niedziela, 30 grudnia 2012

"Nigdy do siebie nie wrócimy" 2

-Gośka, to nie było tak... Przecież wiesz, że cię kocham i tylko ciebie!- mówił patrząc na nią. 
W niej zbierała się złość, ale zarazem płakała jak małe dziecko. A on mówił dalej:
-Kotku...? Kocham cię. 

Ścisnęła jedną dłoń w pięść, a drugą dała mu w twarz z tzw. liścia. Spojrzała na niego i powiedziała głosem wściekłym. Nie było widać u niej już łez... Ani jednej. 
-A to za ten cały rok oszustw i kłamstw!! Z nami koniec! I nie mów, że ci zależy, skoro nie zależy! Jesteś gnojem! Tyle ci powiem! I zostaw mnie w spokoju- wykrzyczała mu w twarz. 
Odeszła od niego do Marty, która stała na uboczu. Spojrzała jej w oczy. Marta była przerażona i widać było, że żałuje tego, ale Gosia była za bardzo wściekła...
-A ty co?! Nie wiesz, że nie odbija się chłopaków swojej przyjaciółce?! Wiesz co?! Myślałam, że można ci zaufać i to zrobiłam. Zaufałam ci, ale no cóż... Już nigdy ci nie zaufam i nigdy nie wybaczę...- powiedziała i zamyśliła się. 
Pomyślała wtedy o samobójstwie. Zaczęła płakać. Odwróciła się od niej i podeszła do Oli.
-Ola. Masz papierosy?- zapytała, nie wiedząc co robi. 

Ola podała Gosi papierosa, a ona wzięła go od niej (były już poza terenem szkoły, ale nadal czekały na nauczyciela). Podpaliła go i wzięła do ust. 
-Gośka!- usłyszała głos za sobą. 
Zrobiło jej się słabo, upadła, ale nie całkiem na ziemię. Chwyciły ją czyjeś silne ramiona. 
-Gosia, wszystko okej?- zapytał słodki męski głos. Ale to nie był głos Marcina.
Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Było jej zbyt słabo. 

-Coś ty ze sobą zrobiła...- podniósł ją i zaniósł na rękach do domu. Gosia nie wiedziała co się dzieje. Obudziła się dopiero następnego dnia wcześnie rano w swoim łóżku.. 
-Co się stało?- zapytała mamę. 
-Paliłaś i osłabłaś.. Zemdlałaś..  Co ty sobie myślałaś?!- krzyknęła mama. 
Gosia usiadła na łóżku i wyszeptała: 
-Przepraszam mamo, ja... Ja byłam zdruzgotana... Nie wiedziałam co robić- rozpłakała się. 
-Skarbie, przepraszam. Nie chciałam na ciebie nakrzyczeć. W takim razie, co się stało?
-Marcin i Marta...- rozpłakała się jeszcze bardziej- oni mnie zdradzili!! 

W dziewczynie na nowo zebrała się złość. Ścisnęła dłonie w pięści i uderzyła nimi w poduszkę. 
-Aa!! 
-Gosia, uspokój się- przytuliła ją mama. 


Ciąg dalszy nastąpi. :) 

_______________________________________________________________

A oto kolejna część. xd  Życzę Wam wszystkim udanego Sylwestra. :D
Zabawy do rana, szampana. :D  

By: Etti. ;3

1 komentarz:

  1. um umcm umc trza informowac o blogu ;* Zacznęm obserwować (d) Miśku ty moj! :D

    OdpowiedzUsuń