się. 
-*No siostro... Szybciej trafisz tam skąd przyjechałaś, niż planowałaś!* pomyślała. 
15-latka wróciła do domu wesoła. Już, gdy otworzyła drzwi mama krzyknęła z kuchni: 
-Jesteś głodna, Mery?! 
-Nie, dziękuję!- dziewczyna udała się do swojego pokoju. Położyła się n łóżku i z natłoku wrażeń zasnęła. Obudziła się wcześnie rano w sobotę. Wstała, poszła się umyć i założyła świeże ciuchy. Gdy podwijała roletę ktoś zastukał w okno. Mery wystraszyła się i momentalnie odskoczyła od okna. Zobaczyła Johnego. Podeszła i otworzyła je: 
-Nie śpisz?- zapytała zdziwiona. 
-Nie, no co ty! Czekam tu od godziny i myślałem, że już się nie obudzisz! 
-Bez przesady... 
-Mery! Kocham cię! 
-Ej, ciszej- uśmiechnęła się. 
-Nie będę mówił cicho o tym co do ciebie czuję!
-Wszyscy jeszcze śpią- powiedziała. 
-Nie... My nie śpimy- rzekł chłopak. 
-My to wyjątek! 
-Skoro jesteśmy wyjątkiem to chodź- podał jej rękę. 
-Oszalałeś? Co powie mama jak zobaczy, że mnie nie ma? 
-Zadzwoni do ciebie. No chodź!- nalegał- proszę! 
-No dobrze. Poczekaj, buty założę- dziewczyna oddaliła się w głąb pokoju i wróciła po chwili. 
-Podaj mi rękę- powiedział wesoły. Mery podała mu ją. Wspięła się i miała wyjść już przy pomocy 15-latka, ale on puścił jej rękę. Ona poślizgnęła się i miała już upaść, ale chłopak złapał ją. 
-Johny!- burknęła. 
-No co? Wyglądałaś tak niewinnie bez mojej pomocy- powiedział wesoło. 
-Zabiję..- nie zdążyła dokończyć, bo Johny ją pocałował. Dziewczyna przymknęła okno i uciekła wraz ze swoim ukochanym.. 

____________________________________________________ 
By; Etti. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz