Kilka dni później nadeszło polowanie... Z samego rana
wybiegłam z domu i udałam się
do lasu. Ujrzałam wilki.
*Jesteś gotowa?*
*Tak, jestem..chyba..* powiedziałam w myślach.
*Uda ci się, zobaczysz!* odezwał się Patryk.
*Nadchodzą!* zawołał Dominik.
Przemieniłam się w wilka i czekałam na środku
pustej przestrzeni. Reszta pochowała
się.
*Lidia! Przemieniaj się w czarodziejkę! Już!* krzyknął Ben.
W tej chwili zmieniłam się. Stado zwabiło tutaj wszystkich myśliwych. Skupiłam się i stworzyłam kulę. Wskazywałam palcem na myśliwego i przenosiłam go do wewnątrz kuli.
*To wszyscy. Możesz zaczynać* odezwał się
Dominik.
Zamknęłam oczy i dzięki mojej mocy zaczęłam wpajać
im, że wilki nie są groźne,
żeby się nie bali. Nagle usłyszałam za sobą strzał.
Myśliwi przyjęli do wiadomości, że są bezpieczni.
*Nie, Lidia!* zawołał Patryk i ruszył w moją
stronę.
Obronił mnie przed postrzeleniem. Przyjął to na siebie.
-Patryk!!- zawołałam, a łzy zaczęły
mi lecieć.
Uniosłam dłoń na ostatniego myśliwego i zrobiłam to co z resztą. Gdy skończyłam przemieniłam Patryka w człowieka i uzdrowiłam go. Otworzył oczy.
-Co się stało?- zapytał.
-Och!-
przytuliłam go- uratowałeś mnie..
Odwzajemnił to.
-Chciałabym, żebyś mógł być człowiekiem.. Możesz być przy mnie.. Mogę przedstawić cię moim rodzicom!
-Kochanie.. Wszyscy myślą, że nie żyję.
-A gdybym wymazała wszystkim to z pamięci
i wmówiła, że po prostu uciekłeś z domu?- zapytałam.
-Nie wiem, czy tak można.. Ben?
*Jeśli jej się uda to czemu nie? Patryk,
jesteś najmłodszym z nas, który nie żyje jako człowiek. Gdybyś trzymał się blisko niej, byłoby okej.* powiedział Ben.
-Więc?
-Możesz spróbować- powiedział całując mnie w policzek.
-Okej! Spróbuję, ale za kilka dni.. Teraz
muszę wracać już
do domu. Kocham cię- pocałowałam
go.
*Trzymajcie się kochani!* powiedziałam w myślach i pobiegłam na przystanek.
Ledwo zdążyłam na autobus. Wsiadłam do niego i gdy dotarłam do domu zawołałam wchodząc:
-Udało się! Mamo, tato udało mi się!
Rodzice podbiegli do mnie i widząc, że
nic mi nie jest odetchnęli z ulgą. Mama przytuliła mnie.
-Och, córeczko.. Martwiliśmy się..
-Ale udało mi się! Uratowałam wilki!- uśmiechnęłam się i przytuliłam rodziców.
Zjadłam kolację i położyłam się spać. Zanim zasnęłam zsunęłam roletę.
Wtedy moje oczy zmieniły się na złote i błysnęły.
Gdy zamknęłam oczy przybrały one naturalny kolor- niebieski.. Zasnęłam. Następnego
dnia rano włączyłam komputer i zalogowałam
się na facebooku. Rozmawiałam także
z moją koleżanką z
internetu- Zuzią przez Skypa. Dostałam wiadomość na facebooku. Przeczytałam
ją i zaczęłam płakać.
-To niemożliwe! Ona nie może nie żyć!- zawołałam.
-Co się stało?- zapytała Zuzia.
-Moja przyjaciółka, ona nie żyje!- wkurzyłam się i
moje oczy zrobiły się złote- to oni ją zabili.. Już mnie popamiętają...
-Wszystko okej?- zapytała.
-Lidia, my jedziemy do dziadka. Wrócimy późno,
zakluczysz drzwi?- powiedziała mama wchodząc do pokoju.
-Jasne- zwróciłam się do Zuzi- poczekaj.
Poszłam za mamą. Gdy wszyscy wyszli
zakluczyłam drzwi. Teraz mogłam się
zemścić na mordercach mojej przyjaciółki.
-Zuza, nie mów nikomu o tym co teraz zobaczysz, proszę. A i nie wystrasz się-
uniosłam ręce do góry. Po chwili przez okno
wskoczyły dwa wilki.
-Patryk!- zawołałam przytulając jednego z nich.
*Posłuchajcie. Dominik ty pójdziesz
ze mną, a ty Patryk zostaniesz
tutaj w razie czego, okej?*
*Okej, ale przemienisz mnie czy jak?*
zapytał.
Skierowałam rękę na Patryka. Powoli zacisnęłam
ją w pięść i znów
wyprostowałam. Przemienił się w
człowieka. Podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Zuzia to jest Patryk- powiedziałam, a on pomachał do kamerki.
-Ten Patryk?- zapytała.
-Tak,
ten, ten. Jestem tym Patrykiem, który
stracił ją przez własną głupotę i odzyskał jakimś dziwnym, ale szczęśliwym trafem- odpowiedział.
*Dominik, chodź ze mną* powiedziałam.
Przemieniłam się w czarodziejkę.
-Wow!- krzyknęła Zuza.
-Co wy wszyscy reagujecie tak reagujecie na
mój wygląd? Eh..
Skupiłam się i stworzyłam przejście
do miejsca gdzie znajdują się 2 z 3 morderców Kasi.
-Lidia, czekaj! A co ze mną? To jest na drugim końcu Polski, ja się w wilka przemienię przecież-
zawołał Patryk.
-No tak! Poczekaj- wzięłam poduszkę, przytuliłam ją i podałam ukochanemu- teraz się nie przemienisz przez jakieś 10 minut. Mam nadzieję, że zdążymy. W razie czego daj znać-
zniknęłam razem z Dominikiem.
Nagle pojawiliśmy się w pokoju, w którym siedziało dwóch chłopaków.
-Cześć Michale. Cześć Pawle- powiedziałam wskazując ręką na nich.
Wyobraziłam sobie rzucające się wilki na kogoś. Oboje upadli.
-Kim ty jesteś?!- zawołał jeden z nich.
-Ja tu jestem od zadawania pytań. Zabiliście
Kasię, prawda?
-Oczywiście- mówił patrząc na mnie złośliwie.
Zauważyłam, że drugi nagrywa mnie. Skierowałam rękę na jego telefon i go rozwaliłam.
-Więc, mówicie, że wy ją
zabiliście.. Czemu co? Co wam to dało?
-Jeny, nikomu nie będzie jej brak!- krzyknął
Michał- zraniła mnie i Damiana też!
-Ty ją zraniłeś. Hm.. Miałeś dziewczynę, która zachorowała na raka.. Gdy się o tym dowiedziałeś to zostawiłeś Kasię i zacząłeś knuć
przeciwko niej bez powodu!- powiedziałam.
-Co ty możesz o tym wiedzieć- rzucił Paweł.
Wskazałam rękoma na nich. Uniosłam ich do góry. Przymierzałam się do tego, żeby ich spalić, lecz Dominik rzucił się
na mnie. Chłopcy spadli.
*Nie zabijaj ich!! Należysz do dobrych czarodziejek, a nie do złych!* zrzuciłam go z siebie.
*Okej, ale i tak mnie popamiętają*
wstałam.
Skierowałam ponownie dłonie na nich i uniosłam ich do góry. Gdy zaciskałam ręce, Michała i Pawła ściskał lód. Nagle wyprostowałam dłonie
i lód stopił się,
a oni spadli na podłogę.
-Gdy jeszcze raz komuś coś
zrobicie to skończycie jak ten manekin-
wskazałam na manekina, który zaczął
płonąć, a na końcu zlikwidowałam popiół-
nic po was nie zostanie.
*Mamy 4 minuty! I Patryk się zmieni* powiedział Dominik.
-Ciao- zniknęliśmy im z oczu.
Przenieśliśmy się do pokoju, w którym był Damian.
-Cześć Damianie.. Nie ładnie postąpiłeś zabijając dziewczynę, której
ponoć oddałeś serce- zrobiłam z nim to samo co z poprzednimi chłopakami.
Na końcu pokazałam mu co się z nim stanie, jeśli komuś jeszcze wyrządzi krzywdę. Po tym zniknęłam i pojawiłam się u
siebie w domu.
-Udało się! Akurat w ostatnich sekundach
zdążyliście wrócić- zawołał Patryk podbiegając do mnie.
Zmieniłam się w normalną dziewczynę, a Patryk przytulił mnie.
*Musimy iść* powiedział Dominik.
-Nie! Jeszcze jedno... Muszę przywrócić Kasię
do życia. Mam jedną taką
szansę... Dar uzdrowienia...
Czarna magia..- przemieniłam Dominika w człowieka.
-Zastanów się czy chcesz Patryka, czy ją przemienić.
-Jej już nie ma.. W żadnym wcieleniu.. A ja ją potrzebuję! Była mi bliska, bardzo. A
Patryk- spojrzałam na niego- jesteś przy mnie..jako wilk albo człowiek. Ale jesteś, ona nie... Przepraszam, ale.. Ja chcę ją do życia przywrócić.. Poza tym ona nie żyje tylko kilka godzin, ty
kilka miesięcy..- zerknęłam do książki magii.
Patryk pokiwał głową uśmiechając się.
-Serio tego chcesz?- zapytał Dominik.
-Tak. Można powiedzieć, że po prostu zasnęła tak, że wyglądało to jakby umarła.
-No dobra. To do dzieła- uśmiechnął się.
-Patryk, możesz już wracać- podeszłam
do niego i go pocałowałam- pa.
On zniknął w oddali.
-Będziesz musiał odwrócić uwagę jej rodziców, bo pewnie siedzą przy jej grobie- powiedziałam
przeglądając księgę magii.
-Ale jak?
-Wymyślisz coś- uśmiechnęłam się podchodząc
do niego- gotowy?
-Nie- odpowiedział.
-To ruszamy- przenieśliśmy się na cmentarz.
W oddali ujrzeliśmy grób Kasi i jej rodziców.
*No.. Pokaż co potrafisz* powiedziałam.
Dominik podszedł do nich.
-Em.. Dzień dobry.
-Zależy dla kogo... Kim jesteś?-
zapytała mama Kasi.
-Ja.. Ja byłem przyjacielem państwa córki.. Poznaliśmy się.. Przez internet- mówił- bardzo przykro mi, że ona już..
Że jej już nie ma..
*Nie pozwól im się odwrócić* podeszłam do miejsca gdzie została pochowana moja przyjaciółka.
Odkopałam kawałek, by było
widać trumnę.
*To do dzieła* przemieniłam się w czarodziejkę.
Zamknęłam oczy i wystawiłam dłonie. Pomyślałam o darze uzdrawiania. Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam buteleczkę z czarną substancją.
*Ugh.. Ochyda* odezwał się
Dominik.
*Nie pozwól im się odwrócić!!* krzyknęłam.
Zaczął na nawo coś opowiadać. Otworzyłam
buteleczkę. Dzięki magii uniosłam to w górę po czym dłonie skierowałam na trumnę. Zamknęłam oczy i skupiłam się
na tym, aby dar trafił do Kasi.
*Chyba się udało..* powiedziałam otwierając oczy.
Nagle usłyszeliśmy pukanie z wewnątrz trumny. Przemieniłam się w normalną dziewczynę. Rodzice przyjaciółki podbiegli i zaczęli odkopywać trumnę. Pomogłam im. Na końcu Dominik otworzył ją siłą.
-Jeny! Myślałam, że się uduszę!- zawołała Kasia siadając.
-Skarbie! Ty żyjesz!- przytuliła ją mama.
-Lidia! Hej!- Kasia uśmiechnęła
się i mnie przytuliła.
-Cześć- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Mamo, tato..nawet nie wyobrażacie sobie co oni ze mną zrobili!
-Opowiesz później.. Tu nie jesteś bezpieczna, kochanie-
powiedziała jej mama.
-Mogłaby przyjechać do mnie- odezwałam się
nieśmiało.
-Twoi rodzice by pozwolili?
-Tak, pewnie! Tylko ja muszę już
wracać.. Kasia mogłaby autokarem jutro przyjechać. Odebrałabym
ją z dworca i w ogóle. Bilet do Rosewill. Do widzenia- powiedziałam.
Wyszłam z cmentarza. Dominik podszedł do mnie.
*Wracamy?*
*Wracamy* rzekłam i przeniosłam nas do mojego domu.
-Dzięki za wszystko dzisiaj. Widzimy się jutro. Przyjdę z Kasią.
-Ale ona nie wie kim jesteś!- zawołał Dominik.
-Nie byłabym tego taka pewna.. Ona domyśliła się, że ja jestem jakąś czarodziejką.. Jest inteligentna- odpowiedziałam.
-Zrobisz jak zechcesz.. Ja muszę lecieć.
Trzymaj się- chłopak zniknął za drzewami.
Następnego dnia obudził mnie sms od Kasi. Za trzy
godziny będzie na dworcu. Ubrałam się.
Otworzyłam Księgę Magii. Chciałam znaleźć
sposób, aby wymazać ludziom z pamięci, że Patryk nie żyje i wmówić, że po prostu uciekł. A co najważniejsze jak go przemienić w
normalnego człowieka.
-Tutaj nic nie ma!- zawołałam z rezygnacją.
W księdze nie było nic związanego z tym czego szukałam. Usiadłam na lóżku.
-Skoro jestem czarodziejką.. To na pewno nie jedyną.. Wiec musi istnieć jakiś świat dla nas.. Muszą istnieć
inne magiczne istoty..
Powoli dochodziła godzina przyjazdu Kasi. Wyszłam z pokoju, pożegnałam się z mamą i poszłam
na przystanek. Chwilę później podjechał autobus. Po wejściu do środka
nadal męczyło mnie pytanie: Czy istnieją inne
czarodziejki? Jakiś czas później dotarłam na dworzec. Autokary zaczęły się zjeżdżać, jednak w żadnym z nich nie było Kasi. Stanęłam przy jednym z podjazdów.
Jako ostatni przyjechał autokar, w którym znajdowała się moja przyjaciółka.
-Hej!- zawołała podchodząc do mnie.
-No hej- przytuliłam ją.
-Poczekaj, odbiorę od kierowcy bagaż i będziemy mogły ruszać dalej- odeszła kawałek ode mnie.
Po chwili wróciła z bagażem.
-To najpierw pójdziemy do lasu- oznajmiłam.
-Po co?- ruszyłyśmy- ty naprawdę nie jesteś zwykłą dziewczyną.
-Tak, wiedziałam, że się domyślisz- uśmiechnęłam
się.
-A kim jesteś tak dokładnie?
-Czarodziejką. Księżniczką Wilków-
powiedziałam z fascynacją.
-Mam się ciebie bać?- spojrzała uśmiechnięta.
-Nie, a i chciałam ci powiedzieć, że Damian, Michał i Paweł już
nic ci nie zrobią.
-No to super! Wolę jednak nie wiedzieć co z nimi zrobiłaś.
Zaśmiałyśmy się. W połowie
drogi do domu Bena usłyszałyśmy szelest. Dochodził on z krzaków. Kasia zatrzymała się.
-Co to za dźwięk?
-Prawdopodobnie któryś z wilków pilnuje terytorium. Zbliżamy się do celu. Chodź.
Ruszyłyśmy dalej. Chwilę później z krzaków wyskoczył wilk. Uśmiechnęłam się,
podczas gdy moja przyjaciółka była przestraszona. To był Dominik.
*Ona już wie?* zapytał.
*Tak. Nikomu nie powie, możecie jej zaufać.*
*No to chodźmy.*
Przemieniłam go w człowieka.
-Cześć. Ty jesteś Kasia?- podszedł do niej wesoły.
-Tak, a ty to...?
-Dominik.
-Dobra, chodźmy już. Mam ważne pytanie do Bena- powiedziałam.
Kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Było tam tylko kilka wilków. Przemieniłam ich.
-Gdzie jest reszta?
-Poszli na polowanie- odpowiedziała jedna z dziewczyn.
Nagle ujrzeliśmy Bena w oddali. Nie był
sam.
____________________________________________________
____________________________________________________
By; Etti. ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz