"Miłość i kłamstwa"
-Księżniczko?
-Tak, Ronaldzie?
-Król prosi, abyś do niego przyszła- powiedział- mówił, że to pilne.
-Dobrze. Już idę- odpowiedziała księżniczka.
Oboje udali się do ogromnej komnaty, w której na tronie siedział król Anglii.
-Co chciałeś tato?- zapytała podchodząc do niego.
-Mery, musisz znaleźć sobie jakiegoś chłopaka. Masz już 15 lat i najwyższy czas na to. Chciałabyś gdzieś jechać, by poszukać tego jedynego?
-Pewnie... Chciałabym jechać do...- dziewczyna zastanowiła się chwilę- do Polski! Mama mi pomoże,przecież tam mieszka, no i przy okazji ją odwiedzę.
-Jesteś tego pewna?- zapytał ojciec, jakoś niezadowolony z odpowiedzi córki.
- Tak. Kiedy będę mogła jechać?
-A kiedy chcesz?
-Jutro z rana!- rzekła podekscytowana Mery.
-No, dobrze. Trzeba będzie zmienić ci tożsamość- powiedział król patrząc czule na córkę.
-Ale z tym problemu nie będzie, prawda?
-Oczywiście, że nie kwiatuszku. Idź się pakuj- rzekł do córki.
Gdy na wyszła król zwrócił się do Ronalda:
-Pojedziesz z nią. Masz ją chronić, ale tak, by nie wiedziała, że to ty- wyszeptał- a teraz idź po nowy dowód dla Mery.
-Tak jest.
Ronald wyszedł, a król zasiadł ponownie na tronie. Tymczasem w komnacie Mery:
-Rozalio!
-Tak, panienko?
-Pomożesz mi?- zapytała 15-latka.
-Oczywiście. A dokąd to panienka się wybiera?
-Jadę do mamy, do Polski- powiedziała zamykając pierwszą walizkę.
-Oo.. Polska.. Eh.. Cudowny kraj- westchnęła służka.
Mery zdziwiona usiadła na łóżku i zwróciła się do niej:
-A ty byłaś w Polsce?
-O, panienko! Ja się tam wychowałam!
-Usiądź obok i opowiedz mi, proszę!- błagała dziewczyna.
Rozalia usiadła obok księżniczki i zaczęła mówić:
-Wie panienka.. Tam są piękni chłopcy. O, przystojni, że hej!- westchnęła- No i dziewczyny też, ale panienka nie wyróżniałaby się, bo jest równie piękna jak Polki.
-Ja jestem w połowie Polką!- przerwała jej.
-Tak, wiem panienko. Matka panienki to kochana osoba. Nie ma takiej drugiej na świecie! Ale wracając do Polski..- spojrzała na Mery- wyróżniałabyś się tylko tymi złotymi oczyma. Nie ma takich drugich na świecie całym.
-A to źle?- zmartwiła się księżniczka.
-Nie! No co panienka! Spakujmy się do końca- powiedziała i wstała. 15-latka pokiwała głową i pomogła Rozalii.
Następnego dnia...
-Panienko! Panienko Mery! Pora wstawać- służka odsłoniła zasłony- niedługo panienka przecież wyjeżdża.
Mery przetarła swoje zaspane oczy, siedząc na łóżku.
-Ile mam czasu?- zapytała sennym jeszcze głosem.
-Samolot jest za trzy godziny, czyli musi panienka wyjeżdżać stąd za dwie godziny. Co znaczy, że za maksymalnie 15 minut musi panienka wstać i ubrać się w te rzeczy.
Dziewczyna spojrzała na ubranie. Wstała i podeszła.
-To ja już się ubiorę- powiedziała.
-Mam zawiadomić kucharza, by zaczął przygotowywać dla panienki naleśniki?
Mery pokiwała głową na 'tak'. Rozalia wyszła z komnaty.
-*Ciekawe jak mama? Hmm... Jak będę wyglądać w tych rzeczach? Nie mogę doczekać się normalnego życia!* myślała.
Po śniadaniu dziewczyna ubrana w ciemne rurki, żółtą bluzkę z krótkim rękawem, czarne półbuty i włosy spięte w kucyk, żegnała się z ojcem.
-Niedługo wrócę, tato.
-Wiem- uśmiechnął się- uściskaj jeszcze raz starego ojca.
Mery uśmiechnęła się i przytuliła tatę.
-Jeśli panienka chce zdążyć musi już wyjeżdżać- oznajmił Ronald.
-To pa tato- księżniczka ucałowała ojca w policzek i wsiadła do limuzyny. Gdy byli na lotnisku dziewczyna pożegnała Anglię i odleciała do Polski. Nie wiedziała jednak, że pobyt tam zmieni ją całkiem. Nie wiedziała jak bardzo będzie cierpieć...
Gdy wysiadała z samolotu podziwiała widoki.
-Pierwszy raz w Polsce?- zapytał jakiś chłopak.
-Tak, tak- uśmiechnęła się- a ty?
-Nie, ja tu mieszkam- zerknął na 15-latkę- Jak masz na imię?
-Mery- spojrzała na niego- a ty?
-Johny.
Dziewczyna zauważyła swoją matkę z jej imieniem i fałszywym nazwiskiem. Pobiegła w jej kierunku.
-Mamo!- krzyknęła przytulając mamę.
-Mery! Kochanie- powiedziała także ją przytulając- Pokaż się ślicznotko.
15-latka zakręciła się dookoła uśmiechnięta. Wszystko to obserwował Johny. Był sąsiadem mamy Mery.
-Johny, stary!- powiedział jego kumpel podchodząc do niego. Przyjaciele uściskali się na powitanie.
W trakcie jazdy do domu dziewczyna rozmawiała z mamą.
-Córcia... Muszę ci coś powiedzieć...
-Tak?- podjechały właśnie przed dom- powiesz mi później, dobrze?
Mery wyszła z samochodu i pobiegła do domu. Ale tam czekała na nią niemiła niespodzianka...
___________________________________________________
By; Etti. ;3