niedziela, 2 lutego 2014

"W oczach wilka" #6

Wlałam ślinę i krew do małego naczynia i dodałam łyżeczkę wody. Wszystko dokładnie wymieszałam. Byłam zamyślona. Muszę dostać się do tego innego świata gdzie są tacy jak ja... Tak. Jeszcze dzisiaj tam się znajdę!
-Idziemy?-zapytała Kasia czekając już.
-Jeszcze moment. Muszę ten eliksir przełożyć do strzykawki.
-Będziesz mu to wstrzykiwać w żyłę?...- skrzywiła się.
-Tak, to najszybszy sposób- uśmiechnęłam się i schowałam miksturę do torebki- możemy iść.
Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy w kierunku przystanku.
-Co tak myślisz?- odezwała się przyjaciółka.
-Wiesz... Uważam, że już nadszedł czas bym zmierzyła się ze złem- spojrzałam w niebo- musi mi się udać.
-Lidia... To jest niebezpieczne...
-Nie zostawię innych w potrzebie!- powiedziałam głośniej, gdy wchodziłyśmy do autobusu. 
-Dlaczego nie chcesz tutaj zostać? Z Patrykiem, przyjaciółmi, rodziną- spojrzała.
Wzruszyłam ramionami. Bałam się, to prawda. Ale coś mnie tam ciągnęło. Może ciekawość? A może to ktoś mnie przywołuje? Ostatnio miewałam dziwne sny... Widziałam dużo osłabionych osób, ledwo stojących na nogach. I coraz większą ciemność, która powiększa się za każdym razem. Może to jest znak? Znak, że muszę jak najszybciej tam przybyć?
-A co powiesz Patrykowi?- wyrwała mnie z zamyślenia.
Co mu powiem? No właśnie... Nie miałam pojęcia.. Ale on powinien zrozumieć, jeśli mnie kocha.. Ja już zdecydowałam. Jeszcze dzisiaj będę walczyć i wygram. Nie zawiodę wszystkich.
-Nie wiem- odpowiedziałam na pytanie.
Wysiadłyśmy i od razu ruszyłyśmy w kierunku lasu. Nie chciałam iść tą samą drogą co zawsze, czułam że tam ktoś jest... Wybrałam więc drogę na skróty. Kasi ciężko było nadążyć za mną. Nagle stanęłam jak wryta.
-Połóż się!- wyszeptałam.
Przykucnęłam. Ktoś nas zauważył.. Ale kto? Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. Użyłam swojego świetnego wilczego słuchu, by wiedzieć czy ktoś tu w pobliżu jest. Jak zwykle słuch mnie nie zawiódł. Jakiś mężczyzna zbliżał się z przodu. Kilka sekund później dojrzałam zarys jego sylwetki. Wyglądała znajomo... Starałam przyjrzeć się nadchodzącej postaci. Był to dobrze zbudowany mężczyzna. Nie był sam.. Miał ze sobą psa.. Moment, moment. Psa? To nie jest pies... Ten zapach wyczułabym wszędzie... On ciągnie jednego z wilków! Z ust wydobyło mi się ciche warknięcie. Zabił jednego z mojej watahy. Czekałam w krzakach bez ruchu. Kasia nie ruszała się, wiedziała że coś się dzieje. Ale wolała nie pytać. Mężczyzna był coraz bliżej. Miał w ręce broń. Na pewno postrzelił wilka... Twarz miałam spokojną, ale oczy zdradzały mój gniew w wewnątrz, który wprost prosił by zaatakować. Wilcza natura... Ale umiałam zapanować nad nią jako nieliczna. Postanowiłam poczekać jeszcze chwilę i wyskoczyć z zaskoczenia. Nie pozwolę by jakiś facet polujący na wilki zabrał go! Niedaleko przebiegła jakaś sarna, mężczyzna przestraszył się i odwrócił. Stał teraz tyłem. To była idealna okazja by zaatakować. Zmieniłam się w wilka i skoczyłam na niego. Nim zdołał się zorientować co się dzieje, leżał na ziemi przygnieciony przeze mnie. Warczałam na niego. Patrzył wystraszonymi oczyma. Miałam ochotę go ugryźć, mój wilk we mnie chciał... Ale powstrzymałam siebie i tylko udrapnęłam go. Miał spory ślad na klatce piersiowej i rozdartą koszulę. Zeszłam z niego, a on pospiesznie wstał i uciekł. Podeszłam do zmarłego wilka. Położyłam się obok niego, łeb położyłam na nim. To był jeden z nowych wilków.. Był taki młody.. Kasia chwilę później wstała i podeszła do mnie.
-Lidia... Przykro mi- wyszeptała.
Spojrzałam na nią. Przemieniłam się w człowieka i razem z przyjaciółką podniosłam Oskara, bo tak miał na imię. Razem doniosłyśmy go do domu Bena, który od razu się nim zaopiekował.
-Gdzie jest Filip?- zapytałam.
-Na dworze, czeka na ciebie- powiedział najstarszy z nas- wiem, że widziałaś już Sama.. Co o nim myślisz?
To pytanie mnie zdziwiło.
-No... Gdy go zobaczyłam inaczej zareagowałam niż na inne wilki. W nim dostrzegłam duszę od razu. Jest wyjątkowy, naprawdę... Wiem, że w czymś nam pomoże, ale jeszcze nie wiem w czym dokładnie... Czułam jedynie, że to będzie niebezpieczne, a zakończenie niekoniecznie będzie dobre... Teraz wybacz, muszę iść.
-Spieszysz się gdzieś dzisiaj?- zapytał.
-Chcę jeszcze dzisiaj znaleźć się w świecie magicznym. Jeszcze dzisiaj będę walczyć ze złem- uśmiechnęłam się wychodząc z domu.
Na zewnątrz, tak jak powiedział Ben, Filip już na mnie czekał. Gdy zauważył, że idę wstał pospiesznie.
-I co?
-Mam eliksir... Na pewno tego chcesz? Nie zmieniłeś zdania?
-Nie, nie zmieniłem zdania. Chcę być normalnym człowiekiem- oznajmił.
-Usiądź- rozkazałam.
Wyjęłam z torebki strzykawkę i wbiłam ją w jedną z żył Filipa. Chłopak zawył z bólu. Fakt, to nie było przyjemne..
-Ale to piecze! Aa!- krzyczał.
Kasia nie mogła na to patrzeć. Inni przyglądali się temu z ciekawością, jeszcze inni byli przerażeni. Nagle Filip zasłabł i spadł z pnia drzewa. Wystraszyłam się. Chciałam mu pomóc, ale ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Czułam jak wilk w nim się broni. Jak próbuje zniszczyć truciznę dla siebie płynącą w żyłach chłopaka. Zwierzę było przerażone, krzyczało. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu. Czułam wszystko.. Cały ból.. Czułam jak wilk w Filipie zostaje palony, palony żywcem... To było okropne. Myślałam, że nie wytrzymam... To wszystko tak bolało, ten wilk, którego już prawie nie ma, cierpi... Bardzo... Ben z oddali przyglądał się mi. Wiedział doskonale co się teraz dzieje. Podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu. Nie poczułam tego... Byłam za bardzo zajęta cierpieniem tego co kocham... Chwilę później cały ból znikł... Miałam zamknięte oczy, a z nich wypływały łzy.
-Już dobrze- wyszeptał Patryk przytulając mnie.
Filip się ocknął. Wstał i się uśmiechnął.
-Dziękuję! Jesteś świetna!- zawołał.
-Przepraszam, ale... Muszę wymazać ci pamięć, nie możesz pamiętać o tym wszystkim- mówiłam cicho.
-Ale ja nikomu nic nie powiem! Proszę, oszczędź mi tego...
-Przykro mi, takie są zasady- uniosłam dłoń w jego kierunku. Skierowałam ją na jego głowę i pragnęłam tego by zapomniał o nas, zapomniał o wilkach... Tak też się stało. Chłopak leżał na ziemi.
-Musimy jak najszybciej go stąd zabrać, nie może się tu obudzić- powiedziałam.
-Może położymy go na chodniku? Powiem, że gdy ze mną szedł na spacer to zasłabł...- zaproponowała Kasia.
-Okej- jeden umięśniony chłopak zaniósł go tam gdzie ona poprosiła.
Usiadłam na pniu drzewa. Było mi słabo.
-Wszystko w porządku?- zapytał Ben.
-Nie... Ja wszystko czułam! Wszystko! To.. To było okropne... Nie mogłam nic zrobić- rozpłakałam się.
-To normalne... Jesteś naszą księżniczką i jeśli któremuś z wilków się coś dzieje ty to czujesz. Pod warunkiem, że jesteś gdzieś w pobliżu.
-Muszę iść do staruszki, przedostać się do tamtego świata..
-Jesteś wykończona!- zawołał Dominik- daj sobie jeszcze jeden dzień!
-Właśnie, Dominik dobrze mówi kochanie. Nie dasz rady pokonać zła, gdy będziesz wyczerpana- potwierdził Patryk.
-Ja muszę... Oni mnie potrzebują, poza tym nie jestem wykończona..
-Nie wcale- zakpił sobie Dominik.
-Pójdzie ktoś ze mną do staruszki czy mam iść sama?- zapytałam stanowczym głosem, podnosząc wzrok na innych.
-Nie odpuścisz... Więc ja pójdę z tobą- powiedział Ben.
Zdziwiło mnie to. Zresztą nie tylko mnie, wszystkich to zdziwiło.
-Ale co z nimi? Nie mogą zostać sami.
-Patryk, Dominik. Dopóki nie wrócę jesteście odpowiedzialni za watahę, rozumiemy się?- spojrzał na chłopaków.
-Tak jest- odpowiedzieli jednocześnie.
-W takim razie chodźmy już- powiedziałam.
Podeszłam do Patryka.
-Do zobaczenia- pocałowałam go.
Ruszyłam razem z Benem przed siebie.
*Mam złe przeczucia, Dominik*
*Nie tylko ty* odezwał się jeden z młodych wilków podchodząc do nich.
*Lidia sobie poradzi. Zawsze jej się udaje* uśmiechnął się Dominik.
Chciał pokazać innym, że wierzy we mnie i nie boi się o to czy coś mi się stanie. Niestety, nikt nie wierzył mu. Każdy wilk wyczuwał coś złego. W końcu jesteśmy jak rodzina...
W tym samym czasie Kasia tłumaczy Filipowi co tu robi. Oboje się uśmiechają.
-Wiesz, Kasiu... Chce ci coś powiedzieć- powiedział zatrzymując się.
Złapał ją za rękę i słodko się uśmiechnął.
-Kocham cię!- wykrzyknął najgłośniej jak potrafił.
Dziewczyna zarumieniła się. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Ale czuła to samo, więc pocałowała Filipa. Czuła się jak w niebie..
Kilka minut później dotarłam z Benem do staruszki. Zastaliśmy ją w domu.
-Witajcie, witajcie- powitała nas miło.
-Dzień dobry. Chciałabym skorzystać z pani przejścia...- przeszłam od razu do sedna sprawy.
-Oczywiście, chodź za mną- powiedziała.
Uśmiechnęłam się do Bena i ruszyłam za wodną czarodziejką. Weszłyśmy do jakiegoś małego pomieszczenia, które było dobrze zamknięte.
-Oto te drzwi- pokazała na stare, zakurzone drzwi stojące w kącie pomieszczenia.
-Okej.. W takim razie dziękuje i.. do zobaczenia- powiedziałam podchodząc do nich- niech pani pozdrowi Bena- otworzyłam drzwi.
Przechodząc przez nie zaczęłam znikać...
Leciałam. Albo może spadałam? Wszystko jedno i tak było mi niedobrze. Może inni mieli rację, że powinnam odpocząć zanim gdziekolwiek wyruszę? Ale teraz już nie ma odwrotu. Nagle znalazłam się na ziemi. Nie było tutaj trawy, była czarna ziemia.. Spojrzałam w górę, niebo pochłaniała czarna, wielka i zła chmura. Ruszyłam przed siebie. Co mam zrobić teraz? Gdyby ktoś mi podpowiedział. Nagle poczułam, drugi raz dzisiaj, co wilk wewnątrz mnie chce mi przekazać. Powiedział, że mam znaleźć na niebie główne skupisko piorunów i tak dalej. Ujrzałam je. Było niedaleko przede mną. Musiałam je zniszczyć. Pytanie brzmi: jak? Musiałam spróbować...
__________________________________________________ 
by; Etti. ;3

1 komentarz: