niedziela, 16 lutego 2014

"W oczach wilka" #8

W tym samym czasie w Atlantis jest coraz gorzej.
-Nic w tej księdze nie ma!- zawołałam z rezygnacją.
Po co szukać dalej? I tak mi się nie uda. Wszystkich zawiodę. Zaraz, zaraz... Przyjrzałam się literom w księdze. Tak, bingo! Jest o tym gdzie powinien znajdować się ten kamień. Tylko teraz, hm, jak ja dotrę w tamto miejsce? Nie wiem czy jeśli teraz stąd wyjdę, to czy będę miała gdzie wrócić... Nie mogę stąd wyjść. Ale jak zobaczyć to miejsce? Chyba po raz kolejny bycie wilkiem mi się przyda. Przybrałam pozę wilka na podłodze i zmieniłam się w niego. Stałam. Oddech miałam cichy, spokojny. Musiałam wychwycić jakieś elementy otoczenia. Może są tu gdzieś wilki? Starałam się przywołać jakiegokolwiek wilka, jeśli są tu jakieś. I udało mi się... Po chwili przede mną stanął wilk. Ale chwila! Ja go skądś kojarzę... Te oczy, to futro.. Przyjrzałam się mu przechylając łeb. To był Sam! Co on tu robił?!
*Sam? Co ty tutaj robisz?* zapytałam.
*Nie czas na wyjaśnienia. Chcesz obraz gdzie przebywał kiedyś kamień, prawda?*
*Tak* usiadłam, a syn Bena przybliżył się do mnie.
Telepatycznie przesłał mi obraz tego miejsca oraz drogę jak tam dotrzeć. Kilka minut później wstałam.
*Co ty tu robisz?* zapytałam ponownie.
*Eh, nie jestem tylko wilkiem. Jestem taki jak ty, tylko... Nie lubię swojej ludzkiej postaci* odpowiedział patrząc mi w moje wilcze oczy.
*Jesteś czarodziejem?* zdziwiłam się.
Sam tylko przytaknął głową. Nie mogłam w to uwierzyć! On jest taki jak ja! Wow! Przemieniłam się w czarodziejkę.
-Teraz ty. Musisz mi pomóc- powiedziałam.
On tylko przekręcił łeb.
-Okej, odwrócę się- przekręciłam oczami.
Odeszłam od niego do księgi. Stałam tyłem. Czytałam w księdze jak przenieść kamień. Teoretycznie było to niemożliwe! Ale w praktyce ktoś nieźle musiał się namęczyć, żeby go tutaj ukryć. Sam przemienił się w czarodzieja. Podszedł do mnie bezszelestnie. Skupiłam się na czytaniu, więc nie zwróciłam uwagi na to, że on się skrada. Przecież nie zrobi mi nic złego, prawda? Nagle poczułam jak ktoś kładzie ręce na moich ramionach. Wystraszyłam się i odskoczyłam na bok. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam Sama w ludzkiej postaci.
Tymczasem w Rosewill Ben zauważył zniknięcie swojego syna. W postaci wilka przybiegł do reszty.
*Widział ktoś Sama?* zapytał zdenerwowany.
Niestety, żaden z wilków go nie widział. Czy aby na pewno? Nagle Blair podeszła do Bena.
*Ja go widziałam niedawno* była pewna siebie, dumna. Wygladała jakby chciała zostać alfą.
Najstarszy w stadzie wyczuł to i zawarczał na nią pokazując kły. Ona spuściła łeb. Może zrozumiała, że nie ma szans by zostać alfą? Nie w tym stadzie. Chociaż do takich jak ona to nie trafi na długo...
*Gdzie go widziałaś?*
*Jakieś dwie godziny temu podszedł do mnie i powiedział, żebym trzymała się z daleka od Patryka, bo on podobno ma dziewczynę* odpowiedziała patrząc na Patryka.
*Mówił coś jeszcze? Na przykład, gdzie idzie? Kiedy wróci?*
*Nie. Powiedział tylko to i zniknął za drzewami*
Ben zdenerwowany ruszył w kierunku domu przemieniając się w międzyczasie.
-Tak na marginesie, Patryk ma dziewczynę. I też radzę ci trzymać się od niego z daleka- zniknął za drzwiami.
Stado rozeszło się. Został tylko Patryk, Dominik i Blair.
*Chodź ze mną* zaproponował Dominik.
*Nie mogę. Idź sam. Ja muszę z nią pogadać* odezwał się Patryk po czym ruszył w kierunku wilczycy.
Jego przyjaciel nie był zadowolony. To nie wróżyło niczego dobrego. Ona mogła namieszać mu w głowie. A co jeśli on się w niej zakocha? To będzie przegięcie! Przecież Lidia może go wygnać z watahy. A jak wiadomo samotny wilk w lesie to szybka śmierć. Chłopak oddalił się. Blair siedziała w miejscu i przyglądała się Patrykowi zmierzającemu w jej stronę. Wiedziała, że albo zdobędzie go teraz, albo nigdy. Wilk usiadł przed nią.
*O co ci chodzi, Blair?* zapytał.
*Nie rozumiem?*
*Każdy widzi jak na mnie patrzysz. Nie możesz zrozumieć, że ja jestem z Lidią?*
*Nie ma jej! I kto wie gdzie jest?! Kto wie czy wróci?!* zawarczała w jego stronę podnosząc się.
Chłopak wstał, zawarczał i doprowadził ją do tego,by uległa.
*Ona wróci. Ja ją kocham, a ona kocha mnie* mówił wściekły.
*Jesteś z niższej partii, niż ona* powiedziała spokojnie Blair.
*A to jakiś problem?!*
*Duży. Ona cię zostawi dla jakiegoś alfy, zobaczysz. Nie zawracaj sobie nią głowy. Możesz być ze mną* uśmiechnęła się.
*Nie, ona mnie nie zostawi* powiedział robiąc krok w tył.
W międzyczasie Dominik wrócił, chciał iść do Bena, więc przemienił się w człowieka. Schował się za drzewem obserwując Patryka i Blair. Przeczuwał, że coś się stanie. Nie mylił się. Patryk i Blair potarli się nosami. A to oznacza, że dane wilki są oficjalnie parą. Jak to możliwe? Dlaczego on na to pozwolił?! Wściekły Dominik pobiegł do Bena.
*Co ty zrobiłaś?!* zawarczał Patryk.
Był wściekły na wilczycę, a zarazem czuł się smutny. Przecież właśnie mnie zdradził...
*Teraz jesteśmy już razem* odpowiedziała zadziornie.
Nagle Ben z przyjacielem Patryka przybiegli do tych dwóch.
-Patryk, coś ty zrobił?!- krzyknął najstarszy w stadzie- a ty zabieraj się stąd- warknął na Blair.
*Nie możecie mnie wygnać ze stada. To możecie zrobić, jeśli wszystkie alfy tak zadecydują. A z tego co mi wiadomo są w tym stadzie 3 alfy, a ty jesteś tylko jednym z nich... Więc zaczekamy na dwa pozostałe* powiedziała pewna siebie wilczyca.
-Jak mogłeś zrobić coś takiego Lidii? Przecież jak ona się dowie to nie daruje ci tego!- Dominik mówił zdenerwowany- przecież ją kochasz, a ona ciebie! A może już jej nie kochasz skoro jesteś z Blair?
* To nie tak, Dominik! To ona... Ona potarła swoim nosem o mój... Ja nie chciałem...* spuścił łeb.
-Ale na to pozwoliłeś. Ja bronić cię nie będę. To co zrobiłeś jest żałosne- odszedł.
*Dominik! Stój!* zawołał Patryk biegnąc za nim.
-A ty, moja droga, przygotuj się na wygnanie- rzucił Ben i ruszył do domu.
Co on robi w tym domu? Jeju...
W tym samym czasie w archiwum przyglądałam się Samowi. Jaki on przystojny! Był blondynem o naturalnych, boskich, pięknych, wspaniałych, piorunujących, niebieskich oczach. Był dobrze zbudowany, bycie wilkiem mu służyło. Miał cudowne mięśnie. Był wysoki i wyglądał na około 18 lat. Miał na sobie poszarpane, brązowe, krótkie spodenki i brązowy T-shirt. Na jego szyi wisiał naszyjnik z wilkiem. Miałam taki sam... Identyczny...
-Wszystko w porządku?- zapytał uśmiechając się.
Miał wspaniały uśmiech!
-Tak, jest okej tylko... Po pierwsze nie wiedziałam, że jesteś czarodziejem jak ja, a po drugie nie sądziłam, że tak przystojnym...
-Ty jesteś piękna- wyszeptał.
Nastała cisza. Żadne z nas się nie odzywało. On patrzył na mnie, ja starałam się nie wymieniać spojrzeniami. Unikałam tego.
-Dobra, przestańmy zachowywać się jak dzieci. Spróbujmy połączyć swoją magię. Może wtedy uda nam się podnieść ten kamien jakoś- powiedział.
-Okej.
Stanęliśmy niedaleko siebie. Skierowałam ręce na magiczny kamień, Sam zrobił to samo. Niestety, nic z tego. Kamień nawet nie drgnął. Opadłam na podłogę. Czemu się nie udało? No czemu?! Chłopak podszedł do mnie i ukucnął obok.
-Nie poddawaj się. Jesteś słabsza fizycznie ode mnie, szybciej się męczysz, ale masz tyle samo mocy w sobie co ja. Albo nawet więcej, ale jeszcze nie wiesz o tym- uśmiechnął się.
-Czyli, że niby nie zapoznałam się jeszcze z całą potęgą swojej mocy?- zdziwiłam się.
-Dokładnie.
-A jak mogę ją odkryć?
-Potrzebne będzie ci szkolenie, tutaj. Ale dasz radę. Oczywiście najpierw musimy uratować Atlantis- podał mi rękę- spróbujmy siły konwergencji. Potrafisz?
-Może- wstałam.
Stanęliśmy przed kamieniem. Sam chwycił mnie za rękę. Zamknęliśmy oczy. Wolną rękę skierowałam na ten magiczny kamień. Pragnęłam go przenieść. Niczego wcześniej tak nie pragnęłam. I jaki był efekt? Taki jak poprzednio... Kamień ani drgnął.
-Poddaję się- westchnęłam siadając na podłodze.
Nagle kamień się uniósł.
-Spójrz!- zawołał Sam.
Uniosłam głowę do góry. Nie wierzę! Udało się! Szybko wstałam i dotknęłam go. Mogłam go dotknąc! Chłopak podał mi jakąś torbę, a ja schowałam magiczny kamień do niej.
-Teraz możemy odnieść go na miejsce- ruszyłam w kierunku wyjścia- Jak myślisz, wszystko dobrze się skończy?- zapytałam, gdy wychodziliśmy z archiwum.
-Wszystko na pewno nie... Ale jeśli chodzi o Atlantis to możesz być spokojna- odpowiedział lecąc za mną.

Jak to "wszystko na pewno nie"? O co mu chodzi? Co może pójść nie tak? No, okej tu się uda... Ale jeśli tak to... Jeju! A może wydarzy się coś w Rosewill?! Ale co? Czy ucierpię na tym? Jeśli tak, to jak bardzo? Nie umiem na te pytania odpowiedzieć....

___________________________________________________ 
by; Etti. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz