niedziela, 29 grudnia 2013

"W oczach wilka" #4

-Co wiesz?- wystraszyła się.
-Wiem kto może wiedzieć jak mogę dostać się na swoją planetę!
-Kto?- zdziwiła się.
-Taka starsza pani! Ona zawsze wydawała się być inna, niż wszyscy. Ona też musi być czarodziejką!
 -Ale Ben powiedział, że wszyscy są na wojnie oprócz ciebie.
-Ale czarodziejki powyżej 70 lat nie mają obowiązku brać udziału w różnych bitwach i tym podobnych- uśmiechnęłam się- a więc już mamy plan na dzisiaj. Musimy ją znaleźć.
-To ty nie wiesz gdzie ona mieszka?
-Nie. Spotkałam ją pare razy na mieście i poczułam taką dziwną więź. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jestem czarodziejką.
-Ale naprawdę nie znasz chociaż okolicy, w której mieszka?
-Naprawdę nie wiem! Za każdym razem mijałam ją w innej części miasta.
-Jesteś wariatką, wiesz?
-Wiem- zaśmiałam się- ale ja muszę ją znaleźć.
-No oczywiście. Na mnie możesz liczyć zawsze.
-Wiem, wiem.
Dokończyłyśmy kakao i poszłyśmy się ubrać.
-To gdzie zaczniemy szukać?- zapytała Kasia zapinając kurtkę.
-Hmm... Najpierw pójdziemy na targ. Może tam ją znajdziemy- wyszłyśmy z domu.
Zakluczyłam drzwi i klucz schowałam do kieszeni. Poszłyśmy na przystanek.
-A może poprosimy o pomoc również inne wilki?- zaproponowała przyjaciółka.
-Dobry pomysł... Ale o tej godzinie to tylko Dominik będzie wolny. Reszta poluje i w ogóle.
-Rozumiem. Ale to zawsze jedna osoba więcej.
-Zadzwonię do niego. Powinien być teraz człowiekiem- wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam.
Chwilę później się rozłączyłam.
-Pomoże nam. Będzie czekał za nami przy północnym wejściu na targ- uśmiechnęłam się.
-No to fajnie. Zobaczysz, że wszystko w końcu się uda.
-Musi się udać. Inaczej przestanę istnieć- powiedziałam.
-Co?!
-Nieważne. Gadam bzdury.
Podjechał autobus. Wsiadłyśmy do środka. Kilka minut później dojechałyśmy niedaleko umówionego miejsca. Dominik już na nas czekał.
-Cześć- powiedział podchodząc do nas.
-Hej- uściskałam go- przepraszam, że tak nagle zadzwoniłam, ale to ważne.
-Spokojnie. I tak nie miałem co robić- uśmiechnął się- a więc po co mnie wezwałaś?
Wyjaśniłam Dominikowi moje podejrzenia. Gdy skończyłam tłumaczyć, mieliśmy rozejść się i szukać nieznajomej kobiety. Jednak w pewnym momencie zauważyłam ją niedaleko targu.
-Tam jest!- zawołałam i zaczęłam biec.
Dominik i Kasia ruszyli biegiem za mną. Udało mi się dogonić starszą panią zanim zniknęła za zakrętem.
-Przepraszam panią!
Kobieta zatrzymała się. Odwróciła się i na mój widok pojawił się na jej twarzy uśmiech. W między czasie moi przyjaciele dogonili mnie.
-Muszę z panią porozmawiać.
-Nie musisz, kochanie. Wiem o co chodzi- mówiła uśmiechnięta- chodźcie za mną.
Ruszyła przed siebie. Zdziwiłam się. Wiedziała o co mi chodzi? Ktoś ją uprzedził, że będę jej szukać? O co tutaj chodzi? A może to było jej zadanie? Spotkanie mnie? Szłam za nieznajomą z Dominikiem i Kasia.
-Ona jest jakaś dziwna- wyszeptała moja przyjaciółka.
-Ona to słyszy- zaśmiałam się.
Kasia zaczerwieniła się.
-Dominik, a Patryk już wrócił?- zapytałam.
-Nie... Ale powinien już być albo będzie jutro.
-Okej..
Zbliżaliśmy się do okolicy, w której nikt nie mieszka. Bynajmniej tak twierdziłam. Pomyliłam się. Mieszkała tam ta starsza pani oraz kilkoro innych ludzi. Otworzyła drzwi od małego drewnianego domu.
-Proszę, wejdźcie. Czujcie się jak u siebie- powiedziała po czym zniknęła w kuchni.
Usiedliśmy w salonie na sofie. Po chwili do pokoju weszła pani z herbatą. Usiadła naprzeciwko nas w fotelu.
-A więc, Lidio...
-Skąd zna pani moje imię?- zapytałam wystraszona.
-Jestem taka jak ty- uśmiechnęła się.
-Pani... Jest czarodziejką?
-Oh, nie przedstawiłam się. Mów mi Lila.
-Dobrze.. Więc jesteś czarodziejką?
-Tak. Jestem wodną czarodziejką. Niedawno skończyłam 70 lat i moje miejsce zajęła moja wnuczka, Sara- nagle spoważniała- od kilku miesięcy nie mam od niej wieści o przebiegu wojny. Spodziewam się najgorszego. Brakuje tam tylko ciebie, Lidio. Powinnaś już dawno zająć miejsce swojej poprzedniczki.
-Ale ja dopiero niedawno dowiedziałam się, że jestem czarodziejką...
-Tak, wiem. Ben nie chciał doprowadzić do tego, żebyś odkryła swoją moc przed poznaniem, że jesteś wilkiem. Dlatego tak długo to trwało.
-Dlaczego nie chciał?- zdziwiłam się.
-Jeśli najpierw dowiedziałabyś się, że jesteś czarodziejką musiałabyś opuścić tą planetę i udać się na wojnę. Bez przygotowania. Ale Ben dopilnował, żebyś najpierw odkryła w sobie wilka. W ten sposób nauczyłaś się sporo rzeczy jak na tak krótki czas. I jeszcze jedno... Gdybyś najpierw nie odkryła, że jesteś wilkiem nigdy nie mogłabyś wrócić na Ziemię.
-Dlaczego? Proszę, powiedz.
-Tego sama nie wiem. Takie są reguły- uśmiechnęła się.
-Proszę pani..
-Lila.
-A tak... Lilo, jak Lidia ma dostać się na tamtą planetę?- zapytał Dominik.
-Mam u siebie przejście w bezpieczne miejsce na planecie. Każda starsza czarodziejka takie otrzymuje. Mogę ci użyczyć tego przejścia, Lidio. Następnym razem już sama będziesz w stanie stworzyć przejście. Szczególnie, że jesteś Księżniczką Wilków- Lila chwyciła się za głowę.
-Wszystko w porządku?- zdenerwowałam się.
-Tak. Tylko jestem już trochę zmęczona.
-To my już pójdziemy- wstaliśmy- bardzo mi pomogłaś, dziękuje. A z przejścia będę mogła skorzystać w najbliższych dniach?
-Oczywiście- odprowadziła nas do drzwi- trzymajcie się dzieci.
Wyszliśmy z domu. Po drodze Dominik pożegnał się i pobiegł do lasu. Kilka minut później dotarłam z Kasią na przystanek autobusowy.
-Martwi cię coś?-zapytała Kasia.
-Trochę... Zastanawiam się co z Patrykiem. Czy już wrócił?
-Lidka, jeżeli wróci to się dowiesz o tym. Chodź, bo autobus podjechał.
Wsiadłyśmy do środka. W tym samym czasie w innej części kraju Patryk jest w umówionym miejscu. Nikogo jeszcze nie było. Nagle zza drzew wyszła biała wilczyca. Patryk pochyla swój łeb.
*Ben cię przysłał?*
*Tak, proszę pani*
*To jest Sam. Zabierz go do Bena* powiedziała i nagle zza krzaków wyłonił się wilk. Nie był on zwyczajny. Był wyjątkowy. Miał inną sierść niż pozostałe wilki. Nie był cały biały, brązowy ani czarny. Nie był nawet taki jak pozostałe pospolite wilki. Miał lśniącą, kremową sierść z białymi i czarnymi fragmentami. Był to młody wilk.
*Idźcie już* rozkazała biała wilczyca po czym zniknęła za drzewami. Patryk z Samem ruszyli do domu, do bezpiecznego miasta Rosewill. 
___________________________________________________ 
by; Etti. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz