niedziela, 17 marca 2013

"Miłość i kłamstwa" 4

Stali tak w uścisku dopóki ludzie nie zaczęli się schodzić na przystanek. Wszystko to z ukrycia obserwował Ronald wysłany przez król, by chronić Mery w razie czego. 
-Przepraszam? Co pan robi?- usłyszał za sobą. 
-Ee.. Upuściłem gdzieś tutaj mój zegarek- zdjął go szybko, by ta pani nie zauważyła- O! Już znalazłem! 
Pani przyglądała się mu podejrzanie przez chwilę jak się oddalał. W końcu jednak wróciła do swojego domu. W autobusie nie starczyło miejsc siedzących dla nich obojga, więc Johny stanął obok Mery, która usiadła. Nie odzywali się do siebie. Ona była wpatrzona w samochody przejeżdżające obok, a on w nią. Oboje czuli się ze sobą dobrze. Gdy rozmawiali o mało ważnych rzeczach lub gdy po prostu milczeli patrząc na siebie. Mery czuła jego wzrok na sobie, jednak nie chciała przerywać tego, by na nią patrzył, dlatego nie odwróciła się. 
-Wysiadamy- powiedział Johny. 
Chwycił ją za rękę i ciągnął przez tłumy ludzi wysiadających i wsiadających. 
-Ale tłok!- podsumowała 15-latka. 
Chłopak pokiwał tylko głową. Przez chwilę szli w milczeniu, aż w końcu odezwał się on: 
-Mery... Jutro sobota... Więc może zechciałabyś pójść ze mną dzisiaj po szkole na spacer? Oczywiście, jeśli chcesz... Bo kończymy o 11... 
-Starczy- zawołała wesoło dziewczyna- z przyjemnością pójdę. 
15-latek próbował udawać obojętnego, ale niezbyt mu to wychodziło. Jego oczy zdradzały go. Od czasu do czasu zerkał na towarzyszkę. Ona zauważyła to i spytała: 
-Czemu mi się tak przyglądasz, co? 
-Ja? Przecież ja na ciebie nie patrzę! - zaprzeczył. 
-Akurat!- szturchnęła go lekko. 
-Ej!- spojrzał na nią. 
-I widzisz! Patrzysz się na mnie!- rzekła zadowolona zwycięstwem. 
-Eh. No dobra. Patrzę i co? 
-Nic...- uśmiechnęła się. 
Resztę drogi przemilczeli, ale z uśmiechem na twarzach. Czuli się ze sobą bardzo dobrze. Znali się krótko. Zaledwie kilka dni, ale oboje czuli, że to nie będzie zwykła znajomość.. Gdy byli przy szkole usłyszeli: 
-Johny! Czekaj! 
-Tylko nie ona..- powiedział zawiedziony odwracając się. 
W ich kierunku szła długonoga blondynka. Miała zielone oczy i zapewne tony tapety na twarzy. 
-*Czy Johny takie lubi? Te laleczki?* myślała Mery. 
Blondynka miała na sobie króciutką sukienkę i buty na obcasie. Zbliżając się burknęła: 
-A ty brzydalico co tu robisz? Spadaj od Johnego! 
-Sali, zostaw ją- odpowiedział na zaczepkę. Ona jednak udawała, że go nie słyszy i mówiła dalej: 
-Johny jest mój, czaisz? On nie lubi takich jak ty, a jeśli się z tobą zadaje to znaczy, że lituje się nad tobą.. No, bo spójrz jak ty wyglądasz..- załamała ręce. 
-Skończ- warknął Johny. 
Mery zwilgotniały oczy. Pobiegła z powrotem, w przeciwnym kierunku niż szkoła. 
-Zobacz co narobiłaś!- burknął i krzyknął- Mery! Czekaj! 
Odepchnął Sali, która się oburzyła i pobiegł za Mery. Dziewczyna biegła. Nie miała zamiaru się zatrzymać. Johny biegła za nią wołając: 
-Mery! Zaczekaj! No, proszę cię! Mery!! 
Ale ona nie reagowała na to. Chłopak przyśpieszył i dogonił ją. Chwycił za rękę i gwałtownie zatrzymał. Odetchnął. 
-Mery.. Nie przejmuj się nią. Ona tak od pierwszej klasy gimnazjum chce ze mną być! Ale ona nie jest w moim typie!- spojrzał na nią- i nie zadaję się z tobą z litości. Tylko dlatego, że cię lubię..- przerwał- jesteś inna niż wszystkie. Jesteś wyjątkowa- otarł jej łzy swoim rękawem- już dobrze? Nie płacz, proszę. 
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego. 
-Chodźmy do szkoły, bo się spóźnimy- powiedział. 
Oboje szybkim krokiem szli do szkoły. Wbiegli do niej i poszli pod klasę. Uspokoili się i Johny otworzył drzwi od sali. 
-Chodź- szepnął chwytając ją za rękę. 
_____________________________________________________ 


By; Etti. ;3

1 komentarz:

  1. Ojeju . *__* xD
    Piękny rozdział , piękny powiadam . ^ ^ xdd
    Czekam na dalsze opowiadania . ;D

    OdpowiedzUsuń