Następnego dnia obudziłam
się kilka minut przed dzwonkiem budzika. Uśmiechnięta wstałam, przeciągnęłam
się i podeszłam do okna. Otworzyłam je i podwinęłam roletę. Zapowiadał się
piękny dzień: słońce wschodziło, nie było żadnej chmury na niebie, powiewał letni
wiatr. Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam bluzki, spodenki i dwie sukienki.
Położyłam je na łóżku, spod którego wyciągnęłam walizkę. Spakowałam ubrania.
Zostawiłam sobie różowe spodenki i turkusową bluzkę na ramkach. Ubrałam się.
Pomalowałam sobie rzęsy i usta, po czym kosmetyki spakowałam. Podeszłam do
lustra i uczesałam włosy w kitkę. Z szafy wyciągnęłam małą torebkę. Włożyłam
tam telefon, chusteczki i legitymację. Zamknęłam walizkę i postawiłam ją na
podłodze. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam. Gdy
drzwi się otworzyły ujrzałam Marcina. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego.
-Co ty tutaj robisz?-
zapytałam przytulając go.
-Przyszedłem się pożegnać- odpowiedział.
Stanęliśmy prosto i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Kocham cię, pamiętaj..
Będę czekał na ciebie- powiedział.
-Też cię kocham, Marcin..
Pocałował mnie. Nagle do
pokoju wszedł Filip:
-Alicja, gotowa jesteś?-
spojrzał na nas- ups..powinienem był zapukać..
-Okej, nic się nie stało-
odpowiedziałam- tak jestem gotowa.
-To chodźcie.
Wafel wziął moją walizkę i
zniósł ją na dół. Przy drzwiach czekała już babcia z tatą. Uśmiechnęłam się.
Wreszcie odpocznę.. Tata wziął od Marcina walizkę i zaniósł ją do samochodu.
Założyłam vansy i wyszliśmy na dwór. Pożegnałam się z mamą i bratem. Mój ukochany
odprowadził mnie do samochodu. Nagle usłyszeliśmy:
-No chyba nie chcesz
wyjechać bez pożegnania dzisiaj z nami, co?!- zawołał Adam. Uśmiechnęłam się.
Chłopcy przyszli mnie pożegnać. Podbiegłam do nich. Wszyscy otoczyli mnie w
kole.
-Będziemy tęsknić-
powiedział Kuba.
-Odpocznij sobie, bo po wakacjach startujemy w
Must Be The Music- odezwał się Kangur.
-Co?!- zawołaliśmy wszyscy.
-No.. Zapisałem nas na
casting... To źle?- zapytał. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, jednak w głębi
duszy cieszyliśmy się.
-To Alicja... Bezpiecznej podróży, fajnych
wakacji- powiedział Ciastek.
-Dzięki, wzajemnie-
uśmiechnęłam się- mam nadzieję, że przyszłe wakacje spędzimy razem, wszyscy.
-Łoo! Co to by były za
wakacje!- zawołał Adam. Zaśmialiśmy się.
-Dobra, chłopcy..ja muszę
już jechać. Trzymajcie się- przytuliłam każdego. Marcin mnie pocałował. Wszyscy
machali mi, gdy wsiadałam do samochodu. Zrobiłam to samo. Tata odpalił auto i
po chwili zniknęliśmy za zakrętem.
-Eh..- wymksnęło mi się.
-Zobaczysz Aluś, będzie
fajnie- odezwała się babcia.
-Ja to wiem- uśmiechnęłam
się.
-A i w te wakacje nie będziesz sama.
-To znaczy?- zapytałam zdziwiona.
-Przyjedzie wnuk mojej
przyjaciółki. Jest starszy od ciebie. Poprosiła mnie o to, żebyś jakoś go
ogarnęła? Żebyś sprowadziła go na dobrą drogę.
-Ja?!- zdziwiłam się.
-Tak ty, Alicjo- babcia
uśmiechnęła się. Wyjrzałam przez okno. Ciekawe kto to? Pewnie jakiś
zarozumiały, nadęty chłopak.. Eh.. Po około trzech godzinach jazdy dotarliśmy
na miejsce. Wesoła wyszłam z samochodu. Od razu pobiegłam na polanę. Zauważyłam
tam moje drzewo, które ledwo odstawało od podłoża. Tak bardzo cieszyłam się z
tego powodu! Wróciłam do babci i taty. Wzięłam swoją walizkę. Pożegnałam się z
tatą, który po chwili odjechał. Wolność... W tym momencie czułam tylko to.
-Chodź Aluś do środka-
powiedziała babcia. Chwyciłam walizkę i weszłam do domu. Był to przytulny
domek. Weszłam po schodach na górę do swojego pokoju. Położyłam walizkę i nie
otwierając jej zeszłam na dół.
-Babciu! A ten chłopak jak
ma na imię i kiedy przyjedzie?- zapytałam. Chciałam wiedzieć ile mam czasu na
odpoczynek..
-Ma na imię Alan.
Przyjedzie jutro około południa- zawołała babcia z kuchni.
-Okej! To ja idę na dwór!-
wyszłam z domu. Poszłam do stajni. Podeszłam do jednego z koni.
-Oh, Edd! Jak ja cię dawno
nie widziałam!- powiedziałam przytulając go. Wyprowadziłam go na dwór.
Założyłam mu siodło i wsiadłam na niego. Ruszyliśmy. Pojechałam na nim na wieś.
Wszyscy witali mnie z uśmiechem. Każdy mnie znał.
-Alicja! Przyjdziesz dziś
na ognisko?!- zawołał jeden chłopak.
-Pewnie! O której?
-O 19 zaczynamy u mnie!
-Będę na pewno!-
uśmiechnęłam się. Wróciłam do babci. Do godziny 18 byłam na dworze i bawiłam
się z psem- Igorem. O 18 weszłam do domu.
-Babciu, ja idę na ognisko
do Mariusza- powiedziałam.
-Może weź konia? Bo późnym
wieczorem na piechotę będziesz wracać?
-W sumie, racja. Pojadę,
to pa!- ucałowałam babcię w policzek i wyszłam. Poszłam po Edd'a. Wsiadłam na
niego i pojechałam na ognisko. Byłam kilka minut przed czasem. Zostawiłam konia
w zagrodzie i podeszłam do gospodarza.
-Jesteś już!- zawołał.
-No oczywiście-
uśmiechnęłam się.
-Zaśpiewałabyś coś przy ognisku później?
Proszę.
-Pewnie!
-To super- uśmiechnął się.
Ognisko trwało do około 23. Gdy się skończyło radosna wróciłam do domu.
Odstawiłam Edd'a do stajni i po cichutku weszłam do domu. Zakluczyłam drzwi i
na palcach udałam się do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam się umyć. 15
minut później położyłam się na łóżku. Po chwili zasnęłam.
_________________________________________________
Przepraszam, że tydzień temu nie dodałam tej części, ale muszę się przyznać, że nie miałam pomysłu na nią.
_________________________________________________
Przepraszam, że tydzień temu nie dodałam tej części, ale muszę się przyznać, że nie miałam pomysłu na nią.
By; Etti. ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz